#anonimowemirkowyznania
To było w wakacje 1999r.

Zarabialiśmy wtedy z kuzynem sprzedając grzyby i jagody przy drodze. Brało się kaszlaka i jechało się polnymi drogami do trasy. Tzn trasa to jest teraz, wtedy to była "szosa na Poznań". Nie mieliśmy prawka, ani nie byliśmy pełnoletni, dlatego się jechało polami, tam się zostawiało, braliśmy taki zdezelowany turystyczny stół, na nim jagody w słoikach, a grzyby w kartonach. Biznes się kręcił, to było czasami nawet
@mrmydlo: Ta, ale to tyczy się chyba każdego rodzaju prostytutek i pod wieloma szerokościami geograficznymi.

W Londynie, w dzielnicy niedaleko mojej panie, głównie narkomanki zarabiające sobie na drugi, tak czynią. Czasem nawet i za 10 funtów.
  • Odpowiedz