Red Bull posiadając 2 samochody na jazdę w sezonie 2005 zakontraktował aż 3 kierowców.

RBR w 2005 roku zadebiutował jako zespół, plany wejścia do F1 jako team, były szykowane właściwie już od początku XXI wieku. Nic dziwnego że RBR założył swoją szkółkę juniorów, kilka lat przed debiutem w efekcie czego na 2005 rok mieli już kilku młodych kierowców gotowych do startów w F1. Ekipa nie chciała jednak ryzykować ze składem złożonych z samym debiutantów, więc na 2005 rok sciągneli doświadczonego David Coulthard, który otrzymał status kierowcy nr1.

Sprawa obsady, drugiego fotela była skomplikowana. W 2004 roku w F1 jeździł już Christian Klien, junior RBR, który zadebiutował w barwach Jaguara i nie wypadł najgorzej, więc zespół nie chciał go pozbawiać fotela po 1 roku startów. Z drugiej strony był Tonio Liuzzi, który też był ich juniorem, dodatkowo w 2004 zdobył tytuł F3000, więc praktycznie osiągnął szczyt kariery juniorskiej i nie miał gdzie się ścigać. Red Bull nie posiadał wtedy jeszcze drugiego zespołu i nie miał gdzie go umieścić. Rozwiązanie tej sytuacji było dość kontrowersyjne RBR zatrudnił ich obu na 2 fotel w 2005. Kierowcy mieli zamieniać się posadą co 3 wyścigi. Sezon składał się z 19 wyścigów, więc było przewidzianych 6 takich zamian. Ostatni 19 wyścig, miał pojechać kierowca, który zdobyły więcej punktów.

Red
tumialemdaclogin - Red Bull posiadając 2 samochody na jazdę w sezonie 2005 zakontrakt...

źródło: comment_1644349180BW8whlkcsHyJZoLXEropve.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
Projekt niedoszłego GP Rzymu, które miało odbyć się w 1985 roku. Wyścig ten nawet miał miejsce w kalendarzu 1985 i został odwołany kilka miesięcy prze planowanym terminem.

Bernie Ecclestone po objęciu władzy w F1, marzył o przeniesieniu wyścigów do wielkich miast. Efektem czego było podpisanie w 1984 roku umowy z Włochami na organizacje 3 w tym kraju GP pod nazwą GP Rzymu. Wyścig miał odbywać się na ulicznym torze na przedmieściach miasta w okolicach Palazzo Della Sport. Datę wyścigu wyznaczono na 6 października. Miał to być w pełni wyścig uliczny, przebiegający po ciasnych uliczkach rzymskiego przedmieścia. Wyścig miał przypominać GP Monako. Jednak do zatwierdzenia toru przez FIA niektóre ulice wymagały przebudowy, co zresztą jest zaznaczone na mapce toru. To nie spodobało się mieszkańcom miasta jak i radzie miejskiej, która na początku roku przegłosowała decyzję o odwołaniu wyścigu. Decyzja została przekazana do FIA pod koniec marca, przez co federacja miała wystarczająco dużo czasu na znalezienie zastępstwa za GP Rzymu. Ostatecznie termin ten przejęło Brands Hatch i zorganizowało GP Europy.

Bernie nie odpuścił jednak planów organizacji GP Rzymu i kilkanaście lat później, silnie planował organizacji tego wyścigu, jego celem był wyścig w stolicy Włoch w okolicach 2012 roku. Jednak plany te spaliły się już na starcie i nikomu w całym mieście nie opłacało się podjąć tego przedsięwzięcia.

Co
tumialemdaclogin - Projekt niedoszłego GP Rzymu, które miało odbyć się w 1985 roku. W...

źródło: comment_1644256558At1WTZU0SPWUVWgiUHRjtY.jpg

Pobierz
@tumialemdaclogin: Coś mi się kojarzy, że po nieudanej organizacji w Rzymie w 1985, Bernie zaczął próbować z Berlinem Zachodnim na 1987 - i tam też mu się to nie udało. Niemcy nie byli jeszcze na tyle zainteresowani, pewnie gdyby próbował w 1995 to łyknęliby trzecie, a nawet i czwarte GP.
  • Odpowiedz
Numer 1 na samochodzie jest zarezerwowany dla aktualnego mistrza świata. Lecz w historii zdarzały się przypadki że z 1 jeździli kierowcy, którzy nigdy nie zdobyli mistrzostwa świata.

W latach 1950-73 nie było stałych numerów startowych, kierowcy i zespoły co wyścig otrzymywali inne numery startowe, które były przyznawane losowo według widzimisię organizatorów. Z tego powodu kilka razy z jedynką pojechali tacy kierowcy jak J.F. Gonzalez, Stirling Moss, Graham Whitehead, Lance Macklin, Peter Collins, Jean Behram, Rodger Ward, Chris Amon J.P. Beltoise, oraz Pedro Rodriguez.

Sytuacja zmieniła się w 1974. W tym roku w F1 wprowadzony został system stałych numerów startowych przypisanych do zespołów. Po zmianie w 1974 numery były oparte o wyniki klasyfikacji generalnej sezonu 1973. Mistrzem został wówczas Jackie Stewart i to jemu należała się 1 na bolidzie. Mimo tego Szkot zakończył karierę a nr 1 odziedziczył w spadku Lotus, zespół który zdobył mistrzostwo konstruktorów w 1973. Honorową 1 otrzymał Ronnie Peterson, lider zespołu. Szwed pomimo nie bycia mistrzem świata przejechał cały sezon z nr 1 na samochodzie.

Drugim
tumialemdaclogin - Numer 1 na samochodzie jest zarezerwowany dla aktualnego mistrza ś...

źródło: comment_1644166237tVps3e2qP5bmeUoUSgOxHI.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
Kierowcy F1, co jest w pełni zrozumiałem startują pod swoim prawdziwym imieniem czy nazwiskiem, no czasem zdarzały się przypadki gdy ktoś startował pod panieńskim nazwiskiem swojej matki. Jednak do GP Włoch w 1978 zgłoszony został wyjątkowy kierowca, którego nazwisko nie znalazło się na żadnych oficjalnym dokumentach, znalazł się tam jedynie jego pseudonim "Gimax".

Gimax a właściwie Carlo Franchi był włoskim przedsiębiorcą, który w wolnym czasie brał udział także w różnego rodzaju wyścigach, lecz nigdy nie startował pod swoim prawdziwym nazwiskiem. Na potrzeby swojego hobby wymyślił sobie pseudonim Gimax, nazwa ta wywodziła się od imion jego synów Gigiego i Massimo. Gimax startował głównie hobbystycznie w wybranych wyścigach F2, F3, brytyjskiej F1 czy różnego rodzaju endurace jak np 1000km of Monza.

Jego szansa na start w F1 pojawiła się w 1978 kiedy to etatowy kierowca Surteesa, Rupert Keegan podczas treningów do GP Holandii doznał poważnych obrażeń w wypadku, które zakończyły jego starty w 1978. Gimax kupił sobie jednorazowy start w domowym GP. Jednak nie zdziałał za dużo, odpadając już w kwalifikacjach gdzie zajął 31 miejsce na 32 samochody. Wynikiem słabego występu był po części także fakt że Surtees nie odbudował w pełni bolidu po wypadku Keegana i Gimax jeździł posklejanym w 15 minut ulepem.
Gimax w wyścigu F1 wystartował jeszcze rok później, w niezaliczanym do mistrzostw świata Dino Ferrari Grand Prix na Imoli, gdzie pojechał Willamsem. Wypadł tam nieco lepiej w kwalifikacjach był 12 na 16 kierowców. Udało mu się przejechać prawie cały wyścig, do momentu awarii przejechał 32 z 40 planowanych okrążeń.
tumialemdaclogin - Kierowcy F1, co jest w pełni zrozumiałem startują pod swoim prawdz...

źródło: comment_164406551484oyXP7ppMjVMXOdeLOO0A.jpg

Pobierz
Obecne Race of Champions jest raczej zabawą dla kierowców z różnych serii, niż typowym wyścigiem. Jednak nie zawsze tak były, kiedyś RoC był rozgrywany na torze Brands Hatch i kierowcy rywalizowali w nim zwykłymi bolidami F1, a nie różnymi typami pojazdów jak obecnie. Wyścig ten miał formę zwykłego wyścigu weekendu GP, lecz kierowcy przejeżdżali w nim tylko 1/2 normalnego dystansu GP Wielkiej Brytanii.

W 1983 po raz ostatni odbył się stary RoC, był to jednocześnie ostatni w historii wyścig niezaliczany do mistrzostw świata F1. Wyścig był dość słabo osadzony, do rywalizacji zgłosiło się zaledwie 13 kierowców, głównie z brytyjskich zespołów. Reszta stawki w tym czasie wolała pojechać na testy opon na Paul Ricard Circuit, na tym samym torze na którym tydzień później miało odbyć się GP Francji. Mimo nielicznej obsady na starcie wyścigu pojawiło się kilka dużych nazwisk, jak aktualny mistrz świata Keke Rosberg, a także tacy kierowcy jak Nigel Mansell czy Alan Jones. Wyścig ten był także pierwszym występem Hondy od 1968, japoński producent, który powracał do F1, w formie testu umieścił swój silnik w szwedzkim zespole Spirit Racing, którego kierowcą był debiutant Stefan Johansson.

Zdobywca PP, Keke Rosberg pomimo posiada najszybszego samochodu wcale nie był takim faworytem do wygrania jak mogło by się wydawać, Rene Arnoux w swoim Ferrari mocno naciskał na Fina, lecz co może się wydawać kuriozalne odpadł z wyścigu gdyż w pewnym momencie skończyły mu się wszystkie opony, które kierowcy dostali na weekend. Alan Jones również gonił Fina lecz przez problemy z samochodem musiał odpuścić. Sam Rosberg w końcówce również nie miał już opon przez co prawie został wyprzedzony przez Danniego Sullivana, który tym samym zdobył swoje jedyne podium w wyścigu F1.

Wyścig
tumialemdaclogin - Obecne Race of Champions jest raczej zabawą dla kierowców z różnyc...

źródło: comment_1644001070STrSdKodXPVeGjjlMQRux9.jpg

Pobierz
Helmut Marko znany jest z zabicia wielu karier młodych kierowców, jednak pod koniec 2011 Helmut zaliczył double killa. Pamięta ktoś jeszcze o składzie Buemi - Alguersuari, który właściwie został zmieciony z dnia na dzień. Co więcej tuż po zakończeniu, dostali oni obietnice że co najmniej jeden z nich na pewno zostanie na sezon 2012, a być może także obaj.

Najbardziej pewnym utrzymania posady był Alguersuari, który miał dopiero 21 lat, a miał już za sobą 2,5 roku startów w F1. W dodatku był on uważany za kierowcę w którym Red Bull pokłada swoją przyszłość. Młody Hiszpan w 2011 zaliczył swój sezon życia, będąc na fali wzrostowej w drugiej połowie roku, kiedy to coraz częściej kończył wyścigi w czołowej 10. W dodatku pokonał on punktowo Buemiego. Jeżeli chodzi o Szwajcaria to on także w 2011 uzbierał więcej punktów niż przez cały 2010 i 09. A dla przypomnienia bolid Toro Rosso w tamtym czasie nie był czymś na poziomie obecnego AT, a raczej był trochę lepszą Alfą Romeo. W mediach mówiło się że zespół chce go zostawić ze względu na jego solidny, równy poziom.

Red Bull w swoim programie jednak miał problem ze swego rodzaju klęską urodzaju, oprócz 2 juniorów w Toro Rosso, mieli jeszcze Ricciardo, którego od połowy sezonu umieścili w HRT, jednak aby nie hamować rozwoju jego kariery, musieli mu poszukać czegoś lepszego na 2012 rok. Drugim juniorem był Jean Eric Vergne, który został vice-mistrzem FR3,5 w 2011. Odbył on kilka występów w piątkowych treningach w Toro Rosso, gdzie jakoś specjalnie nie odstawał od etatowych kierowców. W dodatku podczas testów młodych kierowców w Abu Dhabi testując RBR7 uzyskał lepszy czas niż Vettel w kwalifikacjach, wynik ten jednak można traktować z przymrużeniem oka, gdyż zespoły testowały wtedy też opony pod 2012 rok, który były miększe niż te używane w 2011. Wiec czasy się nie liczą.

Z
tumialemdaclogin - Helmut Marko znany jest z zabicia wielu karier młodych kierowców, ...

źródło: comment_1643905780imVq5Eci6kwznPAPvFWRQv.jpg

Pobierz
@tumialemdaclogin:

Co ciekawe po odejściu Webbera w 2013, Buemi przez chwilę był łączony z posadą na 2014, lecz wtedy Marko stwierdził że Szwajcar miał już dużą przerwę od ścigania, więc niech się dalej dobrze bawi w WEC.

jednooki, chłodny #!$%@? ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@koralowiecc: Mercedes też ma na koncie solidnego kopniaka w tyłek dla Wehrleina, który zaliczył bardzo przyzwoity rok 2016. Problem w tym, że wyskoczył bardziej obiecujący Ocon, którego też kopnęli w tyłek w 2019, po dwóch bardzo przyzwoitych sezonach.

Ale nie zmienia to faktu, że duet Buemi-Alguersuari to najbardziej zmarnowany duet ostatnich lat. Kurde, lubiłem ich obydwu. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
Race of Champion zanim przybrało obecną formę to w F1 była rozgrywana inna impreza w dość podobnym stylu. Były to zawody pucharowe F1 Indoor Trophy rozgrywane w latach 1988-96 we włoskiej Bolonii. Jednak w odróżnieniu od obecnego RoC kierowcy jeździli tam w normalnym bolidach F1 i występowali w nim etatowi zawodnicy jak i zespoły F1.

Mimo że impreza na papierze wyglądała ciekawie to w rzeczywistości okazała się niewypałem. Udział w niej brały jedynie najsłabsze zespoły, dla których były szansa wygrać jakieś grosze od organizatorów imprezy. Fakt że najbardziej utytułowanym zespołem było Minardi, które wygrało 4 razy o czymś świadczy. Sam Bernie nie popierał organizacji tej imprezy, gdyż zaburzała ona wypracowany przez lata wizerunek.

F1 Indoor Trophy odbywała się w grudniu przy okazji targów motoryzacyjnych. Pomimo nazwy "halowego trofeum" wyścig ten nie odbywał się w środku budynku, lecz na parkingu należącym do centrum wystawienniczego na którym odbywały się owe targi. Wyznaczony tor był bardzo krótki i liczył zaledwie 1,3km. Zawody nie polegały na rozegraniu jednego wyścigu gdzie jechali wszyscy naraz, lecz były podzielone na serię biegów, gdzie kierowcy rywalizowali 1 vs 1. Format pojedynków był bardzo zbliżony do dzisiejszego RoC. Dwóch kierowców startowało w różnych miejscach na torze, startowali w tym samym czasie, a ten, kto najszybszy ukończył cztery okrążenia, przechodził do następnej rundy. Oprócz wygranych kierowców z par, do półfinału wchodził jeden lucky looser, czyli kierowca, który ze wszystkich przegranych uzyskał najszybszy czas.

Impreza
tumialemdaclogin - Race of Champion zanim przybrało obecną formę to w F1 była rozgryw...

źródło: comment_1643732682ZCTgIYgZvXWdFDHe980WnT.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
Cechą charakterystyczną Ferrari jest z pewnością kolor czerwony. W historii F1 były jednak wyjątki, kiedy to Ferrari malowało swój samochód na inny kolor. Jednym z tych nielicznych wyjątków było GP Belgii 1961.

Ferrari na wyścig w Belgii zaprosiło Oliviera Gendebiena, Belga który w przeszłości był wiązany z Ferrari także w innych seriach wyścigowych. Scuderia postanowiła sprawić swojemu kierowcy wyjątkowy prezent na domowy wyścig, jego samochód został pomalowany na żółty kolor, który w tamtych czasach był poniekąd barwami narodowymi używanymi w sporcie przez Belgów.

Gendebien wypadł bardzo dobrze w kwalifikacjach zajął 3 miejsce, jednak po starcie przetarł się nawet na prowadzenie. Jednak jego bolid był egzemplarzem testowym, przez co był nieco słabszy niż zwykłe Ferrari 156. Przez nie do końca równy bolid na dystansie całego wyścigu został wyprzedzony przez etatowych kierowców Ferrari, przez co Belg swój domowy wyścig zakończył dopiero na 4 miejscu.

Ferrari
tumialemdaclogin - Cechą charakterystyczną Ferrari jest z pewnością kolor czerwony. W...

źródło: comment_1643651691eGz8zz2ixkiwlKLNT8OSSi.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
Gdzie dwóch się bije tam 3 korzysta, te przysłowie idealnie opisuje finisz GP Makau w 2017. Który można spokojnie nazwać jednym z najbardziej niespodziewanych finiszów w historii motosportu. GP Makau jest nieoficjalnymi mistrzostwami świata juniorów, kierowcy ścigają się tam bolidami F3. Za zwycięstwo w tym wyścigu FIA przyznaje bonusowe punkty do super licencji.

W pierwszej fazie wyścigu, wydawał się on kontrolowany przez Sergio Sette Camare, który szybko objął prowadzenie po tym jak
tumialemdaclogin - Gdzie dwóch się bije tam 3 korzysta, te przysłowie idealnie opisuj...
Kimi Raikkonen w Ferrari F10 podczas festiwalu Goodwood w 2015.

Może nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt że F10 było samochodem z sezonu 2010, a Kimi który który z reguły ma wywalone na wszystko nawet o tym nie wiedział. Podczas krótkiej pogawędki z Kenem Blockiem oraz z Lordem Marchem, założycielem imprezy. Kimi zapytany o to czy jeździł tego dnia już jakiś samochodem, opowiedział że jeździł bolidem z 2012.
tumialemdaclogin - Kimi Raikkonen w Ferrari F10 podczas festiwalu Goodwood w 2015. 
...

źródło: comment_1643471666BGhbdkkQ53EUTe0xHgbwEP.jpg

Pobierz
Ruscy, próbowali skopiować kiedyś bolid F1.
W 1973 w Moskiewskim instytucie drogowo-samochodowym(MADI) inżynier Stanisław Gess-de-Kalve za cel obrał stworzenie samochodu spełniającego wymagania regulaminowe F1. Wyniku eksperymentów powstał model MADI-01 to coś kształtem nadwozia przypominała Lotusa 72, mało tego Ruscy byli tak perfidni, że nawet swój prototyp pomalowania na wzór Lotusa w czarno-złote barwy.

Jednak gdy przyjrzymy mu się głębiej to tak kolorowo już nie było. Radzieccy uczeni nie mieli jednak dostępu do zachodniej technologii i jako silnik zastosowano jednostkę z Wołgi GAZ-21-14 o pojemności 2998 cm3. Silnik osiągał moc zaledwie 125KM i osiągał prędkość maksymalną 204km/h. Dla porównania silniki F1 w 1973 osiągały moc powyżej 400KM.

Pojazd wziął udział w kilku wyścigach sowieckiej F1, gdzie kierowcą został jego twórca Gess-de-Kalve, podobno wygrał prawie wszystko, lecz niemiał on tam zbyt wielkiej konkurencji. Nie wiadomo co się stało później z samochodem MADI-01, prawdopodobnie nie przetrwał on dzisiejszych czasów i został on zniszczony.
tumialemdaclogin - Ruscy, próbowali skopiować kiedyś bolid F1.
W 1973 w Moskiewskim ...

źródło: comment_1643351944CBwqlK9yMqc0gxujQXwJCv.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
Jackie Stewart oficjalnie zakończył karierę po GP Kanady 1973, mimo tego 5 lat później wrócił do F1 w dość niecodziennej roli. Został kierowcą promocyjnym dla producenta paliw Elf. Jego rola polegała na tym że uczestniczył on w kilku weekendach wyścigowych, gdzie jeździł samochodami zespołów sponsorowanych przez Elf i kręcił filmy z przejazdów, które następnie były użyte w celach marketingowych.

W 1978 nie było jeszcze Onboardów w F1, przez co Stewart jeździł specjalnie zmodyfikowanymi samochodami, które miały przyczepione kamery na jakiś statywach.

Pierwszym GP gdzie pojawił się Stewart był GP Monako, kiedy to Szkot otrzymał mocno zmodyfikowanego Tyrrella 008 zdjęcie podglądowe którym wykonał kilka okrążeń przy okazji treningów.
Film z przejazdu
tumialemdaclogin - Jackie Stewart oficjalnie zakończył karierę po GP Kanady 1973, mim...

źródło: comment_16430428550yb0G8N4NSHqZJa3cmYL0C.jpg

Pobierz
Alain Prost na bardzo wczesnym etapie swojej kariery, miał okazję ścigać się w Polsce. Występ Prosta miał miejsce 12.06.1975 na torze w Kędzierzynie-Koźle. Tor rok wcześniej uzyskał jako jedyny obiekt tego typu w Polsce międzynarodową homologację komisji kartingowej FIA-CIK. Prost przyjechał do Polski aby wziąć udział w eliminacjach do kartingowych mistrzostw Europy w klasie do 100cm3. Oprócz Prosta w zawodach brali udział zawodnicy z 16 innych państw Europy.

Niestety nie znalazłem nigdzie wyników, tych zawodów i nie wiem, które miejsce zajął Alain.
Sam tor już niestety nie istnieje, pomimo homologacji, nie odbyło się na nim za wiele znaczących zawodów, a obiekt został zaorany i przekształcony na osiedle na początku lat 90.

Źródło
tumialemdaclogin - Alain Prost na bardzo wczesnym etapie swojej kariery, miał okazję ...

