Wpis z mikrobloga

Czernoruś to miejsce pełne sprzeczności, dziwactw i zwyczajów nie z tej ziemi.

Wiedzą coś o tym dwaj nasi dzisiejsi bohaterowie.

Poznajcie Sou Shibo i Sinbada. Byli to dwaj imigranci z Azji, Sou pochodził z biednej wietnamskiej rodziny, Sinbad był arabem z krwi i kości.

Dziwi Was obecność cudzoziemców w Czernorusi? Miejscowych też to trochę dziwiło. Gdy pierwszy raz pojawił się na tych ziemiach tzw. Afroamerykanin wszyscy z lękiem uciekali do domostw, myśląc, że to legendarny potwór z bagien Prigorodskich (o którym być może wspomnimy kiedyś w przyszłości).

Powróćmy jednak do naszych bohaterów. Pracowali oni jako robole na północno-zachodnim lotnisku. Byli sumienni, grzeczni, zostawali na nadgodziny. Mieszkali w celi w pobliskim więzieniu na lotnisku. Nic więc dziwnego, że najbardziej z tego wszystkiego cenili godziny w pracy. Płacę też mieli bardzo szczodrą, Sou dostawał paczkę ryżu za odpracowanie 5 godzin, Sinbad natomiast pomarańczę za 1,5 godziny. Taka okazja nie trafia się często, dlatego też pieczołowicie wykonywali swoje obowiązki.

Pewnego razu na lotnisku wydarzyło się coś bardzo abstrakcyjnego, co do końca życia zapamiętały nasze, hehe, "murzynki". Całą Czernoruś obiegła informacja, że 50 podopiecznych szpitala dla chorych psychicznie w Devil's Castle uciekło na wolność. Wyobraźcie sobie, że przybyła na miejsce policja znalazła pracowników zamkniętych w magazynie. Więźniowie zostali obsmarowani, mówiąc łagodnie, "ludzkim nawozem", a w każdym otworze ich ciała można było znaleźć malutkie pomidorki koktajlowe. Przy zamkniętych drzwiach leżała kartka z napisem: "Ładnie pachniesz". Policja długo musiała się otrząsać z tego co tam zobaczyła. Postawiono wszystkie służby w stan gotowości, każdy zakątek Czernorusi miał zostać przeszukany.

Dla Sou Shibo i Sinbada był to dzień jak co dzień. Czyścili blaszaną budę z plam po oleju. Ich pracę przerwało jednak wpadnięcie grupy uzbrojonych bandytów. O nie! To byli pacjenci szpitala dla chorych umysłowo! Było ich 5:

-Bakuś

Fanatyk serków owocowych, mógł się nimi zajadać o każdej porze dnia i nocy. Gdy ktoś zaszedł mu za skórę, znerwicowany Bakuś wyjmował serek, plastikową łyżeczkę, jadł pospiesznie drżącymi rękami, bluźniąc między przełknięciami "Jezus k---a". Z racji swojego "specyficznego" głosu, który zatrzymał mu się przed mutacją, nazywany był na zamku "gimbusem" i wykorzystywany do niecnych zachcianek przez kolegów. Twierdził, że miał tak dużo serków owocowych, bo walił do głównego zbiornika.

-Mieffer

Człowiek - cisza. Nie mówił gdy nie było potrzeba. Trafił do wariatkowa, bo twierdził, że widzi przez ściany. Nazywał się "gliczmajsterem". Potrafił godzinami siedzieć po turecku, opierając się o ścianę i medytować. Lubił też leżeć w krzakach. Chwalił się wtedy, z uśmieszkiem sadysty, że widzi ludzi, a oni jego nie.

-Qbaz

Pseudonim "Dobry pomidorek". Uwielbiał pracować w ogródku. Jego oczkiem w głowie były pomidory. Jako nawozu wykorzystywał ludzkich defekaliów z pobliskiej oczyszczalni ścieków.

-Mierna Babcia

Mleko. Tak jak Bakuś z serkiem, tak Babcia nie potrafił się rozstać z mlekiem. Jego główną czynnością było chodzenie po Czernorusi i krzyczenie: "mleko, mleko, mleko...". Plotki mówiły, że szczególnie lubił mleko z byka. To on był odpowiedzialny za wprowadzenie kultury furry do Czernorusi. Był jedynym przedstawicielem tego "prądu umysłowego" do czasu, gdy miejscowe władze zakazały go, gdyż propagował zboczenie seksualne.

-Piotrass

Lubował się w pisaniu historii o Czernorusi. Gdy jego mama przeczytała jego kartki schowane w szopie, wiedziała, że musi trafić na jakiś czas na "wczasy" do wariatkowa. Tam poznał magie zapachu. Zaczął obwąchiwać wszystko, jak pies. Pracownicy więc zdecydowali przedłużyć jego pobyt. Piotrass stał się nadwornym poetą od gadania i pisania pierdół.

Co za banda ułomów. Nic dziwnego, że gnili w wariatkowie. To, co zrobili naszym biednym kolorowym przyjaciołom z Azji jest przerażające. Zgwałcili ich psychicznie i emocjonalnie. Cała ta historia przeraziła zwykłych mieszkańców Czernorusi. Słowa tego nie opiszą, więc przedstawiam Wam zapis całego zdarzenia. Szczęśliwie dla Sou'a i jego kolegi, policja wkroczyła (choć trochę za późno) i uratowała niewinne baranki. Bandytów natomiast wpakowali ponownie do zamku. W ramach kary dostali obowiązek utrzymania latryny w czystości. Nie na miesiąc, do końca ich marnej egzystencji.


#dayzsa #nieznanehistoriezczarnorusi #wykopz
piotrass007 - Czernoruś to miejsce pełne sprzeczności, dziwactw i zwyczajów nie z tej...
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach