Patrzę przez okno. Potem na zegarek. 10. O 7 miałem zrobić to, co dopiero zaraz się wydarzy. Po co to robię. Gdzie ja chcę iść. Leję. Lało całą noc. Cały ranek. Wiem, bo budzik dzwonił. A dzwoniłem tak naprawdę ja. Ja „wczorajszy” powiedziałem ja „dzisiejszemu” – wstaniesz o 7. Ja „dzisiejszy” wygrał.
Deszcze kwietniowe. Prawie majowe.
W uszach 7,83 hz – „music from the firmament”. Dopisano jeszcze „from Earth to Heart”. Zobaczymy.
  • Odpowiedz
To chyba jedna z najoryginalniejszych przeróbek pasty o ojcu wędkarzu jaką widziałem. :)

Mój stary nie jest fanatykiem niczego. W całym mieszkaniu dużo miejsca. Jesteśmy taką normalną rodziną, że nawet w szpitalu nigdy nie byłem, bo nie przydarzają mi się żadne wypadki. Mój ojciec nie czyta żadnych tygodników ani gazet. Nie interesuje go też internet, próbowałem pokazać mu ciekawe fora, ale zupełnie je zignorował. Jak jest ciepło to siedzi w domu i