Powiedzcie mi czy obecnie nauczyciele nie są już takimi wrednymi frustratami jak ~10, ~20, ~30 lat temu? Pytam w kontekście zniesienia tych prac domowych. Za moich czasów każdy przepis(nawet pro-uczniowski) czy najzwyklejsza zasada sprawiedliwości były interpretowane tak złośliwie, żeby dodatkowo upokorzyć ucznia i zrobić z niego robaka debila. Np.
- "dzwonek jest dla nauczyciela"
- "to nie jest sprawdzian, to jest kartkówka" // kiedy regulamin szkolny zakazywał robienie więcej niż 2 sprawdzianów dziennie
- "nie obchodzi mnie kto zaczął ...."
- obowiązek "pracy na rzecz szkoły", który w praktyce dotyczył największych przegrywów, którzy chowali się po kątach i nie byli dostatecznie "uspołecznieni"
X
- "dzwonek jest dla nauczyciela"
- "to nie jest sprawdzian, to jest kartkówka" // kiedy regulamin szkolny zakazywał robienie więcej niż 2 sprawdzianów dziennie
- "nie obchodzi mnie kto zaczął ...."
- obowiązek "pracy na rzecz szkoły", który w praktyce dotyczył największych przegrywów, którzy chowali się po kątach i nie byli dostatecznie "uspołecznieni"
X
źródło: image_picker_AA6CFCBB-BBDC-46D2-9D78-3C453F656D38-47212-0000077E7B6468D7
Pobierz