TL:DR, więc:
Tak jak powiedziałem, tak i zrobiłem. Pojechałem do Niej. Po południu - 12.10. Dotarłem do Jej drzwi. Stres aż mną zawładnął, stałem z 5 minut pod wejściem do Jej mieszkania. Wziąłem się na odwagę i zapukałem. Otworzyła mi Jej mama. Była radosna, ucieszyła się na mój widok jak z resztą ich psy. Moja luba siedziała w salonie jedząc śniadanie. Rozmowa się kleiła: śmieszkowaliśmy, opisywaliśmy co tam u nas się dzieje no i zapytałem jak się czuje. Zapytałem, czy możemy przejść do Jej pokoju. Powiedziała, że ok, tylko musi zjeść śniadanie. Odrzekłem, że poczekam. Ona, iż będzie długo jeść. Ja, że mi się nie śpieszy.
O
&
źródło: comment_jG9UJfZcgeBBT3nSOgz0Ws6yZd3n293k.jpg
Pobierz