Kto zna SIG:AR:TYR ? To zajebiście niedoceniany jednoosobowy (do tej pory) projekt stworzony przez niejakiego Daemonskalda. Klimatyczna mieszanka black, pagan oraz viking metalu, nie brakuje w niej zarówno wirtuozerii przyprawiającej o opad szczeny jak i pięknych, chwytających za serce akustycznych brzmień. Teksty dotyczą mitologii nordyckiej, co jest słyszalne również w muzyce, która przesiąknięta jest Północą, oraz atmosferą tajemniczości, uduchowienia i bohaterstwa.

Pierwszy album jest kiepski, ale dwa kolejne to pozycja obowiązkowa dla
Mimo że jestem fanem zupełnie innej mitologii i streefy klimatycznej, to nie przeszkadza mi to w przyznaniu że naprawdę epicki egipski #deathmetal od Nile bywa zajebisty :

Nile - Ityphallic

Nile - What Can be Safely Written

Nile
@GraveDigger: Chodziło mi o coś trochę bardziej klimatycznego, ale to też jest niezłe. Zaskoczyło mnie melodyjne solo w Dawn of Demise, brzmi jakby zostało nagrane przez Dona Andersona ze Sculptured i wspomnianego przez Ciebie Agallocha :O
  • Odpowiedz
@fenis: Wiele osób porównuje te zespoły, ale Nokturnal Mortum niestety nie przepadam, IMO ich klawiszowcowi zupełnie brakuje dobrego smaku ;) Drudkh tworzy atmosferę w zupełnie inny sposób, bez uciekania się do kiczowatych gotyckich zagrań .
  • Odpowiedz
Kto zna In The Woods... ? Ich album Omnio jest kawałem pięknej, progresywnej i awangardowej muzyki pod postacią mieszanki Black Metalu, Krautrocka, i Rocka gotyckiego. Długie kompozycje są zauważalnie inspirowane muzyką epoki romantyzmu (czasami mam wrażenia jakbym słuchał Dvoraka grającego Metal), pełno jest w niej również efektów gitarowych i psychodelicznych brzmień. Kawałek na zachętę :

In The Woods... - 299.796 km/s

Polecam cały album bo to piękny, niestety zapomniany, klasyk.

#muzyka
@Patiomkin: w tej chwili to mało takich rzeczy słucham, raczej nic mi nie przychodzi do głowy :(

Ale jak szukasz jakichś psychodelicznych blaczków połączonych z krautrockiem to możesz spróbować Oranssi Pazuzu
  • Odpowiedz
@masej: Tak jak wspomniał Apostata, czytałem gdzieś że zagrają tylko przez 40 minut a Mayhem jest jedynym headlinerem. :< 40 minut to mogą być raptem 2 kawałki Agallocha, więc trochę cienko :<

Dodam tylko że ostatniej trasie w Stanach Agalloch dawał ponad dwugodzinne koncerty.
  • Odpowiedz
@velvetShadow: To mój ulubiony zespół, odkryłem go kilka lat temu dzięki radiu last.fm . Pamiętam że pierwszym kawałkiem jaki przesłuchałem było ich stare demo "The Wilderness" .

Od tamtej pory kocham ten zespół najmocniej jak się da i nie znalazłem jeszcze drugiego takiego bandu który nagrał tyle klimatycznych i świetnych albumów - które pomimo podobieństw, brzmią zupełnie odmiennie. Do tej pory powstały co prawda zespoły które brzmią jak kalka Agallocha,
  • Odpowiedz