źródło: comment_1642953144PvjYQ9jTy8G5ZmpxMMPggk.jpg

Pobierz
Sam tor już niestety nie istnieje, pomimo homologacji, nie odbyło się na nim za wiele znaczących zawodów, a obiekt został zaorany i przekształcony na osiedle na początku lat 90.


@tumialemdaclogin: Jak zwykle w tym chlewie, tor Kielce też został mocno okrojony, a na poznański z tego co wiem, też jacyś deweloperzy łaszą się od lat. I pomyśleć że kiedyś w Poznaniu prawie wylądował cały cyrk Formuły 1 ( ͡°
  • Odpowiedz
Specjalne malowanie kasku Vettela w GP Monako 2013, zawierało pewnego Easter Egga. Kask pozornie z wyglądu odwoływał się do różnych wydarzeń historycznych, które miały miejsce na torze w Monako. Link do widoku z góry niby nic wielkiego, zwykły okolicznościowe malowanie.

Jednak gdy spojrzymy na niego od tyłu to widać już coś innego. Z pozory jest to normalny rysunek przedstawiający dziewczynę ubraną w strój kąpielowy, która także pasuje do klimaty tego wyścigu. Jednak
tumialemdaclogin - Specjalne malowanie kasku Vettela w GP Monako 2013, zawierało pewn...

źródło: comment_1642872558EMXLT4hCXVpszyC6XriuTV.jpg

Pobierz
Podczas Le Mans 2017 Toyota odpadła z rywalizacji przez jedną z najdziwniejszych i najgłupszych awarii w historii motosportu.

Toyota była zdecydowania szybsza od Porsche, Japoński zespół wydawało się że był o krok od upragnione zwycięstwa w klasycznym wyścigu. Toyota z numerem 7 pewnie prowadziła przez 10h wyścigu. Kilka minut po północy samochód zjechał na pit stop a na tor wyjechał SC. Za kierownicą 7 zasiadł Kamui Kobayashi, który po skończonym pit stopie wyjechał ze swojego stanowiska i dojechał na koniec alei serwisowej, gdzie się zatrzymał ponieważ świeciło czerwone światło i wyjazd z pitlane był zamknięty. Kobayashi musiał poczekać aż przejedzie grupa zdublowanych samochodów. Jednak podczas oczekiwania na zielone światła, stanęła się bardzo dziwna rzecz. Do Kobayashiego podbieg człowiek ubrany na pomarańczowo i pokazał mu okejkę. Kamui myślał że to marshal, który pozwala mu wyjechać na tor mimo czerwonego światła, Japończyk ruszył, a następnie został wyhamowany przez zespół, który nakazał mu natychmiast zatrzymać bolid. W efekcie gwałtownego startu i natychmiastowego zatrzymania, sprzęgło w Toyocie się spaliło. Co oznaczało koniec wyścigu dla 7.

W rzeczywistoci okazało się że ubrany na pomarańczowo marshal, wcale nie był członkiem obsługi toru. Był to Vincent Capillaire, kierowca zespół Algarve Pro Racing, startującego w LMP2. Garaż tego zespołu znajdował się na samym końcu alei serwisowej a Capillaire czekał na swoją zmianę. Francuz tłumaczył się że wcale nie miał złych zamiarów, chciał po prostu uniesionym kciukiem w górę życzyć powodzenia aktualnemu liderowi wyścigu. Mimo tego na Francuza została nałożona kara grzywny, za to że zniszczył wyścig swojemu rywalowi. Capillaire przyznał się do winy, spotkał się także z Kobayashim aby przeprosić go osobiście za odebraniu mu szans na pierwszą wygraną w Le Mans.

Warto
tumialemdaclogin - Podczas Le Mans 2017 Toyota odpadła z rywalizacji przez jedną z na...

źródło: comment_1642748460TnuCWx5B8SBzjq7wRhC4in.gif

Pobierz
Czy zastanawialiście się kiedyś co by było, gdyby do wyścigu F1 dopuścić bolid F2? Taka sytuacja miała miejsce w GP Brazylii 1988.

