Znalazłem dzisiaj jakąś nokię asha czy inne gówno qwerty z nokii. A że karta była wsadzona, telefon odpalony to wybrałem numer "! misiaczek :*" i pytam kto jest właścicielem telefonu bo znalazłem go. No i gościu wysyła mi smsem numer do panny - właścicielki. Dzwonię kulturalnie mówię gdzie jestem i że znalazłem jej telefon. A że to galeria handlowa (parking) to mówię że będę tu jeszcze pewnie z godzinę to może sobie
Wsiadam wczoraj do autobusu, zimno jak cholera, siadam. Na następnym przystanku wsiada chyba z 10 kiboli, poza mną i nimi autobus pusty. Siadają obok mnie, z przodu, z tyłu. Rozmawiają o dziwkach, koksie, piłce i #!$%@? się po ryjach z innymi kibolami. Po chwili jeden z nich siedzących przede mną zapytał się mnie
@JanuszKarierowicz: To mi przypomina jednego z krakowskich świrów, który z jakieś kilkanaście lat temu miał zwyczaj spacerowac po Plantach, zaczepiając różnych ludzi i pytając "chcesz w mordę?". Po czym jak ktos odpowiedział "nie", to facet grzecznie się żegnał i odchodził, a jeżeliby odpowiedział "tak" to dostawał, zgodnie z życzeniem ;). Facet był przez jakiś czas dość znaną postacią w Krakowie, zresztą został częściowo upamiętniony w postaci kloszarda z filmu "Anioł
Nigdy, no #!$%@? przenigdy nie zrozumiem starych ludzi. Wsiadam sobie ostatnio do autobusu na Różance i zajmuję miejsce koło starszej pani, na oko może z 70 lat miała, siedziała przy oknie. Nie lubię koło obcych ludzi siadać, ale skoro żadnej "dwójki" wolnej nie ma to już wolę towarzystwo cichej babulinki, niż rówieśników żujących gumę tak, że słychać z drugiego końca pojazdu, albo słuchających jakiejś #!$%@? muzyki z słuchawek zwisających z szyi (słuchawki to nie #!$%@? mini głośniczki do wieszania na szyję). No i tak sobie jedziemy i dojechaliśmy do Cmentarza Osobowickiego, a starsza pani zaczęła się jakoś dziwnie wiercić i rozglądać. Myślę sobie, że może ktoś jej zmarł niedawno, może mąż, może syn, koleżanka, albo może pół rodziny ma na tym cmentarzu pochowane, nie wiem, nie moja sprawa, nie interesuję się. Nie ważne, pojechaliśmy dalej, aż dojechaliśmy do rynku, gdzie musiałem wysiąść, 6 przystanków i jakieś 15 minut drogi dalej. Wstałem więc z fotela szykując się do desantu, a babcia wstaje za mną i mówi:
@bambambam: Kiedyś jak jechałem tramwajem w Wawie, na przystanku dziadek sobie wstaje i idzie do drzwi, ale po drodze chwycił mnie za plecak, szarpnął... odwracam się, a ten sp...ala jak nastolatek w podskokach z tramwaju i krzyczy "kuu*wa plecaki się w ręku wozi a nie na plecach!!" :P
Kiedy bylem mały na osiedlu cały czas stawiali takie dwuosobowe huśtawki że się siedziało naprzeciwko siebie. No wiecie takie biedne metalowe huśtawki że dwie osoby siadały na przeciwko siebie na takich jakby krzesełkach pomalowanych najtańszą emalią i mogły się huśtać razem. Nie wiem czy to wynikało z tego że chciano oszczędzić materiały (jeden stelaż na dwie osoby to zawsze mniej drogocennego metalu) czy
@miud: To ja mam takie swoje kilka prawdziwych #coolstory , wszystkie właśnie związane z huśtawkami. Zacznę od krzywd własnych.
Mam na blokowisko przez płot, trzy metry od płotu mojego ogrodu stoi huśtawka. Konstrukcja metalowa z drewnianym siedziskiem. Jak byłem mały to lubiłem tą huśtawkę. Było na niej wiele zabaw, takich jak skakanie z niej, czy huśtanie się do odbitki w parach lub pojedynczo. Odbitką nazywaliśmy właśnie to co
Koło południa przychodzi dwóch januszy 100%. Garnitury z wesela syna i wypryskani wodą kolońską aż szczypało w oczy, pewnie po to żeby nie było czuć wódy bo widać, że obydwaj dzień wcześniej mocno pochlali bo się wyrwali od grażynek do wielkiego miasta. Według listy gości byli szefami dwóch żwirowni. Daję im identyfikatory i jeden janusz zobaczył, że niektórzy mają na identyfikatorach (wszystkie leżały na stole przede mną i jak gość przyszedł to dostawał) nie tylko imię i nazwisko ale też jaką funkcję pełnią np. "prezes" czy "dyrektor ds. technologii", a janusz ma tylko Janusz Cebulacki. No i zaczyna się kłócić, dlaczego on nie ma "prezes Janusz Cebulacki". Tłumaczę mu, że stanowisko dopisywalismy tylko wtedy gdy z jednej firmy jest kilka osób i musi być wiadomo kto jest kto a z jego firmy przyjechał tylko on. Poburczał pod nosem i poszedł. Po 15 minutach wraca ciągnąć za rękę jakiegoś jeszcze innego janusza
PANIE CO JEST WŁODEK Z ŻWIREXU TEŻ SAM PRZYJECHAŁ A MA NAPISANE "DYREKTOR" A JA NIE MAM NIC #!$%@? WASZA MAĆ DAWAĆ MNIE TU KIEROWNIKA JA ZROBIĘ PORZĄDEK
Poszedłem dzisiaj z siostrą na rozpoczęcie roku w gimbazie. Czekam za nią na ławce, pod salą naprzeciwko stoi grupka gimbusów i ze sobą wesoło gada, po jakimś czasie przychodzi jakaś nauczycielka, prawdobodobnie ich wychowawczyni i już z daleka sie drze, że mają się ustawić. Uśmiechając się pod nosem patrze jak wpuszcza ich do klasy, nagle nauczycielka się odwraca i ze wzrokiem który mógłby zabić rzuca do mnie: "a ty co?! do sali!".
Mój stary poparzył sobie rękę. NAPRAWDĘ, #!$%@?, ULTRA POPARZYŁ. Potrzebuje przeszczepu, więc jako jego syn zgodziłem się oddać skórę. Lekarz powiedział, żebym przyszedł na operację, to mi wszczepi ekspander. #!$%@?, nie wiedziałem, co to, ale poszedłem. #!$%@?, ja się obudziłem, to miałem na plecach pod skórą taką, #!$%@?, gumową kulę, a z niej przez dziurę w skórze wystawała gumowa linka, na której końcu jest taka czarna pompka jak w
USA. Pierwszy dzień nauki. Nauczycielka przedstawia nowego ucznia.
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja