Kolejne #coolstory sprzed wielu lat:

Mój dawny były #rozowypasek postanowił mnie wyciągnąć na drobne zakupy ubrań, bo coś tam już miała upatrzonego i wystarczyło tylko iść i kupić. Zgodziłem się więc, pomyślałem też że przy okazji i może ja sobie coś gdzieś wypatrzę. Zarzekała się że jej to maksymalnie 30 minut do godziny może zejść, więc tym bardziej przekonała mnie do latania po sklepach.

Chodzimy, łazimy no i odwiedzamy pierwszy sklep, to co sobie upatrzyła niestety sprzedane. Druga rzecz jednak za duża. No dobra ale idziemy dalej. Kolejne sklepy i też nic tylko przymierzanie oglądanie i narzekanie jednym słowem #krewigowno. Z każdym sklepem który musieliśmy odwiedzić ja się coraz bardziej niecierpliwiłem, tym bardziej że mijała już druga godzina a sam do żadnego sklepu jeszcze nie wszedłem tylko latałem niczym jakiś giermek. Moje rozdrażnienie się zwiększało, bo czas mijał a ja tylko stałem i się gapiłem. Mija trzecia godzina... i czwarta... w końcu mówię że mam już dość że mam zamiar iść do domu. Na co #rozowypasek mówi jeszcze tylko ten i ten sklep i idziemy bo to będą już chyba wszystkie jakie w ogóle są w mieście. Myślę dobra #!$%@?... wytrzymałem tyle to i wytrzymam te dwa sklepy. Niestety dałem się nabrać bo po tych dwóch sklepach przyszedł czas na kolejny. Niestety weszliśmy do tego sklepu, znalazła coś, patrzy przymierza i zaczyna jęczeć coś na kolor. Po czym mówi:
@mizaj: Dzięki, że pytasz. Mam trudny do zlokalizowania, b.przeniliwy ból lewego (dla odmiany!) achillesa. Z dnia na dzień przywalało coraz mocniej aż do apogeum. Obstawiam kaletkę stawu, albo ościęgno, albo przyczep rozcięgna. Sam achilles bezobjawowo - ruchomość b.większych zmian. Śmieję się przez łzy - bo.... NIE PAMIĘTAM JUŻ!!! jak sobie poradziłem z identyczną kontuzją prawej strony. Lecą zimne worki, hirudyna, ketonal, capsiderm, bengay etc i cała reszta (naprzemiennie) co tylko
  • Odpowiedz