W końcu jadę do domu, po 36h w pracy. Jak wrócę to w końcu się wykąpie w ciepłej wodzie z jakimś zajebiście pachnącym żelem, zjem dobrą kolację, położę się w wygodnym łóżku z netflixem na TV i noedokanczajac nawet filmu zasnę snem wiecznym.
To jest do jutra, bo jutro ładnej pogody ciąg dalszy i trzeba rozruszać rower po lesie xD
I #!$%@? po jutrze zaś znowu na 24 tym razem.
#!$%@? dupa
ależ będę nowoczesny i postępowy i będę udawał, że to coś dziwnego, że w święta pozamykane restauracje czy bary

i jeszcze będę taki bardzo, och ach zjem kebaba na mieście bo święta to pokażę wszystkim

tak słabego szukania atencji to tu dawno nie było

##!$%@?
#!$%@?
biec na pociąg, być głodnym, kupić kanapkę, wbiec do pociągu, zapomnieć kanapki z lady

##!$%@?

edit: jak ktoś jest na dworcu centralnym w Warszawie to niech pójdzie sobie do green cafe nero (nie expres tylko w tym samym przejściu gdzie Starbucks i Costa) i powie że koleżanka zostawiła kanapkę indyk jalapeno, i niech ją zje.