@purrfect: w sumie racja, z początku bardziej mi chodziło o zaangażowanie obu postaci w samą fabułę, gdzie ksiądz robak był ogarniętym przywódcą jak agent pepe a Jacek Soplica takim troche n----------m bohaterem o którym wsm mało wiadomo
Pomimo że jestem urodzonym mieszczuchem i betonowa dżungla jest moim naturalnym środowiskiem, to miewam czasem potrzebę żeby pojechać na wieś. Tak ogólnie zwolnić od tego z-----------a za wszystkim, poodychać wonią krowich placków, popatrzeć jak ta k---a dzięcielina pała i takie tam wsiowe akcje. Pomaga mi to się trochę wyciszyć, zebrać siły na walkę w miejskiej dżungli, jakoś tak wewnętrznie oczyścić. Na wsi odwiedzam Ciocię Jadzię. Mieszka sama, odkąd jej dzieci wydłubały z gumiaków ostatnie źdbła słomy, wyskrobały spod paznokci czarnoziem i zaczęły zgrywać w Londynie światowców na zmywaku i zapomniały trochę o kochanej mamusi, tak jak zapominają polskiego języka, gdy wysiądą z Rayanera na ojczystej ziemi. Najgorszy gatunek. Podludzie choć kuzyni. Tak więc odwiedzam ciocię Jadzię, bo to dobra kobieta i tak jakoś mi lepiej jak jej pomogę, coś dla niej zrobię, jakiś nawet drobny dobry uczynek. Skoro codziennie w mieście jestem chujem, to na wsi jako gość dobro od święta czynię i twarz ma nabiera ludzkiego kolorytu. Nawet ciocia mówi, że jestem dobry chłopak i dobrze mi z oczu patrzy. Ona trochę nie dowidzi, ale to miłe. Uwielbiam jedzenie na wsi. Te na słono i na słodko. Ciocia mnie rozpieszcza i gotuje różne przysmaki. Nie to że przyjeżdżam i wbijam harpuna w lodówkę. Nie, nie. Robię zakupy, kupuję produkty, których Ciocia na wsi tradycyjnymi sposobami nie jest w stanie uzyskać. Proszę tylko o listę sprawunków, którą muszę zrealizować w lokalnym sklepie. W zasadzie w dwóch. Bo na tej wsi są o dziwo dwa sklepy. Wydawało mi się, że nie ma aż takiego zapotrzebowania, na takiej wsi wystarczyłby chyba jeden sklep. A są dwa i zawsze się koło nich ktoś kręci. Ktoś wchodzi, ktoś wychodzi. Każdy ma tę swoją ławeczkę, na której można skosztować jakiś Cień Samuraja czy inny Czar Teściowej, w towarzystwie miejscowych beneficjentów systemu opieki socjalnej. Żeby w pełni zrealizować listę sprawunków, muszę odwiedzić oba sklepy. Wszystko na prośbę Cioci, żeby zaoszczędzić te kilka złotych, które osobiście mam w dupie, ale muszę w domu pochwalić Ciocię za to jak zna lokalny rynek, ceny, bo te faktycznie różnią się przy niektórych produktach dość mocno.