via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@zymotic: niby nie byli jacyś wybitni w żadnym aspekcie, ale żywię pewien sentyment do Darkhorse, było miłym zaskoczeniem po tym jak znałem ich jedynie z Butterfly katowanego przez radio i który to kawałek niezbyt mi się podobał. Ale słuchając Darkhorse odczuwam ten ogromny ładunek nostalgii. Sometimes I hate that chaos surrounds me...
  • Odpowiedz
@Odczuwam_Dysonans: Mam podobnie. Butterfly co prawda lubię, ale oczywiście zgadzam się z tym, że jest to utwór za bardzo już wymęczony przez stacje radiowe. A Darkhorse zdecydowanie wolę od The Gift of Game, mimo że to mniej znany album. Czuć w tej muzyce klimat początku XXI wieku, mam do niej sentyment.
  • Odpowiedz
nie miałem pojęcia, że wszystko było nagrywane oddzielnie.


@zymotic: w muzyce "popularnej" czy to pop, czy rock, czy metal czy cokolwiek, od jakichś 40 lat albumy nagrywane na żywca to margines. Prawie wszystko się nagrywa pojedynczo, obrabia surówkę, miesza z resztą.
  • Odpowiedz
@cult_of_luna: Chcialoby sie powiedziec: niestety. Plus przeklety 1998 rok :-) Pan doktor matematyki Andy Hilderbrand wypuscil na swiatlo dzienne stworzonego przez siebie potwora: Autotune. Pierwsze sztuczne utwory: „Fragments of Life” Roy Vedas i „Believe” Cher. I swiat juz nie byl taki sam...
  • Odpowiedz