Czasami mam tak, że gdy jestem w jakimś większym towarzystwie i sobie śmieszkujemy( jakieś heheszki, luźna atmosfera) to w ciągu dosłownie trzech sekund jestem w stanie zmienić swój nastrój o 180° - z takiego luzackiego przechodzę na taki zbiór myśli- co ja tu robię, co za zjeby mnie otaczają, z czegoś ja się śmieję, przecież to żałosne, chcę stąd odejść, co mogę zrobić by opuścić te miejsce, jestem #!$%@?, czemu tutaj