Wpis z mikrobloga

Krótka opowieść Mirasy, skopiowałem swój stary komentarz poniżej, bo kiedyś już o tym pisałem a dzisiaj kumpel mi przypomniał, więc dziele się tym razem na Mirko! A generalnie to inba się #!$%@?ła motzno i spac nie moglem.

#rozowepaski #logikarozowychpaskow #borderline #heheszki #mojealedobre

'Miałem wówczas około 17 lat. Poznaliśmy się na imprezie, 3 lata starsza, sympatyczna dziewczyna, ciągle uśmiechnięta.

Jak to zazwyczaj bywa - fajerwerki, bieganie za rączkę, jakieś imprezki, plaża nad morzem. Zachody słońca.

Jednak czasami zauważałem, że jest przygnębiona, gdy wspólnie siedzieliśmy na parkowej ławce. Z początku bagatelizowałem jej zachowanie tłumacząc to sobie drobnymi zaburzeniami emocjonalnymi, jakie ma każdy człowiek. Któregoś dnia, niespodziewanie (dla niej) - zapytałem, delikatnie burząc miłą atmosferę letniego popołudnia.

- Co się dzieje? (Akcentując, by wyszło jak najmniej serialowo)

Z początku nie chciała mówić. Starałem się delikatnie wyciągnąć z niej to, co widocznie w danym momencie było silniejsze nawet od pięknego otoczenia nadrzecznego krajobrazu.

Po kilku próbach, zaczęła mówić (niby cytat, ale z pamięci, to było lata temu):

- Mój poprzedni chłopak, Marcin, z którym byłam dwa lata temu, ten jedyny, którego Tobie wspominam, ten który najbardziej odznaczył się w mojej pamięci - półtora roku temu popełnił samobójstwo. Wjechał samochodem w drzewo, zostawiając mi list. Było to po naszym rozstaniu, 2 letnim związku. Obarczył winą mnie.

O #!$%@?, myślę. Się wbiłem w to, czego nie chciałem. Informacja była gorsza aniżeli jej chwilowe wahania emocjonalne, które teraz już miały sens.

- ale jest jeszcze jedno - kontynuowała - bywają chwile, kiedy czuję jego obecność, czasami gdy razem siedzimy nad rzeką, pijemy piwo, śmiejemy się, nagle czuję że na mnie patrzy. Nie jest to miłe uczucie.

Serialowa przygoda, przemieszana z hollywood, w jak najlepszym wydaniu rozgrywa się właśnie przed moją twarzą. A że kolekcjonuję dziwne wydarzenia. Biorę, myślę.

Mijają tygodnie, spędzamy miło czas, spotykamy się ze znajomymi. Czasem ma swoje chwile, w których zaczyna być skupiona, zaczyna myśleć. Nie wchodzę w jej sferę, pozostawiam jej jedynie poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Jednak niekiedy zaczyna sama mówić - "czuję, że jest z nami, może nie czuje się dobrze, z tym, że jesteśmy razem".

Nikt nie jest idealny, więc "prowadzę za rękę" przez życie, by mogła się cieszyć i uśmiechać.

Jeszcze wiele razy słyszałem o jej byłym chłopaku, o jego obecności, gdy tak sobie razem siedzieliśmy na plaży. Minęło trochę czasu, rozstaliśmy się, nie przez niego, a z bardziej przyziemnych przyczyn.

Dwa tygodnie po rozstaniu przyszła do mnie do pracy. Rozmawialiśmy chwilę, śmialiśmy się, wspomniała, że dzisiaj miała uczucie jego obecności, nawet, gdy była sama. Wyszła.

Pojawiła się natomiast kolejna osoba, ciekawa, kim była ta kobieta u mojego boku. Zaczynając rozmowę od pytania:

- Ty znasz Agę?

- Tak, znam, nawet dobrze. (nie lubię od razu opowiadać historii nie wiedząc, co czyha za pytaniem)

- Aga sympatyczna dziewczyna... kiedyś opowiadała o tym, że chłopak jej się zabił z miłości do niej....

- Słyszałem o tym

- Szkoda jedynie, że dalej mieszka na Krasińskiego i ma się dobrze.

Takiej #!$%@? traumy i szoku to ja w życiu nie miałem, co wtedy. Każdy, klient, który pojawiał się u mnie w sklepie to był potencjalny kłamca, który chciał mnie wydymać.'
  • 4
@ptto: Mówiła wszystkim, że nie żyje i że zabil się z miłości do niej, a że z tamtym związkiem nie ujawniała się jakoś bardzo za czasów jego istnienia, to ciężko bylo udowodnic - nowe towarzystwo, kilka lat pozniej itd. Tak czy inaczej... związek miał miejsce, śmierć nie.