- Niech pani tego nie dotyka! - sprzedawczyni na bazarku w Helsinkach krzyczy do mnie, gdy chcę pomacać coś, co wygląda jak wyschnięte, rozjechane żaby na wagę.
- Dlaczego?
- To śmiertelnie trujące grzyby.
- Dlaczego sprzedaje pani ludziom trujące grzyby?
- Są pycha - grzybiarka uśmiecha się błogo - może chce pani kupić na spróbowanie?
- Ale jak mam je spróbować bez dotykania?
- Dlaczego?
- To śmiertelnie trujące grzyby.
- Dlaczego sprzedaje pani ludziom trujące grzyby?
- Są pycha - grzybiarka uśmiecha się błogo - może chce pani kupić na spróbowanie?
- Ale jak mam je spróbować bez dotykania?
Od zawsze uwielbiałam zbierać grzyby. W dzieciństwie moim najlepszym kompanem był pan Waldek.
Był rok 2000, a pan Waldek właśnie wyszedł z więzienia. Mój ojciec dał mu pracę na gospodarstwie, jako że przez jakiś czas grali w lidze okręgowej w tej samej drużynie piłki nożnej.
Pan Waldek miał na ramieniu wytatuowaną gołą kobietę bez nóg oraz napis "Los ami".
(Jak się później dowiedziałam, kolega z celi pana Waldka źle wymierzył, i nogi się nie zmieściły.)
- Panie Waldku, a czemu pan poszedł do więzienia?