Wpis z mikrobloga

Wiecie co Mirasy? Da się, naprawdę da się osiągnąć w miarę normalny poziom życia bez bycia zależnym od kogos jeśli sie tylko chce. Ale do rzeczy. Pochodzę z małej wioski, siedziałem w domu na dupie przez rok, depresja feelsy te sprawy bo nie ma pracy i w ogole i w ogole, klasyczny #przegryw. W końcu nadszedł wrzesień, postanowiłem cos zmienic, wiec decyzja o przeprowadzce była natychmiastowa i juz pod koniec miesiąca wyruszylem do jednego z większych miast w poszukiwaniu lepszego życia (z rodzicami nie było mi źle, ale wiecie o co cho). Znalazłem pokoj, prace na umowę zlecenie w call cwele, ale wiadomo jak jest w takich placówkach wiec minęło troche czasu i juz nie pracowałem, jednak motywacja pozostania w miejscu gdzie perspektywy sa większe pozwoliła mi dzialac. Tak działalem ze wysłałem setki cv, i niech mi nikt nie #!$%@? ze nie ma pracy bo dostawałem po 15 telefonów dziennie a moje kwalifikacje sa praktycznie zerowe. W końcu odezwała sie firma odzieżowa do której wbrew pozorom nie tak łatwo sie dostać. Poszedłem mega zmotywowany na rozmowę kwalifikacyjna. Jakieś zadania w grupie, dziwne pytania i te sprawy. Poczytałem na necie i opinie ludzi były takie, ze trzeba miec znajomosci by przebrnąć ten etap. Wszyscy jak jeden mąż pisali, że nie dostali sie bo był jakis znajomy kiero na tej "rozmowie", generalnie lipa. Złożyło sie tak, ze na drugi dzien oddzwonili do mnie zapraszając mne na kolejny etap. Tam pytania z dupy, o dzieciństwo i tak dalej. Byłem przekonany ze tego nie "przejdę" bo skopcilem kilka pytań ale po paru dniach dostałem telefon ze owszem dostałem sie ale na umowę-zlecenie na pierwszy miesiąc bo ich nie przekonałem. Mowie sobie A #!$%@? SPRÓBUJE XD. Popracowalem tydzień i dzisiaj szefowa z kierownikiem zaprosili mnie do siebie z propozycja normalnej umowy o prace :DDD wiem ze dla niektórych z was to normalna sprawa ale ja czuje #wygryw motzno. Jestem w trakcie dopełniania formalności i teraz moja prośba - Miraski trzymajcie kciuki zeby wypaliło, plx. Moze troche #chwalesie ale chce wam pokazać wykopowe przegrywy ze naprawdę da sie wyjsc z beznadziei i ogarniać swoje życie jeśli tylko sie chce, ale nie oszukujmy sie - trzeba #!$%@? #truestroy #chwalesie
  • 17
@murtibing: nie jest tajemnicą, że aby wyjść z przegrywu trzeba cały czas starać się to zmienić a nie gdy w przypływie dobrego nastroju najdzie nas na to energia.

U mnie akurat nie chodzi o pracę bo dzięki znajomościom jedyne o co się muszę martwić to wniki wyborów samorządowych co 4 lata w mojej okolicy. Gorzej ze sferą związków, nawet mam znajomą, która wciąż nie ma chłopaka ale ja się nie staram