Wyjście na p--o skończyło się tym, że wzięłam sobie Cuba Libre z colą light i wliczyłam to w dzienny bilans. Było bardzo spoczko.
W piątek trening day. Po naczytaniu się o dobroczynnych skutkach soku z buraka i obietnicach, że może będę trochę mniej cierpieć na treningach póki nie poprawię kondycji, zaczęłam pić sobie buteleczkę dziennie. A poza tym jest przepyszny ( ͡° ͜ʖ
dzisiaj wreszcie był trening, miał być w środę, ale byłam nie w formie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
wrzucam rozpiskę mojego treningu, z racji tego, że poniedziałkowe TBC wymęczyło mi nogi, dzisiaj robiłam ręce. Na następnym treningu będę mieć ćwiczenia
Komentarz usunięty przez autora