LEKARZE SAMI ZAPRACOWALI SOBIE NA TO ŻE CZĘŚĆ SPOŁECZEŃSTWA ICH NIE POPIERA.
Ostatnio miałem mieć nieprzyjemność mieć dosyć poważny wypadek - uraz ortopedyczny poważniejszy niż złamanie nogi, ale nie zagrażający życiu, pół roku na dojście do pełni zdrowia.
Na ostry dyżur dostałem się własnym transportem, nie było kolejki więc zostałem przyjęty dosyć szybko. Przyjął mnie właśnie lekarz rezydent po 40 pacjentach i X godzinach dyżuru.
Mój uraz teoretycznie można było leczyć operacyjnie
Ostatnio miałem mieć nieprzyjemność mieć dosyć poważny wypadek - uraz ortopedyczny poważniejszy niż złamanie nogi, ale nie zagrażający życiu, pół roku na dojście do pełni zdrowia.
Na ostry dyżur dostałem się własnym transportem, nie było kolejki więc zostałem przyjęty dosyć szybko. Przyjął mnie właśnie lekarz rezydent po 40 pacjentach i X godzinach dyżuru.
Mój uraz teoretycznie można było leczyć operacyjnie















W zeszłym roku miałem dokładnie taką samą kontuzje - uszkodzenie więzozrostu barkowo-obojczykowego. Najprościej mówiąc jest to oderwanie końca obojczyka od reszty układu kostnego - następuje bezpośrednio po mocnym (całym ciężarem ciała) upadku bezpośrednio na bark.
Sanitariusz w karetce postawił trafną diagnozę w jakieś 30s także lekarz reprezentacji sporego kraju też od początku wiedział co dokładnie jest na rzeczy, żaden