Minęło ponad pół roku od wejścia w życie we Francji drakońskiego prawa antypirackiego Hadopi. Wprowadzono wtedy tak zwaną zasadę trzech ostrzeżeń, pozwalającą na odłączanie piratów od...

Internauci dzielący się albumem, z którego dochód przeznaczony jest na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti, działają na szkodę mieszkańców tego kraju - twierdzi RIAA.

Organizacje antypirackie chcą wszcząć sankcje przeciwko biedniejszym państwom dlatego, że ...zachęcają do wybierania darmowych aplikacji. Gdzie leży granica absurdu?

A potem się dziwią, że ludzie nie chcą kupować oryginałów...

Jak nieustannie przypominają nam organizacje takie jak MPAA, RIAA, czy rodzimy ZAIKS, piractwo filmowe i fonograficzne to koniec sztuki, kultury, a nawet cywilizacji – przez internautów...

Cztery największe wytwórnie fonograficzne zostały pozwane przez artystów na sumę 60 miliardów dolarów za spiracenie 300.000 ścieżek dźwiękowych.

W pierwszym komentarzu oficjalne oświadczenie administratorów serwisu. Co będzie następne?

Właściciel pubu w Wielkiej Brytanii musi zapłacić 8 tys. funtów za naruszenie praw autorskich. Klient pubu, który skorzystał z udostępnionego w nim Internetu, pobrał piracką wersję filmu.

Lord Mandelson to obecnie wróg numer jeden wszystkich fanów sieci P2P na Wyspach Brytyjskich. Forsuje ostre prawo antypirackie, które zezwoli na odcinanie internautów bez wyroku sądowego.

Firma DigiRights Solutions otwarcie przyznała, że właściciele praw autorskich zarabiają 150 razy więcej na naruszeniach praw autorskich niż na sprzedaży muzyki. W tej sytuacji likwidowanie problemu piractwa jest jak zabijanie kury znoszącej złote jajka. Lepiej poczekać aż plik zostanie pobrany i wtedy wysłać list z żądaniem odszkodowania.

Nowy pomysł na powstrzymanie piractwa zrodził się w Japonii. Chodzi o system, który będzie przez internet autoryzował piosenkę przechowywaną na telefonie. Jeśli autoryzacja się nie powiedzie, plik nie zostanie odtworzony. Autorem pomysłu jest RIAJ - japońskie stowarzyszenie broniące interesów przemysłu muzycznego.

Kilka statystyk - jak za oceanem kara się za porwanie, a jak za ściągane muzyki.

Przemysł rozrywkowy znalazł sposób na walkę z piractwem. "Zgodnie z prawem" zastosował odpowiedzialność zbiorową i uderzył w dostawców internetu. Czyli posłużył się sprawdzoną i opisywaną już metodą - nie możesz dorwać wnuczka, zapuszkuj babcię.

Za zgodne z konstytucją i z korzyścią dla społeczeństwa uznane zostały ostatnie wyroki skazujące internautów na wysokie kary odszkodowania na rzecz wytwórni muzycznych za dzielenie się plikami. 80K$ za plik. W poprzednim procesie było niecałe 10K$. Hmmm... może to były utwory Jacko? Po śmierci wartość rośnie.

Świetny artykuł opisujący stosunek wytwórni muzycznych do piractwa, mechanizmów jakie zaczęły działać od momentu pojawienia się muzyki w formacie MP3, błędów jakie popełniały wytwórnie i ich konsekwencji.

"Jeszcze dwa lata temu sam szef organizacji RIAA, Mitch Bainwol, zachwalał go i twierdził, że jest dla dobra klientów. DRM miał być samym dobrem, najwspanialszym darem dla ludzi z całego świata. Rok temu, po drobnym potknięciu w statystykach popularności, RIAA wciąż upierała się i wróżyła wręcz jego wielki powrót, w glorii i chwale"

Przedstawiciele RIAA, broniącego do tej pory technologii DRM, przyznali, że może być ona już martwa. Powodem mają być serwisy internetowe, sprzedające muzykę bez zabezpieczeń. Oczywiście za zgodą wytwórni muzycznych.

Po zwycięstwie nad TorrentSpy RIAA oraz MPAA namierzyły kolejny cel - isoHunt.

Pewien Pan z USA został oskarżony przez RIAA o nielegalne pobieranie plików z Internetu. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż ów Pan nie posiadał komputera...