Wpis z mikrobloga

Miałem do załatwienia na mieście parę spraw, więc pomimo tego, że mam dziś wolne (licbaza hier), to i tak musiałem wstać na autobus. Toaleta, ubikacja, taka sytuacja, autobus miał być o 7:05.

7:15

Autobusu dalej nie ma, więc dzwonię na numer nadrukowany na moim bilecie (tzn. karcie NFC, coś takiego). Z kasy biletowej przekierowali mnie gdzieś tam, stamtąd jeszcze gdzie indziej, stamtąd w ogóle jeszcze gdzieś. W końcu dodzwoniłem się do człowieka z PKS-ów, który wprowadził mnie w ślepą uliczkę, tzn. podał numer, na który mógł dzwonić choćby sam papież, a i tak nikt by nie odebrał.

7:20

Nie chce mi się czekać, wracam do domu.

8:00-8:30

Dzwonię w nadziei, że może ktoś odbierze. No gdzieżby tam.

10:00

Nagle olśniło mnie, żeby wpisać w Google numer, który podano mi ostatnim razem. I co mi się pokazało? Spójrz na obrazek. Podali mi numer do cukierni.

Śmiechłem niemiłosiernie, jednak dalej jestem w domu, a numer sam się nie przeniesie.

#pkscwel #niecoolstory #heheszki

tl;dr:

falszywyrozowypasek - Miałem do załatwienia na mieście parę spraw, więc pomimo tego, ...

źródło: comment_dDryH2fRFHpZpUJGqlIaJxtgCJIkdwk7.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach