Dam Wam dziś historyjki o tzw "Błędzie przeżywalności", czyli dlaczego rzucanie studiów by składać komputery w garażu to nie jest przepis na sukces.
Najpopularniejszym w internetach przykładem prawidłowego uwzględnienia błędu przeżywalności jest historia o Abrahamie Waldzie, który to w czasie II wojny światowej analizował uszkodzenia alianckich b-------w po to by wskazać gdzie umieścić dodatkowe opancerzenie tak by zwiększyć ich przeżywalność. Wojsko przeanalizowało uszkodzenia setek b-------w wracających z misji. Zauważyli, że najwięcej uszkodzeń jest na skrzydłach, ogonie i w środkowej części kadłuba i te obszary chcieli dopancerzyć. Wald natomiast twierdził, że paradoksalnie opancerzyć trzeba te elementy, które miały najmniej uszkodzeń. Dlaczego? Ponieważ te samoloty, które miały uszkodzenia w tych obszarach nie wróciły do bazy, więc wśród danych o uszkodzeniach tych samolotów nie było. Uszkodzenia samolotów, które wróciły nie były istotne, ważne były te których nie widać w samolotach strąconych. Dlatego wzmacniano silniki, kokpit i tylną część kadłuba - elementy, które w badanych samolotach nie były uszkodzone.
Innym znanym szkoleniowym przykładem jest tzw. "bezcukrowa cukiernia". Była taka sieć cukierni, która serwowała ciasta z niższa zawartością cukru. Wyniki finansowe były takie sobie, więc zarząd zamówił badania satysfakcji klientów. Firma, która to robiła rzetelnie ankietowała klientów cukierni. W każdym kolejnym badaniu wychodziło, że im mniej słodkie ciastka tym bardziej smakują klientom, więc serwowali coraz mniej słodkie...tylko klientów było coraz mniej. Sieć cukierni zbankrutowała, a problemem był właśnie błąd przeżywalności. Pytali o zdanie tylko osoby, które kupowały ich produktu a nie te, które zrezygnowały z takich usług.
Kolejny
Najpopularniejszym w internetach przykładem prawidłowego uwzględnienia błędu przeżywalności jest historia o Abrahamie Waldzie, który to w czasie II wojny światowej analizował uszkodzenia alianckich b-------w po to by wskazać gdzie umieścić dodatkowe opancerzenie tak by zwiększyć ich przeżywalność. Wojsko przeanalizowało uszkodzenia setek b-------w wracających z misji. Zauważyli, że najwięcej uszkodzeń jest na skrzydłach, ogonie i w środkowej części kadłuba i te obszary chcieli dopancerzyć. Wald natomiast twierdził, że paradoksalnie opancerzyć trzeba te elementy, które miały najmniej uszkodzeń. Dlaczego? Ponieważ te samoloty, które miały uszkodzenia w tych obszarach nie wróciły do bazy, więc wśród danych o uszkodzeniach tych samolotów nie było. Uszkodzenia samolotów, które wróciły nie były istotne, ważne były te których nie widać w samolotach strąconych. Dlatego wzmacniano silniki, kokpit i tylną część kadłuba - elementy, które w badanych samolotach nie były uszkodzone.
Innym znanym szkoleniowym przykładem jest tzw. "bezcukrowa cukiernia". Była taka sieć cukierni, która serwowała ciasta z niższa zawartością cukru. Wyniki finansowe były takie sobie, więc zarząd zamówił badania satysfakcji klientów. Firma, która to robiła rzetelnie ankietowała klientów cukierni. W każdym kolejnym badaniu wychodziło, że im mniej słodkie ciastka tym bardziej smakują klientom, więc serwowali coraz mniej słodkie...tylko klientów było coraz mniej. Sieć cukierni zbankrutowała, a problemem był właśnie błąd przeżywalności. Pytali o zdanie tylko osoby, które kupowały ich produktu a nie te, które zrezygnowały z takich usług.
Kolejny
Chodziłem do gimnazjum, w którym pani Grażynka prowadząca szkolny sklepik zrezygnowała i po roku buntów ze strony młodzieży, bo nie było co kupować, a szkoła była w takim miejscu, że najbliższy sklep spożywczy znajdował się kilka kilometrów dalej, dyrekcja stwierdziła, że szkoła sama poprowadzi sklepik, a jego zarządzaniem zajmą się się uczniowie. Konkretnie to trzecia klasa, która w poprzednim roku miała najlepszą średnią. Funkcja osoby pracującej w sklepiku to był niesamowity prestiż. Uczniowie z klasy, która prowadziła sprzedaż byli szanowani, nikt ich nie zaczepiał i każdy im właził w dupę, bo przez to można było dostać się bocznymi drzwiami bez kolejki albo dostać coś na krechę.
No i tak się złożyło, że to nasz klasa dostała sklepik pod zarząd w ostatnim roku gimnazjum. Oczywiście głównie pracowały osoby najbardziej popularne i kilka najładniejszych dziewczyn dla towarzystwa. Prowadzenie sklepiku wymagało jednak obsadzenia funkcji księgowego, zaopatrzeniowca i magazyniera w jednym, który za wszystko odpowiadał. Czyli funkcja, która wymagała faktycznego z-----------a, wiązała się z odpowiedzialnością własną głową, a nie dodawała żadnego dodatkowego prestiżu. Bardzo nie było chętnych, więc stwierdziliśmy, że potrzebujemy słupa. Wtedy to było bardziej podyktowane lenistwem, bo lepiej spędzać czas na bajerowaniu loszek w z kolejki, niż pobudkami kryminalnymi. Decyzja ta jednak wpłynęła na powstanie całego procederu.
Do