Jeżeli chodzi o zespoły to na koniec lat 80 i początku lat 90 w F1 panowała klęska urodzaju, do wyścigów mógł zgłosić się każdy kto ogarnął spełniający wymagania FIA samochód. Tak właśnie było było z włoskim zespołem BMS Scuderia Italia, którego właściciel znudził się wyścigami aut turystycznym i postanowił przenieść się do F1 w 1988. Zespół dość późno rozpoczął przygotowania do sezonu przez co nie zdążył przygotować bolidu na pierwszy wyścig sezonu. Właściciel zespołu Giuseppe Lucchini aby nie płacić Berniemu kary za opuszczenie GP wpadł na pomysł rozwiązania zastępczego. Włoch policzył że taniej będzie kupić bolid z F3000 czyli odpowiednika dzisiejszej F2 i pojechać na GP Brazylii, byle obębnić swój obowiązek. Nikt po wyjeździe do Brazylii nie spodziewał się cudów.

Cuda nie nastąpiły, ale debiut nowego zespołu był wielką klapą. BMS zakończyło swój udział w weekendzie wyścigowym już w piątek rano podczas prekwalifikacji. Które zostały rozegrane z powodu tego że do wyścigu zostało zgłoszonych ponad 30 samochodów i prekwalifikacje były dodatkową sesją dla 4 najsłabszych ekip. Jedyny przedstawiciel ekipy, Alex Caffi zajął w nich ostatnią pozycję, tracąc do przedostatniego zawodnika 3 sekundy, a do zwycięzcy prawie 9,5. Jeżeli chodzi o różnice w stosunku do Pole Position to Caffi stracił prawie 19 sekund do Senny na 1 okrążeniu. Haas z obecną stratą 4 sekund to bardzo dobra ekipa ( ͡° ͜ʖ
tumialemdaclogin - Czy zastanawialiście się kiedyś co by było, gdyby do wyścigu F1 do...

źródło: comment_16426144497NBVFSmURi0KL4abJqIXx0.jpg

Pobierz
@tumialemdaclogin: dodam tylko, że było to ostatnie zgłoszenie do GP Formuły 1 samochodu ze słynnym silnikiem Ford Cosworth DFV (który w F1 był używany od 1967 do 1985 roku, a w połowie lat 70. był czymś na wzór "stockowego" silnika) - a do końca 1995 roku napędzane nim były m.in. bolidy F3000 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Leotard00: wygrałby, obecnie F2 do F1 traci około 10 sekund, a Haas wbrew pozorom to nie są takie dziady.
10 lat temu w czasach istnienia Marussi Caterhama i HRT to te zespołu traciły na niektórych torach 1-2 sekundy do najlepszych wyników z kwalifikacji GP2. Ale wtedy różnice między F1 a GP2 były dużo mniejsze niż obecnie
  • Odpowiedz
W F1 z powodu różnych okazji, różne zespoły przyjmują specjalne malowania. Jednak specjalne malowanie opon to przypadek unikatowy.

Taki przypadek zdarzył się podczas GP Wielkiej Brytanii 2004 kiedy to Bridgestone, wraz ze swoimi partnerski zespołami, przygotowali specjalną akcję charytatywną. Japoński producent przygotował po jednej sztuce specjalnej czerwonej opony, która została użyta w samochodach Ferrari, Saubera, Jordana oraz Minardi. Za cała akcją stała fundacja Comic Relief, zajmująca się walką z ubóstwem w krajach rozwijających się. Opony z GP Wielkiej Brytanii, zostały następnie zlicytowane a zysk ze sprzedaży trafił na konto fundacji. Dodatkowo wszyscy uczestnicy licytacji mieli szansę wziąć udział w loterii, w której do wygrania była wizyta w siedzibie ekipy Jordan, spotkanie z kierowcami zespołu, oraz możliwość zmierzenia się w tzw pit stop challenge.

Opony te nie zostały jednak wykorzystane w wyścigu, lecz kierowcy w niedziele rano przejechali na ich bardzo krótki dystans, a następnie zostały zostały użyte podczas treningowych pitstopów.

Nie
tumialemdaclogin - W F1 z powodu różnych okazji, różne zespoły przyjmują specjalne ma...

źródło: comment_1642525596f5vDx3Wk9Xv1UMLBrkiAmf.jpg

Pobierz
Podczas GP Belgii w 1999 Ferrari na swoich bolidach reklamował samą Formułę 1 zamiast marki papierosów Malboro.

