TLDR:
Mieszkam w Bydgoszczy w pobliżu lasu Myślęcińskiego, które jest tutaj w okolicy jednym z najpopularniejszych miejsc do biegania, jazdy rowerem, zdrowego wypoczynku itp.
Ja również korzystam i biegam średnio 25 kilometrów tygodniowo, więc siłą rzeczy wymijam sporo innych biegaczy.
Wśród biegaczy (podobnie jak wśród kierowców autobusów) panuje niepisana zasada, że machamy sobie ręką kiedy się mijamy - niezależnie od tego, czy ktoś jest znajomym, czy nie.
I generalnie staram się z
Mieszkam w Bydgoszczy w pobliżu lasu Myślęcińskiego, które jest tutaj w okolicy jednym z najpopularniejszych miejsc do biegania, jazdy rowerem, zdrowego wypoczynku itp.
Ja również korzystam i biegam średnio 25 kilometrów tygodniowo, więc siłą rzeczy wymijam sporo innych biegaczy.
Wśród biegaczy (podobnie jak wśród kierowców autobusów) panuje niepisana zasada, że machamy sobie ręką kiedy się mijamy - niezależnie od tego, czy ktoś jest znajomym, czy nie.
I generalnie staram się z
- hamborgir
- kill-9
- konto usunięte
- BingBong
- ricorodriguez
- +5 innych
@Akaano:
Weźcie najpierw poprawkę na słuszne oskarżenia umarzane z braku twardych dowodów (wcale nierzadko się to zdarza), a dopiero później wyciągajcie wnioski.
Nie mówię, żeby rezygnować z ciężaru dowodu spoczywającym na oskarżycielce / oskarżycielu, bo to byłoby szaleństwo.
Zaznaczam tylko, że wniosek, że 70% oskarżeń jest fałszywa, bo tyle spraw kończy się umorzeniem, jest wnioskiem błędnym.
Tego właśnie nie wiadomo, ale raczej się zgodzisz, że 70% to nie jest.
@sildenafil:
Jeżeli bym Ci coś ukradł, to tak, byłbym złodziejem uniewinnionym z braku dowodów i mógłbyś mnie tak nazywać.
I tu właśnie zaczynają się założenia motywowane ideologicznie. Tak naprawdę żaden z nas nie zna proporcji, ale IMO możnaby pokusić się o jej przybliżenie na podstawie jakichś powiązanych zjawisk, w których da się zbadać jak często dana strona kłamie.
Na razie żadne nie przychodzą mi do głowy, ale sądzę, że są takie.
Ew. odpowiednie badania socjologiczne / psychologiczne na jak największej próbie z populacji.
Chyba, że chodzi Ci o perspektywę subiektywną, w której nie jesteś sprawcą, ofiarą, ani naocznym świadkiem, czyli nie znasz stanu de facto. Wtedy mógłbyś uznać kogoś za złodzieja jedynie na wiarę, nie miałbyś oczywiście pewności. De iure byłby niewinny.
Racjonalizm każe jednak zaprzeczyć, że każde oskarżenie jest fałszywe.
Przybliżoną proporcję można próbować wyznaczać z badań powiązanych ze zjawiskiem, np. socjologii / psychologii kłamania w sprawach tego kalibru albo ilości niesłusznie skazanych.
Oczywiście, że nie.
Nie. Należy uznać, że nie wiadomo. Można jedynie wysuwać przypuszczenia i je czymś słusznym uzasadniać. To jest jednak sfera wyłącznie społeczna / prywatna i nie powinna mieć wpływu na sferę prawną. A niszczenie kogoś uniewinnionego szykanami oczywiście powinno być karane.
https://yourlogicalfallacyis.com/black-or-white
Świat nie jest czarno-biały. Podchodziłbym tak, że nie wiem, ALE faktem jest, że nie uprzykrzałbym mu życia, nie szykanował, ani w żaden inny sposób nie szkodził, bo może być niewinny.
Nie, nie wspieram. To jest absolutnie #!$%@? i godne potępienia. Mówimy o rzeczonych, odklejonych od rzeczywistości, radykalnych feministkach.
Nie wiem skąd wziąłeś wniosek, że skoro wskazałem Ci niedoskonałe wnioskowanie na początku, to popieram takie akcje.
A, no i powtarzam - nie generalizuj bezpodstawnie. Zrób tę chędożoną ankietę na jakiejś dużej grupie feministycznej, to będziesz mógł określić ile mniej więcej jest takich radykalnych przypadków.