Obcokrajowcy juz wiedza, ze w PKP nie idzie dogadac sie po angielsku. Stojac w kolejce po bilet do domu, stal przedemna murzyn. Jak zobaczyl stara prukwe w okienku, zwrocil sie do mnie bym mu pomogl w kupnie biletu. Pokazal mi swoja komoke, w ktorej mial napisane cos typu "pszymysl". Pani nie rozumiala nic, przez co ja tlumaczylem cala rozmowe, od dzien dobry do do widzenia. Trzeba cos z tym zrobic, bo juz
Myślisz, że ludzie znający co najmniej dwa języki to jakaś norma w Europie? Byłem w kilku krajach i beton językowy ludzi 40+ to nie jest tylko nasza domena.Prawie 70% brytyjczykow zna tylko angielski W Irlandii chyba jeszcze gorzej, Hiszpania, Portugalia? - Tez glownie ojczysty. Poczytaj sobie (wygoogluj) jakies raporty na ten temat- Polska nie odstaje od sredniej europejskiej . Potem zacznij typowe polskie biadolenie.
@hina88: niewazne czy polskie czy niepolskie, ktos musi cos z tym zrobic. Nie wyobrazam sobie euro 2012, gdzie w zadnej kasie nie mozna dogadac w jezyku angielskim! Mamy XXI wiek, dostep do internetu, ksiazek, zagranicznych gazet. Zacofanie na tym stanowisku powinno byc nadrobione, prawie zerowym kosztem, bo taka pani Krystyna z okienka, nie musi znac czasow, zasad gramatyki, ale podstawowe zwroty typu : o ktorej odjezdza pociag z n-go peronu, ile
Jako częsty klient PKP jestem przeciwnikiem udzielania informacji w kasie. Przez to trzeba stać w kolejce minimum 15 minut mimo, że przed tobą jest tylko 6 osób. W kasie powinno się tylko kupować bilety na zasadzie:
- poproszę bilet na dzisiaj do Warszawy dla studenta
- 25zł się należy
W ten sposób i obcokrajowcy by sobie poradzili bo nawet bez znajomości języków można się domyśleć
"Tiket tu Bielsko-Biała" czy "Farszajn nach Lębork".
"Naprawdę ciężko tym kobietom nauczyć się choć paru podstawowych zwrotów po angielsku?"
Człowieku, o czym Ty mówisz? Masz pretensję do bileterek, że nie chcą się nauczyć angielskiego? Z choinki się urwałeś? Czy znajomość języków obcych mają w umowie i się nie wywiązują? Nie. Czy znajomość języków obcych równoznaczna jest z analfabetyzmem i jest nie do pomyślenia? Nie.
Ja miałbym pretensję do szefostwa PKP, że nie zapewniło możliwości kupna biletów osobom niepolskojęzycznym, a
Tak na serio to ile taka pani w okienku tego angielskiego by potrzebowała? - mogłaby mieć, za przeproszeniem, kartkę z ściągą z zapisem fonetycznym:)
Ten sam problem jest gdy obcokrajowiec próbuje zamówić przez tel taxi - potem z kierowcą się dogada, a nawet miło pogawędzi, ale pani przyjmująca zgłoszenia nie może mieć głupiej ściągi z cyferek ,literkowania i paru słówek... bo to by wystarczyło do tej skomplikowanej konwersacji.
@Macunaima: Nie wiem co dadzą Ci dwa takie okienka na całą Polskę, bo chyba więcej nie ma;)
Muszę przyznać, że w Gdańsku Głównym był w informacji facet, który biegle mówił w kilku językach. Jeździłem stamtąd do pracy i do szkoły każdego dnia i miałem okazję widzieć, jak facet bez problemu dyskutuje sobie z tyrustami po angielsku, niemiecku, francusku i rosyjsku. Ciekawe czy nadal tam pracuje... Chociaż znając zwyczaje na kolei, to
@Macunaima: Z tego co pamiętam jest jedno okienko na Centralnym w holu głównym z Informacją. Chociaż tam powinna znajdować się kompetentna osoba z przynajmniej podstawowym angielskim a tak nie jest. Naprawdę, nauczenie się kilku typowych zwrotów nie powinno nastręczać trudności.
A mi to nawet pasuje. Państwo mniej przyjazne obcokrajowcom = mniej obcokrajowców w państwie. Proste. I bynajmniej nie jestem uprzedzony do ludzi zza granicy, po prostu im mniej awanturujących się romów, muzułmanów budujących meczety etc. tym lepiej. Chcecie tutaj drugą Francję, Anglię, Niemcy? Ekonomicznie na pewno, ale kulturowo nigdy.
Druga sprawa, PKP Intarcity funduje swoim pracownikom kursy angielskiego, ale niestety(?) nie są one obowiązkowe .
@Destu: Widać jak kuleje system motywacyjny. Jakby za znajomość języka mieli 100-200zł więcej to już by gumy palili biegnąc na kurs. Ale widocznie kierownictwu to wisi i powiewa.
Miesiąc temu w Krakowie kupowałam bilet za granicę, byłam po niego dwa razy, a wszystko przez moje roztargnienie. Za każdym razem stali przede mną w kolejce obcokrajowcy, którzy albo chcieli kupić bilet albo uzyskać informacje na temat danego pociągu. Pani z okienka nie dość, że bardzo dobrze ich rozumiała to moim skromnym zdaniem dobrym angielskim objaśniła co i jak. Fakt, wyglądała młodo, więc może miało też to wpływ na jej poziom angielskiego,
No proszę, mnie się kilka razy też zdarzyło na Dworcu Centralnym stać za obcokrajowcem w kolejce, i jakoś się potrafili dogadać z paniami w okienku...
A z cool story mam historię z lotniska w Bergamo. Koleś przede mną na bramkach miał w podręcznym browary. Strażnik mówi po włosku, że nie wolno wnosić napojów na pokład. Potem to samo po angielsku, francusku, niemiecku i chyba hiszpańsku. Koleś nic nie kuma, robi tylko duże
To jest od dupy strony podejście do pracy! Prawie w każdym zawodzie ludzie mają jakieś ambicje, żeby podnosić swoje kwalifikacje. A w takich spróchniałych molochach jak PKP wszystkim to powiewa. Bo mają związki i wiedzą że nikt ich nie ruszy. W Szwajcarii żeby zostać kanarem w pociągu trzeba znać przynajmniej 4 języki (niemiecki, francuski, włoski i angielski). U nas natomiast znają to co najwyżej pare słów po rosyjsku, tyle co się nauczyli
Komentarze (98)
najlepsze
Myślisz, że ludzie znający co najmniej dwa języki to jakaś norma w Europie? Byłem w kilku krajach i beton językowy ludzi 40+ to nie jest tylko nasza domena.Prawie 70% brytyjczykow zna tylko angielski W Irlandii chyba jeszcze gorzej, Hiszpania, Portugalia? - Tez glownie ojczysty. Poczytaj sobie (wygoogluj) jakies raporty na ten temat- Polska nie odstaje od sredniej europejskiej . Potem zacznij typowe polskie biadolenie.
- poproszę bilet na dzisiaj do Warszawy dla studenta
- 25zł się należy
W ten sposób i obcokrajowcy by sobie poradzili bo nawet bez znajomości języków można się domyśleć
"Tiket tu Bielsko-Biała" czy "Farszajn nach Lębork".
Człowieku, o czym Ty mówisz? Masz pretensję do bileterek, że nie chcą się nauczyć angielskiego? Z choinki się urwałeś? Czy znajomość języków obcych mają w umowie i się nie wywiązują? Nie. Czy znajomość języków obcych równoznaczna jest z analfabetyzmem i jest nie do pomyślenia? Nie.
Ja miałbym pretensję do szefostwa PKP, że nie zapewniło możliwości kupna biletów osobom niepolskojęzycznym, a
Ten sam problem jest gdy obcokrajowiec próbuje zamówić przez tel taxi - potem z kierowcą się dogada, a nawet miło pogawędzi, ale pani przyjmująca zgłoszenia nie może mieć głupiej ściągi z cyferek ,literkowania i paru słówek... bo to by wystarczyło do tej skomplikowanej konwersacji.
Mi w firmie kazali(
Muszę przyznać, że w Gdańsku Głównym był w informacji facet, który biegle mówił w kilku językach. Jeździłem stamtąd do pracy i do szkoły każdego dnia i miałem okazję widzieć, jak facet bez problemu dyskutuje sobie z tyrustami po angielsku, niemiecku, francusku i rosyjsku. Ciekawe czy nadal tam pracuje... Chociaż znając zwyczaje na kolei, to
Myśli taki, że jak zna angielki to jest super i wszędzie się dogada.
Druga sprawa, PKP Intarcity funduje swoim pracownikom kursy angielskiego, ale niestety(?) nie są one obowiązkowe .
A z cool story mam historię z lotniska w Bergamo. Koleś przede mną na bramkach miał w podręcznym browary. Strażnik mówi po włosku, że nie wolno wnosić napojów na pokład. Potem to samo po angielsku, francusku, niemiecku i chyba hiszpańsku. Koleś nic nie kuma, robi tylko duże
Komentarz usunięty przez moderatora