3-dniowy wypad w Bieszczady, zwieńczony startem w TdP Amatorów. W piątek objazd Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej, trasa całkiem fajna, widoczki super tylko strasznie duży ruch na trasie. W sobotę objazd trasy TdP, jedna runda, udało się objechać akurat przed burzą. Trasa jest mega, widoki super, fajne podjazdy, szybkie kręte zjazdy, trochę płaskiego no jest na niej wszystko. W niedziele start, rano nogi z waty po dwóch dniach jeżdżenia, szybko spakować auto, śniadanko i w drogo do Arłamowa. Dojeżdżamy na parking i ulewa taka ze strach wyjść z auta, pojawiają się jakieś głupie myśli czy w ogóle startować, no ale za chwile ulewa przechodzi w mżawkę także jedziemy na start. Startuje jakoś chwile przed 12, w zasadzie już nie pada, po pierwszym długim zjeździe z Arłamowa do Makowej próbuje rozebrać przeciwdeszczówkę, walczyłem z nią chyba pół pierwszego podjazdu, z perspektywy czasu myślę, że lepiej się było zatrzymać. Pogoda w zasadzie idealna, jechało się super, chociaż bez jakiegoś nastawienia na robienie wyniku i zaginania się do porzygu. Czas 2h:50m:42, miejsce open: 444/1405 i M2: 91/183
@dethklok: Pierwszy podjazd na rundzie na Garminie pokazywało ponad 13%, Kalwaria Pacławska ostatnie 400 metrów to chyba poniżej 15% nie schodzi, miejscami mi 24% pokazywał. Ten środkowy podjazd na rundzie to w sumie lajcik, końcowy podjazd pod Hotel (nie ten długi od Makowej tylko od tyłu do hotelu) to też takie 10-12% miał w jednym miejscu.
Tydzień dochodzenia do siebie po TdS. Wtorek i czwartek dwie krótkie rundki koło domu. W sobotę był plan na 100 km i w niedziele na drugie 100 km, tyle że w sobotę to nawet z wyrka mi się nie chciało wyjść, jedyne do czego się zmusiłem to pojechać do teściowej, na hamaczku pod drzewem oglądałem czasówkę TdF. W niedziele się zmusiłem do wyjścia na rower i zrobiłem trasę zaplanowaną na sobotę, oczywiście standardowo połowy dróg leśnych widocznych na komoot nie było ¯(ツ)/¯ (musze to zaraz pozgłaszać) także dużo pchania roweru przez chaszcze, wody mi brakło, długo nie mogłem sklepu przy trasie znaleźć, za mało jadłem i w ogóle źle się czułem na rowerze. W tym tygodniu trzeba się jakoś rozruszać przed TdP amatorów, ale średnio to widzę.
Podsumowanie tygodnia, miałoby więcej tras ale oczywiście rozciąłem oponę we wtorek jak jechałem po niebieski 25x25 (32+37 km), a potem nie było czasu tego ogarnąć. W piątek urlop żeby właśnie załatwić oponę przed startem w TdS, akurat sklep w Katowicach nie miał Thunder w 40c więc wleciało Speedero z czarnym bokiem, co ciekawe od wewnątrz opona jest beżowa, co znaczy że na boku jest dodatkowa warstwa czarnej gumy.
W sobotę o 8:05 start w Tour de Silesia Classic w kategorii Solo. 530 km, 6000 m przewyższenia. Udało się ukończyć w czasie 26:22:01, pozycja 6 solo, 31 generalna (wyniki jeszcze nieoficjalne - z trackingu). Opony Tufo Gravel Thundero/Speedero bardzo dobrze się sprawdziły na asfalcie. Ogólnie rower bez żadnych awarii, przygód. Forma całkiem dobra, były ze dwa kryzysy. Pogoda w kratkę, słońce, ciepło, ulewa, wiatr w pysk, w nocy 7 stopni, ogólnie pełen wachlarz ;)
Podsumowanie z tygodnia. Wpadły nowe koła i opony (Vinci GRV44 + tufo gravel thundero 40c), na razie przetestowane tylko na asfalcie, bardzo szybki zestaw. W tym tygodniu raczej tylko pracodomy, w sobote TdS Classic Solo.
Kilka krótkich jazd po skończonym antybiotyku i próba powrotu do jakiejkolwiek formy przed Tour de Siliesia. Przy okazji sprzedałem szose i zamówiłem koła do gravela (⌐͡■͜ʖ͡■)
W zeszłym tygodniu nie było czasu pojeździć, dużo jakiś spraw do załatwienia, a potem wyjazd na konferencje - tym razem roweru nie brałem bo i tak nie było kiedy jeździć. W niedziele 82 km, czyli zdobywania zielonych ciąg dalszy, przy okazji wpadł też niebieski +1
Podsumowanie tygodnia. Jakieś pracodomy, przy okazji zgarniając kwadraty. W międzyczasie jakiś regen w Parku Śląskim, a w niedziele pierwsza gravelowa setka, trasa tak pół na pół, ale odcinki terenowe raczej z tych bardziej na MTB niż typowe gravelowe szutry. Na foto pokaz wspaniałości Komoot i Garmin, jedź prosto szlakiem na mapie a tam same chaszcze :D Zielone dociągnięte do Żor.
@i-marszi: Kiedyś kupiłem lemondkę żeby obczaić co to i jak to się jeździ. Zamontowałem, wrzuciłem jakieś foto na insta z jakiejś wycieczki i... o panie z lemondką po korzeniach, gdzie on z tą lemondką po mieście, lemondka? a na co, a komu to potrzebne??, a wgle to kto jeździ w skarpetkach-stópkach po szosie i z okularami pod paskami kasku. ;-)
Podsumowanie tygodnia. Testów gianta revolt advanced ciąg dalszy i w sumie pierwsze wnioski już są, na szosie jest tak ok. 10% wolniejszy, w terenie 2x szybszy, komfort na duży plus. Oczywiście różnica wynika głownie z opon i myślę, że na szybkich oponach w niczym nie będzie ustępować szosie. W piątek dojazd do pracy rowerem, powrót w full ulewie, ale i tak zaliczyłem kilka kwadratów. W sobotę byłem na kawalerskim także weekend bez kwadratów.
W tym tygodniu nie było czasu, najpierw auto wysiadło i siedziałem dwa dni w garażu, potem wyjazd na delegacje do Brna, dopiero na delegacji udało sie trochę pokręcić po okolicach Brna - piękny kraj ale drogi maja beznadziejne. W sobotę kupiłem gravela Giant Revolt Advanced 2 z rocznika 2021. W niedziele testy na trasie bikeshow x etnh x makitek czyli 60 kilka kilometrów po hałdach i lasach.
Siłą rzeczy wpadły kwadraty w Brnie: Max square: 23x23 (+0)
@Baczy: bierz M, ja mam 186 cm 86 cm przekrok @lacksDescription: na szosie mam na odwrót, 30 mm podkładek i kiera i tak jest niżej niż tutaj (rozmiar 58 typowa klasyczna geometria) :D rurę będę docinać jak potwierdzę że, jest wygodnie na dłuższej trasie, na razie podłożyłem jeszcze dwie podkładki pod mostek żeby zobaczyć różnice :D
Intensywny wyścigowy tydzień. We wtorek jakieś kręcenie z nóżki na nóżkę, w środę standardowo IC, czwartek piątek odpoczynek przed wyścigiem. W sobotę start w Klasyku Annogórskim (+rozgrzewka i rozjazd), 7 podjazdów na Anke od strony Leśnicy. Poszło mi fatalnie, zdecydowanie poniżej oczekiwań (ostatni w kategorii A i . Poziom był bardzo wysoki, praktycznie wszystkie topowe teamy amatorskie się pojawiły. Już na starcie honorowym (pierwszy podjazd, rundy zaczynały i kończyły się na szczycie) miałem problem się utrzymać z grupą i stwierdziłem że jadę swoje. Tak od 5 podjazdu już miałem dość i jechałem już żeby tylko przejechać całość. W niedziele krótki relaks po lokalnych szutrach i lasach.
