Obrazek powiązany, to tzw. komora deprywacyjna.
Wewnątrz tej komory, nie ma ani odrobiny światła i nie dochodzą żadne dźwięki, do tego w środku jest woda z solą sprawiająca, że unosimy się. Podobno po jakimś czasie spędzonym wewnątrz, brak bodźców zewnętrznych połączony z trudnością w lokalizacji własnego ciała może prowadzić nawet do halucynacji.
Koszt takiej przyjemności za jedną godzinę spędzoną wewnątrz to w najbliższym mnie Gdańsku 120PLN.
Zamierzam się wybrać w ten weekend.
Wewnątrz tej komory, nie ma ani odrobiny światła i nie dochodzą żadne dźwięki, do tego w środku jest woda z solą sprawiająca, że unosimy się. Podobno po jakimś czasie spędzonym wewnątrz, brak bodźców zewnętrznych połączony z trudnością w lokalizacji własnego ciała może prowadzić nawet do halucynacji.
Koszt takiej przyjemności za jedną godzinę spędzoną wewnątrz to w najbliższym mnie Gdańsku 120PLN.
Zamierzam się wybrać w ten weekend.
Jako, że jestem żądna wiedzy, postanowiłam zgłębić ten temat, żeby dowiedzieć się, czy faktycznie wstrząsanie robi różnicę w porównaniu z mieszaniem.
Z początku wydawało mi się, że nie ma to większego znaczenia, ponieważ po prostu łączysz ze sobą składniki, jednak po głębszych poszukiwaniach okazało się, że istnieją badania w tym temacie! Nie powinnam być zszokowana, biorąc pod uwagę, że to pytanie mogło zostać postawione już kilkadziesiąt lat temu od czasu powstania bondowskiej franczyzy.
Wracając
Na wstępie drink Martini to oryginalnie gin z wermutem, Bond zamawia zawsze 'vodka martini', czyli z wódką zamiast ginu. Pójdziecie do baru i zamówicie martini, to dostaniecie z ginem. No ale skupmy się na 'vodka martini'
Pokrótce wersja mieszana przygotowywana jest w następujący sposób: do dużej szklanki wrzuca się dużo lodu,