W skrócie jedziesz do danego kraju = naucz się jego podstawowych zwrotów. Sam czasami spotkam się z sytuacją, że obcokrajowcy pytają mnie po angielsku, jak gdzieś dojść, zawsze odpowiadam im "sorry, I don't speak engislish" i idę dalej.
Obcokrajowiec powinie znać kilka zwrotów po polsku. To on musi się dostosować do rzeczywistości kraju który odwiedza. Miło gdy ktoś może mu pomóc w jego ojczystym języku ale to nie jest nasz obowiązek rozmawiać z nim w Polsce w jego języku.
Gdybym chciał umieć załatwić wszystkie potencjalne problemy czy sprawy w każdym kraju, jaki odwiedziłem lub mam zamiar odwiedzić to musiałbym umieć biegle kilkanaście języków co najmniej. A tym bardziej jeśli w planach mam np. taki gruziński, gdzie materiałów jest jak na lekarstwo.
@perfectto: Działa tak samo, Gruzin nie ma obowiązku mówić w języku polskim czy angielskim. Obcokrajowiec jadąc tam decyduje się na takie ryzyko. Podobnie jest w Chinach, Francji i innych krajach, które nie nie szaleją za UK. Albo mówisz po ichniemu albo radź sobie sam, skoro zdecydowałeś się zwiedzać. Zresztą w takim wypadku pracodawca czyli PKP powinie wysłać pracowników na odpowiednie kursy doszkalające w celu lepszego kontaktu z klientem zagranicznym. Część
A Twoja Matka i Ojciec Kash znają Angielski? Pewnie gdyby ktoś zagadał w języku naszego bratniego wschodniego sąsiada to by było inaczej. (chyba że w okienku siedziała 20 letnia dziewczyna albo chłopak).
Kapitalizm polega na tym, aby w interesie był zysk. Jeżeli ten zysk się traci (zagranicznych klientów) to co najlepiej zrobić? Protestować czy wywalić i przyjąć osobę, która zna angielski?
@bourgeois: A "na dyskotekę" to już pewnie mówisz, co? ;) Tutaj akurat się niepotrzebnie czepiłeś tego "na PKP", bo wlazło to już do mowy potocznej jak cholera.
@bourgeois: Dla mnie te Twoje przykłady kiepsko brzmią, ale jest już kilka takich, które się zwyczajnie przyjęły. Jakby się uprzeć, toby się można było czepić tego, że ktoś się spieszy "na autobus", czy "na tramwaj", a to to już w ogóle normalne się wydaje i chyba nawet jest.
Komentarze (98)
najlepsze
Gdybym chciał umieć załatwić wszystkie potencjalne problemy czy sprawy w każdym kraju, jaki odwiedziłem lub mam zamiar odwiedzić to musiałbym umieć biegle kilkanaście języków co najmniej. A tym bardziej jeśli w planach mam np. taki gruziński, gdzie materiałów jest jak na lekarstwo.
Kapitalizm polega na tym, aby w interesie był zysk. Jeżeli ten zysk się traci (zagranicznych klientów) to co najlepiej zrobić? Protestować czy wywalić i przyjąć osobę, która zna angielski?