Jakoś w tym tygodniu mi się nic nie chciało. We wtorek jakiś tlenik (58 km), potem do weekendu nie jeździłem. W sobotę SGK do Pszczyny na lody, tempo w grupie 1 znowu mega mocne, chyba coś koło 37 średnia wyszła na trasie, potem jeszcze byłem u rodziców na kawie i powrót, wyszło 128 km. W niedziele kwadraty po #!$%@?, regeneracyjnie w Z2 z mocniejszym akcentem na Klimoncie, pojechałem poprawić Najważniejszy słupek do opierania rowerów w Polsce południowej bo ostatnio podjechałem od złej strony ¯(ツ)/¯ . Coraz bardziej myślę nad jakąś szosą endurance żeby weszła opona 35 mm i było trochę wygodniej zdobywać kwadraty.
Podsumowanie tygodnia spóźnione o jeden dzień. Co to wolne robi z człowiekiem xD W końcu niebieski powiększony! W sobotę szalone SGK, 95 kilometrów ze średnia prawie 39. Nie za bardzo wiem w która stronę teraz niebieski powiększać, na połnoc blokuje mnie lotnisko Pyrzowice, na wschód ArcelorMittal ... chyba znowu skupie się na zielonych, fajnie byłoby dobić do 1000, ale chyba nierealne w tym sezonie
Jak co poniedziałek podsumowanie tygodnia :D. Wtorek z1+2 po kwadraty, środa IC, trasa przedłużona o jeden podjazd a średnia jeszcze lepsza niż ostatnio, nawet Garmin wykrył nowe FTP :D W czwartek wziąłem sobie wolne, żeby zrealizować trasę do Starego Olesna którą planowałem już w zeszłym roku. Wyszło 204 km z czego dobre 110 km pod wiatr, ujechałem sie strasznie ... Antonov AN-24 w Starym Olesnie strasznie zaniedbany, kawa w ośrodku ohydna, ogólnie bez szału, ale kwadratów przynajmniej narąbałem. No i w niedziele tak na chwilkę wyskoczyłem serniczki rozjeździć.
Niedługo powinienem powiększyć niebieski do 23x23, chociaż ostatnio bardziej się skupiam na zielonych. Max square: 21x21
Pogoda nie rozpieszcza, dwa razy trenażer w tym tygodniu (wtorek ramp test, niedziela HIIT). W środę pierwsze IC w sezonie, chłopaki z Power of Science zrobili rzeźnie (przynajmniej dla mnie, na beskidzkiej spuchłem strasznie). W czwartek tlenik, planowałem koło 2,5h ale z tym wiatrem wyszło ponad 3 do tego Garmin mnie oszukał i kazał zawrócić za wcześnie, przez co ominąłem jeden kwadrat.
W zeszłym tygodniu udało się dwa razy wyskoczyć. Trasa 70 km bo dwa kwadraty zaległe od daaaawna, 45 km w deszczu bo nie wpadłem na to żeby prognozę sprawdzić. Oczywiście żadnej kurtki ze sobą nie wziąłem ( ̄෴ ̄)
Podsumowanie zeszłego tygodnia, we wtorek pracodomy z jakimiś kwadratami po drodze i chyba mnie wtedy owiało bo cały czas jestem lekko przeziębiony, w środę od mechanika (DPF padł ...) wracałem rowerem i w sobotę lekki tlenik, żeby trochę słońca złapać. Ogólnie chyba zacznę dojeżdżać częściej rowerem do pracy (30 km w jedna stronę), fajnie to wychodzi finansowo i w okolicy pracy mam sporo kwadratów do zaliczenia, tylko to wstawanie godzinę wcześniej (╥﹏╥
Podsumowanie tygodnia + dzisiejsza setka dzięki której dociągnąłem zielone do Pszczyny.
Max square: 26x26
Max cluster: 882