Wszystko zaczelo sie od tego ze pokłócilem sie z Tadkiem u nas w barze w Myszkowie . Tadek ma to do siebie ze jak sobie dziabnie to zaczyna opowiadac o 26-kilowym karpiu , ktorego zlowil na stawie hodowlanym w Pstraznej u Panstwa Białeckich i robi z siebie wielkiego karpiarza .
- Tadek - mowie - tam takie potwory pływaja bo sa sztucznie karmione i nie maja naturalnych drapieznikow .
- Jak #!$%@?
- Tadek - mowie - tam takie potwory pływaja bo sa sztucznie karmione i nie maja naturalnych drapieznikow .
- Jak #!$%@?
- fufu098765
- Tomasztom
- Heszajstos
- acidd
- stassma
- +1826 innych






























Czytając różne fora, wpisy tutaj, znając historie rodzinne, różnych znajomych dochodzę do wniosku, że chyba nie chcę być w związku. Być z kimś kilka/naście lat, założyć rodzinę a potem dowiedzieć się, że np. ma romans z młodszą? Podziwiam kobiety (lub też w odwrotnej sytuacji mężczyzn), które/którzy są w stanie coś takiego udźwignąć. Świat, który nagle się zawala, bo miłość na całe życie raczej nie istnieje i jest wbrew biologii.
Czy warto?
Nie podoba mi się traktowanie partnera jak rzeczy, która ma być NAJ, a jak przestaje taka być, to idzie w odstawkę lub podlega wymianie na lepszy model.