Sporo osób robiło listy swoich postanowień noworocznych, wiecie mirki "nowy rok, nowa ja" ( ͡° ͜ʖ ͡°) To i ja chciałbym nowy rok zacząć z paroma postanowieniami. Może wreszcie uda mi się wziąć za siebie.
Co było słychać u mnie ostatnio pisałem tu > klik
Przez opisywaną sytuację musiałem porzucić poprzednie zmagania pod tagiem #dantepisze
Teraz znów mam czas i motywację do dalszego #!$%@? :) W skrócie więc opiszę kilka spraw na których
  • 13
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Próbowaliście uczyć się języka obcego poprzez czytanie książek napisanych w tym języku?
Chodzi mi o czytanie z całkowitym zrozumieniem całego tekstu, kiedy czegoś nie ogarniamy sprawdzenie tego w słowniku/internecie; rozróżnianie zastosowanych czasów.
Chodzi głównie o to czy nauka w takiej formie dużo daje? Mniej, więcej, tyle samo co oglądanie seriali z napisami/nauka z podręczników, fraszki, cokolwiek?
Próbował ktoś nauki poprzez książki właśnie? Jeśli tak to pewnie najlepiej zacząć od takich które już
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Dante15: uczyłem się tak angielskiego i hiszpańskiego, a teraz rosyjskiego. Ma to sens jeżeli rozumiem ponad 3/4 słownictwa, tak żeby nie sprawdzać wszystkiego, a przydatne, lub często powtarzające się słówka i zwroty zapisuje sobie do programu Anki, żeby powtarzać je sobie w przyszłości. Książki zazwyczaj są zbyt trudne, najłatwiejsze teksty nieprzeznaczone dla dzieci to rożnego rodzaju artykuły prasowe, na przykład najnowsze wiadomości.

W trakcie czytania zapisuje słówka na bieżąco wraz
  • Odpowiedz
@marcinxd7: umiejętność używania języka w praktyce zwiększa używanie języka w praktyce :P Czyli rozmowa z nativem na zasadzie wymiany językowej czy płatnej lekcji, albo pisanie prostych tekstów na serwisach typu lang-8, a w przypadku zaawansowanej znajomości udzielanie się w obcojęzycznych społecznościach.
  • Odpowiedz
Taki trochę #feels mnie dopadł i nie wiem czy to z powodu dupnej jesiennej pogody czy jak.
Jeśliby zrobić dyscyplinę olimpijską związaną z prokrastynacją, co rusz zdobywałbym w niej czołowe pozycje.. Wracam do domu po 10/9 godzinach pracy i dosłownie najchętniej położyłbym się od razu spać. Cokolwiek bym nie zaplanował, ciągle jestem zmęczony, nie chce mi się, potrzebuje odpoczynku, brak mi energii. Godzina 17 a ja już na nic nie mam ochoty i siły. Na nic jakakolwiek motywacja w formie filmów, muzyki, postanowień, praktycznie chyba nic już mi nie potrafi dać takiego kopa jak kiedyś.
Jeszcze nie skończyłem 20 lat a już czuję się jakiś wypalony, niezdecydowany, nie wiem czego chce od życia. Nie chcę harować prawie 250h miesięcznie w robocie która mnie nie kręci, nie jaram się nią, nie mam zapału do niej, nie chce stać się zwykłym szarym człowiekiem, zarabiać najniższą krajową i martwić się czy starczy do ostatniego. Ciągle mam w sobie uczucie tego, że coś po małym kawałku tracę. Kogoś, coś, szansę na coś, tracę czas.
Brakuje mi już szkoły, ludzi z którymi mogłem w każdej chwili pogadać o czymkolwiek. Czuje się coraz bardziej sam.
Brakuje mi najlepszego kumpla który przez ostatnie prawie 5 lat był mi jak brat. Nasze drogi rozeszły się po zakończeniu szkoły, widzimy się coraz rzadziej, raz na tydzień/dwa. Powiem wam mirki że niesamowita prawda jest w stwierdzeniu że dziewczyna nigdy nie zastąpi wam najlepszego kumpla. Muszę go jakoś niedługo zaprosić na dobrą łychę.
Brakuje mi rozmów o czymkolwiek większym i bardziej sensownym niż to co dzis na obiad, ile ostatnio wypiłeś etc.
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

O kurcze, jak ten czas zapierdziela mirki ;)
Prawie 2 miesiące od ostatniego wpisu, wszystko to przez pracę, kompletnie wywróciła wszystko do góry nogami.
Zdecydowałem że zacznę studia zaoczne a w tygodniu praca i do tej pory ogromnie się cieszę z wyboru.
Pierwszy zjazd na uczelni dopiero za tydzień a pracę mam już od początku września. Budowlanka, nigdy nie myślałbym że mógłbym pracować w czymś takim, jeszcze do końca sierpnia nie rozróżniałem najbardziej trywialnych pojęć, nie znałem czasem podstaw z podstaw ale w tej chwili nie zamieniłbym tej pracy na inną. Nic lepszego bym nie dostał, nawet potrafię przeboleć te 10h dziennie. Czas szybko leci, często robię coś ciekawego, przy tym się uczę. Na studiach dziennych nie dostałbym wypłaty prawie 2k i musiałbym użerać się z nauczycielami. Więc jestem zadowolony z tego wyboru, tym bardziej że szef to zdecydowanie ktoś warty uwagi w firmie, zawsze można się dogadać, wytłumaczy, opowie coś ciekawego. Cel ze zdobyciem pracy do końca września mogę uznać jako zakończony sukcesem ;))

Równocześnie z zaczęciem pracy, bardzo opuściłem się w reszcie celów/planów, teraz najchętniej po pracy siedzę przed laptopem, oglądam jakiś film czy po prostu odpoczywam z moim różowym ;)
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

przez przeszło 2 miesiące nic nie udało mi się osiągnąć


@Dante15:
Gdy ja o sobie tak myślę, zawsze powtarzam sobie:

"Never discourage anyone who makes progress, no matter how slow." - Plato.
  • Odpowiedz
Minęło już 10 dni od ostatniego podsumowania pod #dantepisze
Coraz więcej nawyków staram się wprowadzać do mojego dnia i czuje ze zachodzą wreszcie w moim życiu jakieś zmiany, niby nic wielkiego ale to zawsze jakoś tak wspomaga samopoczucie, że robi się coś dla siebie :)

1. Dieta/siłownia 5/6
Niby minęły bodajże tylko 3 tygodnie regularnych ćwiczeń a czuje się jak młody bóg :D o wiele lepiej czuje się w swoim ciele i widzę że jakieś malutkie postępy są. Nie mam żadnych trudności żeby iść codziennie rano podźwigać trochę żelastwa, bardzo to polubiłem. Jeśli chodzi o bieganie to chyba nigdy tego jakoś specjalnie nie polubię, nie wiem, nie lubię biegać i już. O wiele bardziej uwielbiam wejść na rower i przejechać kilkanaście kilometrów, może to dlatego że pomimo swojego młodego wieku, mam już przejechanych ponad 5k kilometrów (może nawet o kilka tysięcy więcej), nie dlatego że uprawiałem kolarstwo czy tez robiłem to dla sportu. Te kilometry były pokonane czysto rekreacyjnie. Rower najczęściej służył mi jako środek transportu i pewnie dlatego tak mi to weszło w krew a nie bieganie. Ale to opowieść na inny wpis. Czuję że kilka kilogramów zrzuciłem, ostatecznie wagę sprawdzę w poniedziałek rano. W weekend chce dać sobie ostry wycisk.
Odnośnie jedzenia, wprowadziłem u siebie nawyk, żeby jeść mniej niż 2000kcal dziennie, czasem w okolicach 1500kcal i spisywać wszystko w zeszycie. Przyzwyczaiłem się do jedzenia małych posiłków, zdrowego żarcia i teraz już nie muszę niczego spisywać żeby móc się tego trzymać. Bardzo przyjemne uczucie ;)
  • 20
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Dante15: rozumiem, ale mimo wszystko powinieneś jeść tyle ile trzeba, a nie za mało.
Jedzenie za mało tworzy iluzję tracenia na wadze bo szybko lecisz przez duży ujemny bilans kaloryczny. Tak jest na początku, bo potem ciało się przyzwyczaja i zaczyna bardzo intensywnie oszczędzać. Tak intensywnie, że szybko przestaniesz chudnąć i waga stanie w miejscu. Kaloryczność można redukować dalej, ale jest pewna granica na której stwierdzisz, że #!$%@? tam panie, nie będę się głodził. I zaczniesz jeść trochę więcej, co organizm odbierze jako wielki dobrobyt i natychmiast wpakuje w tłuszczyk. Stąd się bierze efekt jojo.
Dodatkowo, jedząc za mało powodujesz stratę masy mięśniowej. Tak już działa nasze ciało. Pozbywa się tego, co jest mu zbędne. Skoro organizm uznaje, że nastała susza, to żelazne rezerwy (tłuszczu) zostawia sobie na ostatek, a w pierwszej kolejności pali to, co niepotrzebne. Niepotrzebne są duże i sprawne mięśnie. Do chodzenia i życia wystarczają chude patyczki.

