O tym co się dzieje, kiedy zaczynasz traktować Biblię na serio

Jako naukowiec odczuwam wrogość wobec wszystkich religijnych fundamentalizmów, gdyż deprawują one naukę. Religijny fundamentalizm uczy nas nie zmieniać zdania i nie pragnąć nawet dostępnej wiedzy, niezależnie od tego, jak mogłaby być ekscytująca; podważa naukę i osłabia intelekt. Najsmutniejszy przykład, jaki dla uzasadnienia tego twierdzenia mogę przytoczyć, to historia amerykańskiego geologa Kurta Wise'a, który dziś jest szefem Center for Origins Research w Bryan College (Dayton, Tennessee). (Nieprzypadkowo patronem tej szkoły jest William Jennings Bryan, oskarżyciel nauczyciela Johna Scopesa podczas słynnego "małpiego procesu" w Dayton w 1925). Wise bez kłopotu mógł zrealizować swoje młodzieńcze ambicje zdobycia profesury z geologii na jakimś prawdziwym uniwersytecie, którego mottem byłoby "Myśl krytycznie", a nie oksymoron widniejacy na jednej z internetowych witryn Bryan College: "Myśl krytycznie i biblijnie". Wszystko na to wskazywało — ukończył prawdziwe studia na University of Chicago, później zrobił doktorat z geologii i paleontologii na Harvardzie, jego opiekunem naukowym był zaś sam Stephen Jay Gould. Reasumując, Kurt Wise był młodym, bardzo obiecującym naukowcem ze świetnymi kwalifikacjami i wydawałoby się, że kariera naukowa stoi przed nim otworem.

I wtedy właśnie wszystko runęło. Katastrofa nie przyszła z zewnątrz, narodziła się w środku człowieka, w umyśle, umyśle fatalnie wręcz osłabionym i omamionym wskutek fundamentalistycznego religijnego wychowania, za sprawą którego Wise czuł się zmuszony wierzyć, że Ziemia — przedmiot jego geologicznych studiów w Chicago i na Harvardzie — ma co najwyżej dziesięć tysięcy lat. Był oczywiście zbyt inteligentny, by nie dostrzec nierozwiązywalnego konfliktu między własną religią a własną wiedzą. Pewnego dnia, gdy ból ten stał się już nie do zniesienia, Wise postanowił rozwiązać problem za pomocą pary nożyczek. Wziął do ręki Biblię i — dosłownie — wyciął każdy fragment, który musiałby zniknąć, gdyby prawdziwa była naukowa wizja świata. Gdy skończył z tym niewypowiedzianie uczciwym, a przy tym jakże pracochłonnym zajęciem, z Biblii pozostało tak niewiele, że musiał przyznać, iż:

choć
@Wujek_Mietek:
Już od dawna zauważano w biblijnej relacji prawdę, że Bóg dla stworzenia człowieka posłużył się ziemskim tworzywem. Prawda ta bliska jest później zaistniałym tezom ewolucjonistów.
W połowie XIX wieku wydawało się jednak wielu, że ogłoszona przez Karola Darwina i Alfreda R. Wallace’a teoria ewolucji gruntownie zburzyła dotychczasowe wyobrażenia na temat początków ludzkości. Toteż wzbudziła wiele wątpliwości i znaków zapytania. Należy jednak zauważyć diametralną różnicę reakcji wyznawców katolicyzmu oraz środowisk protestanckich na tezy ewolucjonizmu, na próby ich wprowadzania do programów nauczania. W wielu protestanckich wspólnotach - zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych - dochodziło na tym tle do gwałtownych demonstracji. Natomiast Urząd Nauczycielski Kościoła katolickiego ani razu nie wystąpił wprost przeciwko tej teorii, a wielu katolików już w XIX wieku dopuszczało możliwość prawdziwości tej hipotezy. Publikacja Darwina „O powstawaniu gatunków” (1849) nie została nigdy wpisana do Indeksu Ksiąg Zakazanych. W listopadzie 1941 r. papież Pius XII wyraźnie mówił o tym, że nie widać powodów, ażeby wiara, iż człowiek został stworzony przez Boga, wykluczała opowiedzenie się za teorią ewolucyjnego pochodzenia człowieka. A w roku 1950 w encyklice „Humani generis” ewolucjonizm określił jako poważną hipotezę. W roku 1996 Jan Paweł II poszedł dalej, stwierdzając w przesłaniu do Papieskiej Akademii Nauk, że „nowe zdobycze nauki każą nam uznać, iż teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą”.
Należy zauważyć, że Jan Paweł II mówił o teorii ewolucjonizmu w wersji z końca XX wieku, a nie o pierwotnej teorii Darwina. Ta bowiem stała się obiektem dość gruntownej krytyki w środowisku przyrodników. Chrześcijanie kwestionują interpretację, jaką wbrew Darwinowi nadawali tej teorii materialiści-ateiści. Teoria ewolucji bowiem niemal od początku była wykorzystywana przez propagandę ateistyczną jako argument przeciwko wierze. Jeden z najbardziej żarliwych propagatorów darwinizmu - Ernest Haeckel wciąż powtarzał, że skoro człowiek pojawił się w wyniku procesów ewolucyjnych, to wobec tego nie został stworzony przez Boga, a zatem przesądem jest uważać człowieka za kogoś istotnie różnego od zwierząt.

Nie
  • Odpowiedz
@Wujek_Mietek: Jan Paweł II: Teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą. Zwraca uwagę fakt, że teoria ta zyskiwała stopniowo coraz większe uznanie naukowców w związku z kolejnymi odkryciami dokonywanymi w różnych dziedzinach nauki. Zbieżność wyników niezależnych badań - bynajmniej niezamierzona i nieprowokowana - sama w sobie stanowi znaczący argument na poparcie tej teorii.
Z przemówienia do członków Papieskiej Akademii Nauk

Kard. Christoph Schönborn: To prawda, że genomy człowieka i szympansa
  • Odpowiedz
Wspominałem już w tej książce o pewnym bardzo szanowanym pracowniku naukowym oksfordzkiej katedry zoologii, z którym zetknąłem się w latach studiów. Otóż przez długie lata ten starszy już pan głęboko wierzył i z pasją bronił poglądu, że aparat Golgiego (wewnątrzkomórkowa struktura dostrzegalna pod mikroskopem) nie istnieje, że to laboratoryjny artefakt, iluzja. W tych latach obowiązywał zwyczaj, że w każdy poniedziałek cała katedra spotykała się, by wysłuchać wykładu jakiegoś zaproszonego gościa. Pewnego poniedziałku
  • Odpowiedz
Hartung przytacza jednak opis badania izraelskiego psychologa George'a Tamarina, które nieco mnie przeraziło. W eksperymencie Tamarina udział wzięło ponad tysiąc izraelskich uczniów w wieku od ośmiu do czternastu lat. Psycholog przedstawił wszystkim zaczerpnięty z księgi Jozuego opis bitwy o Jerycho:

Jozue zawołał do ludu: Wznieście okrzyk wojenny, albowiem Pan daje miasto w moc waszą! Miasto będzie obłożone klątwą dla Pana, ono samo i wszystko, co w nim jest. [...] Całe zaś srebro i złoto, sprzęty z brązu i z żelaza są poświęcone dla Pana i pójdą do skarbca Pańskiego. [... ] I na mocy klątwy przeznaczyli na zabicie ostrzem miecza wszystko, co było w mieście: mężczyzn i kobiety, młodzieńców i starców, woły, owce i osły [... ] Następnie miasto i wszystko, co w nim było, spalili, tylko srebro i złoto, jak i sprzęty z brązu i żelaza oddali do skarbca domu Pańskiego (Joz 6,16-25),


po czym zadał dzieciom proste pytanie: "Czy uważasz, że Jozue i Izraelici postąpili słusznie, czy nie?" i dał do wyboru trzy odpowiedzi: A (najzupełniej słusznie), B (częściowo słusznie), C (zupełnie niesłusznie). Rozkład odpowiedzi był dość szeroki — 66% dzieci w pełni zaaprobowało postępowanie Jozuego, 26% uznało je za naganne, stosunkowo niewiele zaś, bo tylko 8%, wybrało odpowiedź pośrednią. Oto trzy dość typowe wypowiedzi dzieciaków z grupy A, które poproszono o uzasadnienie dokonanego wyboru:

Moim
Gorzej jednak z innymi naukami Nowego Testamentu, których nikt, kto chce kierować się w życiu dobrem, nie może popierać. Mam tu na myśli szczególnie samo sedno doktryny chrześcijańskiej, czyli konieczność "pokuty" za "grzech pierworodny". Ta podstawa nowotestamentowej teologii w kategoriach moralnych jest w zasadzie czymś równie ohydnym, jak historia Abrahama szykującego się do zgrilowania Izaaka. Podobieństwo to nie jest zresztą przypadkowe, co ukazał choćby Geza Vermes w The Changing Faces of Jesus
@FaustusAnestezjolog: Co dowodzi?

To bardzo proste. Człowiek został powołany do dobra - z wolną wolą. Dzięki tej woli mógł wybrać również zło. Poprzez kuszenie szatana człowiek otworzył się na zło - czyli życie również wbrew woli Bożej. Bóg człowieka ukarał za to, jednak nadal go kochając i pozwalając mu na zbawienie.


@Daxxx: Wszystko pięknie, tylko KK wierzy w determinizm i cała argumentacja w tym
  • Odpowiedz
@Clermont: @Daxxx: to jest świetne pytanie. Interpretujecie opis raju i drzewa dosłownie, czy nie? Zakładając prawdziwość ewolucji, kiedy człowiek odwrócił się od Boga i wyszedł z raju? Przecież w raju zwierzęta też żyły w pokoju, a na Ziemi wojna zwierząt o zasoby trwa od powstania pierwszego organizmu. Za czyj grzech pierworodny cierpiały zwierzęta miliardy lat przed pojawieniem się człowieka?
  • Odpowiedz
Polityczna władza, jaką w dzisiejszej Ameryce dysponują różni lokalni tragarze kamiennych tablic z wygrawerowanymi Dziesięcioma Przykazaniami, jest szczególnie godna potępienia, gdyż konstytucja tej wielkiej republiki stworzona została przez ludzi promujących świeckie ideały oświecenia i właśnie ta świeckość była dla nich szczególnie ważna. Gdybyśmy natomiast mieli poważnie traktować Dziesięć Przykazań, to za dwa najgorsze grzechy powinniśmy uznać czczenie niewłaściwych bogów i sporządzanie ich wizerunków. A jeśli tak, to zamiast potępiać niewyobrażalne barbarzyństwo talibów,
@Wujek_Mietek: USA zostało założone przez osoby świedzkie - zgoda, ale były to osoby wierzące.
Co do przykazań czczenia innych Bogów - w Chrześcijaństwie podchodzimy do tego w inny sposób, niż w Islamie więc nie wypowiem się co do tej krytyki.
  • Odpowiedz
@Dawidk01: nie może być subiektywne w raju, chyba ze na bezludnej wyspie... etc, chyba ze to forma wiezienia lub jaskini platonskiej, etc.. w praktyce cięzko nie odnieść się do obiektywizmu, bo przecież sam proces postrzegania jest obiektywny, ludzie np. widzą to samo w ten sam sposób, tylko interpretacja jest inna
  • Odpowiedz
Biblia jako pierwowzór Mein Kampf?

Tymczasem starotestamentowe dzieje zniszczenia Jerycha przez Jozuego, a i zresztą cała historia zajęcia Ziemi Obiecanej przez plemiona Izraela, moralnie nie różni się niczym od napaści Hitlera na Polskę czy masakr dokonanych przez Saddama Husseina na Kurdach i szyitach. Biblię można traktować jako zajmujące i pełne swoistej poezji dzieło literackie, ale nie jest to raczej książka, jaką należy dawać własnemu dziecku, by nauczyło się z niej zasad moralnych (opowieść o Jozuem i Jerychu została zresztą ostatnio wykorzystana w pewnym bardzo ciekawym eksperymencie nad kształtowaniem się poczuć moralnych u dzieci. Nieco dalej opiszę szerzej to badanie).

Tak przy okazji, niech nikomu, kto jeszcze o tym nie wie, nie wydaje się, że boski bohater biblijnych opowieści żywi jakiekolwiek skrupuły czy wątpliwości wobec masakr i ludobójstwa towarzyszącego zajmowaniu Ziemi Obiecanej. Przeciwnie, jego rozkazy są absolutnie precyzyjne. Przede wszystkim Pan nakazał odmiennie traktować ludy zamieszkujące podbijane ziemie od tych, które żyły w sąsiedztwie. Te drugie mogły poddać się Izraelitom i tylko jeśli tego nie uczyniły, należało podbić je siłą, wyrżnąć wszystkich mężczyzn, a kobiety (i resztę inwentarza) przejąć na własność. To zalecenie można potraktować jako stosunkowo humanitarne, zwłaszcza wobec tego, co Pan nakazał uczynić z nieszczęśnikami, którzy mieli tego pecha, że zamieszkiwali samą Ziemię Obiecaną (Lebensraum, chciałoby się powiedzieć) — ("Ale z miast narodów tych, które Pan, Bóg twój, podawa tobie w dziedzictwo, żadnej duszy żywić nie będziesz. Lecz do szczętu wytracisz je, Hetejczyka, Amorejczyka, Chananejczyka, i Ferezejczyka, Hewejczyka, i Jebuzejczyka, jakoć rozkazał Pan, Bóg twój"; 5 Moj 20,16-17; BG).

Czy
Dzisiaj Dawkins opowiada o pierwszym przykazaniu i opowieściach z Biblii go dotyczących:

Niewyobrażalna wściekłość starotestamentowego Boga, ilekroć ktoś z jego wybranego narodu próbował flirtować z jakimś obcym bogiem, kojarzy się za to wyłącznie z prymitywną zazdrością nie dość, że najgorszego typu, to jeszcze o wyraźnie seksualnym podłożu; w tym wypadku również współczesny etyk miałby spory kłopot ze wskazaniem wzorca do naśladowania. Pokusa seksualnej niewierności jest zupełnie zrozumiała nawet dla tych, którzy nigdy jej nie ulegli — to jeden z głównych motywów niemal całej literatury, od Szekspira po bulwarowe farsy. Ale nieodparta najwyraźniej skłonność do czczenia cudzych bogów dla nas, ludzi współczesnych, jest czymś, z czym dość trudno się identyfikować. Być może to przejaw mej naiwności, ale sądzę, że przestrzeganie przykazania "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną" nie powinno być zbyt trudne. To drobiazg, można rzec, choćby w porównaniu z "Nie pożądaj żony bliźniego swego" (ani jego osła, ani wołu...). Tymczasem przez cały Stary Testament z monotonią nużącą niczym w kiepskim serialu ilekroć tylko Pan Izraela odwróci na chwilę spojrzenie od swych dzieci, wszyscy natychmiast rzucają się, a to do ołtarzy Baala, a to jakiegoś innego idola, a to wreszcie — i to w fatalnych zupełnie okolicznościach — złotego cielca.

Bardziej jeszcze niż Abraham wzorcem moralnym dla wyznawców wszystkich trzech monoteistycznych religii może być Mojżesz, o ile bowiem ten pierwszy był najstarszym z patriarchów, to jeśli kogokolwiek uznać by można za oryginalnego twórcę doktryny judaistycznej (i jej pochodnych), to właśnie Mojżesza. Historia ze złotym cielcem przydarzyła się, gdy Mojżesz na Górze Synaj właśnie łączył się Panem Bogiem i odbierał od niego boską ręką zapisane kamienne tablice. W tym czasie ludzie na dole (którzy nie mogli nawet zbliżyć się do góry z lęku przed spopieleniem) nie marnowali czasu:

A
@Wujek_Mietek:

No to nie wiem czemu nie odnosi się do Jezusa. Wszyscy inny w Starym Testamencie byli grzesznymi ludźmi więc nie rozumiem dlaczego wytykanie grzechów tych ludzi miałoby cokolwiek ująć Pismu Świętemu. Wzorzec postępowania zapisany przez Jezusem był w prawie, a nie w postępowaniu ludzi z Pisma.

No i pierwsze przykazanie chyba dalej
  • Odpowiedz
@Daxxx: Ad1 Ponieważ chrześcijaństwo nie czerpie moralności z Biblii. Zresztą dopiero w latach 60-tych zniesiono obowiązek składania chrześcijańskich obietnic stronie niechrześcijańskiej.

Ad2. Czyli tych, co się odwrócili od Kościoła należy tak karać?
  • Odpowiedz
I znów Biblia wg Dawkinsa:
Wujek Lota, Abraham, był "ojcem-założycielem" wszystkich trzech "wielkich" monoteistycznych religii. Ten niekwestionowany status patriarchy czyni zeń osobę ustępującą jedynie samemu Bogu, przynajmniej jeśli rozważamy potencjalne autorytety warte naśladowania. Czy jednak współczesny moralista rzeczywiście odnalazłby w Abrahamie taki wzorzec? W dość wczesnym okresie swego długiego życia przyszły patriarcha udał się wraz z żoną Sarą do Egiptu, by uciec przed klęską głodu. Na miejscu już zorientował się, że uroda
@Wujek_Mietek: Dawkins to kompletny idiota. W ówczesnych religiach składanie ofiar z ludzi było powszechne. W opowieści o Abrahamie Bóg jednoznacznie zabrania tego rodzaju praktyk przez co ratuje wiele żyć i pokazuje swoją moralną wyższość. Ale Dawkins nic nie zrozumiał bo albo jest mało inteligentny, albo nienawiść do Boga całkiem go oślepiła.
  • Odpowiedz
I dzisiaj kolejna analiza Biblii okiem Dawkinsa:
Opowieść o Locie i sodomitach (w jednym przynajmniej aspekcie) zostaje niemal dokładnie powtórzona w Księdze Sędziów. Nieznany z imienia lewita (kapłan zatem) wracał z żoną do domu i po drodze oboje zatrzymali się na nocleg u pewnego starca. Gdy starzec podejmował gości, jego dom otoczyli mieszkańcy miasta i, dobijając się do drzwi, zażądali, "Wyprowadź męża, który przekroczył próg twego domu, chcemy z nim obcować" (Sdz
Nieznany z imienia lewita (kapłan zatem)


@Wujek_Mietek: Błąd! Nie wszyscy Lewici (to słowo pisze się wielką literą) byli kapłanami. Nie można zakładać, że jeśli ktoś był Lewitą, to znaczy że był kapłanem.
  • Odpowiedz
@Wujek_Mietek: W oryginale inaczej to brzmi:

The story of Lot and the Sodomites is eerily echoed in chapter 19 of the book of Judges, where an unnamed Levite (priest) was travelling with his concubine in Gibeah.
  • Odpowiedz
Kiedy doszło do zniszczenia Sodomy i Gomory, odpowiednikiem Noego stał się siostrzeniec Abrahama Lot. Bóg zdecydował się oszczędzić Lota i całą jego rodzinę, uznawszy go za człowieka wielkiej prawości. Wysłał więc Jahwe do Sodomy dwa anioły (pod postacią "mężów"), którym polecił ostrzec Lota przed deszczem siarki, jaki wkrótce spadnie na miasto. Lot ugościł anioły pod własnym dachem, ale wkrótce, dowiedziawszy się o tym, wokół jego domu zgromadzili się pozostali mieszkańcy miasta, żądając,
  • Odpowiedz
Każda święta księga na dwa sposoby może być źródłem moralności i zasad życiowych. Po pierwsze mogą się w niej znaleźć bezpośrednie instrukcje, takie jak choćby Dziesięć Przykazań (dziś, jak wiemy, są one źródłem gwałtownych wojen kulturowych na przykład na amerykańskiej prowincji). Po drugie możemy spotkać tam przykłady — Bóg lub jakaś inna biblijna postać może służyć jako "wzorzec moralny" lub (tu posłużę się nowomodnym żargonem) "model kulturowy". W przypadku chrześcijańskiej Biblii obie
  • Odpowiedz
TL;DR
Zdaniem Dawkinsa w USA #4konserwy kradną i zabijają częściej niż #neuropa

Jakkolwiek sympatia dla określonej partii politycznej nie jest w Stanach Zjednoczonych dobrym wskaźnikiem religijności, to wszyscy doskonale wiedzą, że "czerwone (republikanskie) stany" są czerwone głównie ze względu na silne na tych ziemiach wpływy konserwatywnych Kościołów chrześcijańskich. Gdyby rzeczywiście istniała wyraźna zależność między chrześcijańskim konserwatyzmem a "zdrowiem społecznym", moglibyśmy oczekiwać jej oznak zwłaszcza w tych właśnie stanach. Tymczasem jest wręcz przeciwnie. Spośród dwudziestu pięciu amerykańskich miast z najniższym współczynnikiem przestępczości, 62% to miasta leżące w "niebieskich" (demokratycznych) stanach, 38% w stanach czerwonych. Natomiast na dwadzieścia pięć najniebezpieczniejszych miast już 76% leży w stanach czerwonych. Trzy z pięciu najniebezpieczniejszych amerykańskich miast znajdują się w słynącym z pobożności Teksasie. Dwanaście stanów z najwyższą liczbą włamań to stany czerwone, dwadzieścia cztery z dwudziestu dziewięciu stanów z największą liczbą kradzieży — stany czerwone, siedemnaście na dwadzieścia dwa stany z najwyższą liczbą zabójstw — stany czerwone .

Systematyczne badania w pewnym stopniu wspierają hipotezy, jakie da się wyprowadzić z badań korelacyjnych. W roku 2005 ukazał się na przykład (w "Journal of Religion and Society") artykuł Gregory'ego S. Paula, stanowiący systematyczne podsumowanie badań przeprowadzonych w 17 wysoko rozwiniętych krajach. Wnioski były dość jednoznaczne: wyższe wskaźniki religijności (w tym praktykowania) korelują dodatnio z wyższym współczynnikiem zabójstw, większą śmiertelnością wśród młodzieży, częstszym występowaniem chorób przenoszonych drogą płciową, częstością ciąż u nastolatek i liczbą aborcji. Dość sardonicznie skomentował cały ten nurt badań Dan Dennet w Breaking the
@Wujek_Mietek: Dawkins zgrabnie pomija fakt, że za większość tych przestępstw odpowiada grupa, której przytłaczająca większość - około 90 procent przy ostatnich wyborach - popiera Partię Demokratyczną. Warto wskazać również, że wiele z tych niebezpiecznych miast to miasta niebieskie znajdujące się w stanach czerwonych.
  • Odpowiedz
Czy naprawdę potrzebujemy nadzoru—boskiego lub wzajemnego—by powstrzymać się od czynów egoistycznych i kryminalnych? Bardzo chciałbym wierzyć, że ja tego nie potrzebuję (ani Ty, drogi czytelniku). Byśmy jednak tych chęci nie brali za pewniki, przytoczę (za The Blank Slate) opowieść Stevena Pinkera o tym, co wydarzyło się w Montrealu, kiedy zastrajkowała policja:

Działo się to w romantycznych latach 60., w pokojowo nastawionej (i dumnej z tego!) Kanadzie. Byłem wtedy nastolatkiem i gorąco wierzyłem
A skąd wiesz, czy jest mordercą?


@Wujek_Mietek: No pewnie jakby go miał ścigać inny kraj, to byłoby w jakichś mediach ;)

Dopóki nie powstanie państwo z kontrolą paszportową, to można sprzedawać każdą
  • Odpowiedz
No pewnie jakby go miał ścigać inny kraj, to byłoby w jakichś mediach ;)


@vedebuk: W jakich? W Polsce co 2 dni ginie osoba w wyniku ataku narzędziem.

Ale nie masz chyba na myśli państwa anarchistycznego? xDD


@vedebuk: Heh... No to skrawek ziemi. Cokolwiek, ważna jest nomenklatura. Normalna kontrola graniczna dla wchodzących i wychodzących. Bo dla mnie równie dobrze te obszary mogą być siedliskiem mafii i z tego
  • Odpowiedz
DLACZEGO BYĆ DOBRYM, JEŚLI NIE MA BOGA

Przyznać trzeba, że w tej postaci jest to pytanie wyjątkowo nikczemne. Kiedy słyszę je od jakiegoś religijnego człowieka (a wielu wierzących mi je zadaje), aż ciśnie mi się na usta, by odpowiedzieć mniej więcej tak: "Czy rzeczywiście chcesz powiedzieć, że jedynym powodem, dla którego starasz się postępować przyzwoicie, jest pragnienie zyskania boskiej aprobaty lub nagrody i uniknięcia jego niezadowolenia i kary? Przecież to nie jest
Dwaj uczeni, norwesko-amerykański ekonomista Thorstein Veblen i izraelski biolog Amotz Zahavi, zupełnie niezależnie od siebie rozszerzyli rozważania nad ewolucją moralności o pewien fascynujący aspekt. Otóż altruizm można traktować jako "reklamę", sygnał dominacji i wyższej pozycji. Antropologowie posługują się czasem w tym kontekście określeniem "efekt potlaczu". Potlacz to element tradycji niektórych plemion północnoamerykańskich Indian zamieszkujących wybrzeże Pacyfiku; obyczaj, w ramach którego wodzowie plemion rywalizują ze sobą, urządzając rujnujące uczty, co w krańcowych przypadkach
  • Odpowiedz