Powodem takiego stanu rzeczy było prawo uchwalone na początku roku w Belgii, które zakazywało reklam wyrobów tytoniowych na wszystkich wydarzeniach sportowych. Największy problem miał z tym Bernie Ecclestone, który oburzony groził nawet odwołaniem wyścigu. Co ciekawe zdanie Berniego poparła Walonia, region w Belgii w którym położony jest tor SPA. Do Walonii z racji goszczenia wyścigu F1 co roku przyjeżdżały setki tysięcy kibiców z Europy, którzy zostawiali tam grube pieniądze przez co można powiedzieć że F1 napędzała lokalną gospodarkę. Lokalny parlament oskarżył krajowy o przekroczenie prawa rządu regionalnego i uchwalił własne ustawodawstwo w celu przeciwdziałania zakazowi. Sprawa znalazła swój finał w sądzie arbitrażowym w Genewie, jednak termin rozprawy wyznaczono dopiero na jesień, czyli po terminie wyścigu F1.

Berniemu taki kompromis nie wystarczał, wobec czego namawiał on zespoły do zignorowania zakazy i startu wraz z logami firm tytoniowych. Bernie nie chciał odpuścić do samego końca, nawet w sobotę po kwalifikacjach zwołał spotkanie z szefami zespołów aby nie zmieniali barw, obiecując nawet wzięcie wszelkiej odpowiedzialności na siebie. Zespoły jednak chciały uniknąć możliwych konsekwencji za złamanie zakazu, do których wliczał się także rok pozbawienia wolności. Wobec tego na wyścig w SPA wszystkie zespoły współpracujące z firmami tytoniowymi, zmieniły nieco malowanie swoich bolidów, zastępując logotypy papierosów jakimiś neutralnymi wstawkami.

Ferrari
tumialemdaclogin - Podczas GP Belgii w 1999 Ferrari na swoich bolidach reklamował sam...

źródło: comment_1642436321eUsQdFZXdCufH7lOJP3YOA.jpg

Pobierz
W czasie gdy rozpoczęcie dowolnej sesji F1 jest opóźnione z powodu warunkach atmosferycznych, różni kierowcy i rożne zespołu z nudów odwalają różne śmieszki jak np puszczanie papierowych łódek w kałużach.

Podobnie było podczas treningów przed GP Europy 1995 na Nurburgringu kiedy sesja opóźniała się przez gęstą mgłę, która towarzyszyła F1 przez cały weekend. Zespół Ligier, tak bardzo chciał wyjechać na tor, że nawet zamontował światła przeciwmgielne w samochodzie Oliviera Panisa. W rzeczywistości
tumialemdaclogin - W czasie gdy rozpoczęcie dowolnej sesji F1 jest opóźnione z powodu...

źródło: comment_1642351843ussXlVgOjdc3BXfOYYlt8D.jpg

Pobierz
Historia Simony de Silvestro to najbardziej zmarnowana szansa na kobietę w F1 w przeciągu ostatnich 30 lat.

Przez 70 lat historii F1 przewinęło się kilka kobiet, które nie osiągnęły wielkich sukcesów, ostatnią kobietą, która dostała się na podstawę była Giovanna Amati, która w 1992 podpisała umowę z Brabhamem, została jednak zwolniona po 3 pierwszych wyścigach sezonu, z powodu słabych wyników, ani razu nie udało się jej przejść kwalifikacji. Od tego co kilka lat mówiło się o możliwości angażu jakieś kobiety, przewijały się takie nazwiska jak Sarah Fischer czy Danica Patrick, amerykański robiące karierę w Indycar. Była też Susie Wolff, lecz ona trochę za późno związała się z Willamsem aby móc liczyć na debiut w wyścigu.

Jednak w lutym 2014 pojawiła się realna szansa na kobietę w stawce F1, Sauber na początku lutego ogłosił podpisane umowy z Simoną de Silvestro. Szwajcarka nie osiągnęła wielkich sukcesów w seriach juniorskich w Europie, przez to bardzo szybko przeniosła się do USA, gdzie startowała w tamtejszych seriach. W 2010 dostała się do Indycar, gdzie nawet odnosiła drobne sukcesy. W 2013 roku w jednym wyścigu nawet stanęła na podium, zajmując 2 pozycję, ten sezon skończyła na dość dobrej 13 pozycji w generalce, więc wcale nie odstawiała tam tyłów. Umowa z Sauberem miała zapewnić jej sesję prywatnych testów w trakcie 2014, a także możliwość występu w FP1 przed GP USA, które po części było jej "domowym" wyścigiem. Sauber nie przyjął jednak jej z dobroci serca, za występami Simony stali sponsorzy z USA, którzy finansowali jej starty w IndyCar.

Jej
tumialemdaclogin - Historia Simony de Silvestro to najbardziej zmarnowana szansa na k...

źródło: comment_1642253324xBQYiX5BxhwQXRdah9i6cV.jpg

Pobierz