Nie chcę Ci tu kazań prawić, ale skoro masz w sobie tyle zaparcia, żeby notować w zeszycie, żywić się zdrowo i ogólnie wprowadzać takie zmiany to przecież nic nie szkodzi, abyś jadł więcej. Tu masz kalkulator: http://www.freedieting.com/tools/calorie_calculator.htm
Warto też się zapoznać z appkami na telefon do prowadzenia dzienników posiłków. Moim zdaniem jest łatwiej niż
  • Odpowiedz
@Dante15: zajrzyj na główną i powiązane.
Podejrzewam, że do takich wniosków dochodzi większość osób po skończeniu edukacji, kiedy wiesz już, że wykorzystujesz kilka procent wiedzy ze studiów i wiesz, że pani w dziekanacie jest bardzo ważna, czasem ważniejsza niż rektor
  • Odpowiedz
Minęło 5 dni od pierwszego wpisu pod tagiem #dantepisze Szczerze, nie spodziewałem się że zacznie obserwować ten tag więcej osób niż 5 do 10. Dzięki ;)
Motywacja dalej u mnie nie gaśnie i coraz bardziej jaram się samą świadomością tego, że wreszcie zacząłem coś ze sobą robić. Dziś przyszła do mnie książka "Siła Nawyku", późnym wieczorem zabieram się za czytanie, mam nadzieję że dużo wniesie do mojego "wyzwania".
Co przyniósł ostatni tydzień? Przede wszystkim miałem bardzo mało czasu na cokolwiek, całe dnie nie było mnie w domu z przyczyn osobistych, ale nic poważnego. Zainstalowałem sobie aplikację na telefon "HabitBull", nie wiem czy to jakoś mi pomoże, zawsze bardziej stawiałem na zeszyt w którym mogłem sam notować własne postępy i to mi pomagało. No ale zobaczymy.

1. Dieta/siłownia
4 dni byłem na siłowni, bo na tyle mi pozwolił czas. O wiele łatwiej jest mi się zabrać do wyjścia na siłownię niż do biegania. Póki co ćwiczę na orbitreku. Z dietą jak na razie nie jest najgorzej. Oprócz soboty, wszystko w miarę dobrze funkcjonowało. Zacząłem pić bardzo dużo wody. Jednak nadal mam problem kiedy zauważę coś słodkiego. Czasem nie potrafię sobie odmówić.
Dante15 - Minęło 5 dni od pierwszego wpisu pod tagiem #dantepisze Szczerze, nie spodz...

źródło: comment_ZwVLXdF24iRZ5vQPTBwBOH6pw7uArKw3.jpg

Pobierz
  • 17
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Dante15: PODZIWIAM, ile masz lat jeśli wolno spytać?
Bo właśnie dokładnie o tym samym myślałem czyli pisać co robię żeby się rozwijać. I tak szczerze to mógłbym zrobić kopiuj, wklej z twojego posta :D

PS. Ja blokuje strony przez plik hosts dzięki temu w ogóle nie mogę wchodzić na daną stronkę. Bo demotywatory i joemonster to troszkę strata czasu :P
  • Odpowiedz
TL;DR


Wypadałoby zacząć od krótkiego opisu własnej osoby. A więc jestem po maturze, nadal poszukuję swojej drogi przez życie. Przede mną wybór studiów, idę na jakieś informatyczne, mam na oku dwie uczelnie w Bydgoszczy. Wybieram zaoczne ponieważ chcę choć trochę odciąć się od portfela rodziców (mają kredyty na dom i wiele innych wydatków). Szukam aktualnie pracy. Co do tego po co mi własny tag który zaraz stworzę, to odkąd pamiętam, moją największą wadą jest lenistwo i słomiany zapał do wielu rzeczy i zajęć którymi interesowałem się w ostatnich latach. Miałem wiele pomysłów na siebie ale po max kilku miesiącach zapał znikał i przerzucałem się na coś innego. Zawsze twierdzę że gdybym choć przy jednej rzeczy został do dziś, to byłbym w tym mistrzem. Jednak wyszło jak wyszło za każdym razem i dziś mam średnią lub nawet małą wiedzę na przeróżne tematy którymi się interesowałem. Jedyne w czym kiedyś byłem dobry, a obecnie mam sporą wiedzę to piłka nożna, jednak z tym nie mogę łączyć swojej przyszłości bo czasy kiedy miałem szansę na stały rozwój minęły, głównie także z powodu mojego lenistwa. Przyszedł wreszcie czas kiedy powiedziałem sobie że muszę z tym skończyć i postawić sobie jasne cele. Walczyć z wadami i je eliminować, pozbyć się tego lenistwa i zastąpić je wartościowymi zajęciami. Robię to tu ponieważ wiem, że oprócz wylewania hejtów, można tu znaleźć pomocne opinie i ludzi którzy naprawdę dodają otuchy :)
Ten tag będzie takim moim dziennikiem, w którym będę opisywał swoją walkę i postępy. Kto chce może obserwować i czasem dać jakiś komentarz ;)

Wczoraj
  • 25
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Dante15: Powodzenia, będę obserwował tag. :)

Ps. jakbyś chciał pogadać o programowaniu/pokerze/ograniczaniu pożeraczy czasu, to dawaj na pw, bo wszystkie te rzeczy praktykuję ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Dante15: Jak chcesz spoko książkę która pomoże ci walczyć z lenistwem i ogarnąć organizację czasu, to polecam "Eat that Frog", nawet mógłbyś ja sobie przeczytać po ang w ramach punktu nr.4 bo jest napisana dość prostym językiem. Co do punktu 1, 1500kcal przy codziennym ćwiczeniu po 1,5h to trochę za mało, może zacznij wpierw od 2000-2500 kcal i potem w miarę postępów powoli ucinaj kalorie.
  • Odpowiedz