Nie mogę teraz tego znaleźć, ale kiedyś była taka sytuacja, że zarząd jakiejś firmy kolejowej (nie pamiętam, czy to PKP czy jakieś przewozy regionalne) chciał wprowadzić kursy angielskiego dla pracowników. Zaprotestowały związki zawodowe, bo "przecież w Anglii na dworcu nie obsługują po polsku, więc dlaczego my mamy po angielsku?". Beton.
Angielski to język międzynarodowy i jak się siedzi na kasie na dworcu głównym to zapamiętać kilkanaście zwrotów nie jest tak trudno. Zresztą jest 10 kas to można zrobić jedną międzynarodową i posadzić kogoś kto umie w 2-3 językach przynajmniej no i zainstalować jakiś system tłumaczenia na komputerze, albo przygotować wyświetlacz pokazujący informację w 10 językach.
Koszt jak na realia PKP znikomy, a korzyści bardzo
@Sirion: Kasjerka w okienku nie musi być wyedukowaną osobą. Jest to prosta praca, która powinna być wykonywana przez niekoniecznie dobrze wykształconych. Tak oni są pośród nas i oni też mają prawo do pracy. Rozsądek nakazuje, żeby taka osoba zarabiała mniej niż konduktor, zawiadowca czy mechanik. Jednocześnie powinna być trochę lepiej wykształcona niż sprzątaczka i jednocześnie lepiej opłacana. Wymagać żeby umiała porozumiewać się po angielsku to troszkę za dużo, to kasjerka a
@Sirion: To jest tak, że młodzi znają angielski bo się go uczyli bądź jeszcze uczą w szkołach, a starsi ludzie nie (nie tylko w Polsce, ale w wielu krajach europy tak jest np. Grecja, Francja, Węgry etc.). Niestety u nas w okienkach i urzędach bardzo często siedzą panie po 40-tce edukowane za PRL-u, stąd bierze się ten absurd. Musimy jeszcze poczekać aż tamto pokolenie przejdzie na emerytury, wymrze etc.
Na euro 2012 wszyscy obcokrajowcy zamiast na stadiony trafią do Białegostoku.
Co do euro jeszcze. Oglądałem program na temat stopnia przygotowania na euro i na Ukrainie każdy policjant który będzie zabezpieczał imprezę ma obowiązek znajomości języka polskiego i angielskiego. No i zakuwają ostro. W Polsce na razie ni widu ni słychu żeby coś takiego wprowadzano
@Deszcz_kotletow: "W Polsce na razie ni widu ni słychu żeby coś takiego wprowadzano."
Jest wprowadzane.
Projekt "Podniesienie kompetencji językowych drogą do wzmocnienia bezpieczeństwa na EURO 2012", realizowany w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013 - Priorytet V Dobre rządzenie, Działanie 5.2 Wzmocnienie potencjału administracji samorządowej, Poddziałanie 5.2.3 Podnoszenie kompetencji kadr służb publicznych
@Deszcz_kotletow: Oglądałem program na temat stopnia przygotowania na euro i na Ukrainie każdy policjant który będzie zabezpieczał imprezę ma obowiązek znajomości języka polskiego i angielskiego. No i zakuwają ostro.
Gdybyś się orientował w temacie to byś takich zdur nie pisał, siostra pracuje w prywatnej szkole nauki języka angielskiego, codziennie rano o 6, ma lekcje z mundurowymi ;) i uczą się)
Dla porównania w Lund (miasto w południowej Szwecji) po wyjściu z dworca i chwilowym zagubieniu podszedł do mnie gość wyglądajacy na kloszarda. Czystym angielskim zapytał czy się zgubilem, poinformował, że busy odjeżdżają kilka metrów obok i życzył miłego dnia. Nie, nie prosił o pieniądze ani coś w tym stylu.
To akurat prawda. W trakcie całego pobytu (trzy tygodnie), będąc samotnie - czyli rozmawiając praktycznie wszędzie i z każdym, zarówno z sąsiadką na polu namiotowym, sprzedawcą biletów czy grajkiem na ulicy, który akurat grał moją ulubiona piosenkę - tylko RAZ (słownie: jeden raz!) spotkałem osobę, która nie potrafiła przekazać mi tego co chciała (a w szwedzkim jak i norweskim umiem tylko dzień dobry i dziekuję) w języku Shakespeare'a. Był to
Ja byłem świadkiem, jak w Krakowie w przejściu podziemnym, obcokrajowiec chciał kupić bilet. Kasjerka zrobiła wielkie oczy, powiedziała coś w stylu: "Na górze, w kasie nr 1" i zamknęła mu okienko przed nosem.
Czasem mnie kusi aby podejść do okienka, nad którym wisi wilki biało-niebieski napis "Reservation" i zagadać po angielsku.
Obcokrajowcy juz wiedza, ze w PKP nie idzie dogadac sie po angielsku. Stojac w kolejce po bilet do domu, stal przedemna murzyn. Jak zobaczyl stara prukwe w okienku, zwrocil sie do mnie bym mu pomogl w kupnie biletu. Pokazal mi swoja komoke, w ktorej mial napisane cos typu "pszymysl". Pani nie rozumiala nic, przez co ja tlumaczylem cala rozmowe, od dzien dobry do do widzenia. Trzeba cos z tym zrobic, bo juz
Myślisz, że ludzie znający co najmniej dwa języki to jakaś norma w Europie? Byłem w kilku krajach i beton językowy ludzi 40+ to nie jest tylko nasza domena.Prawie 70% brytyjczykow zna tylko angielski W Irlandii chyba jeszcze gorzej, Hiszpania, Portugalia? - Tez glownie ojczysty. Poczytaj sobie (wygoogluj) jakies raporty na ten temat- Polska nie odstaje od sredniej europejskiej . Potem zacznij typowe polskie biadolenie.
@hina88: niewazne czy polskie czy niepolskie, ktos musi cos z tym zrobic. Nie wyobrazam sobie euro 2012, gdzie w zadnej kasie nie mozna dogadac w jezyku angielskim! Mamy XXI wiek, dostep do internetu, ksiazek, zagranicznych gazet. Zacofanie na tym stanowisku powinno byc nadrobione, prawie zerowym kosztem, bo taka pani Krystyna z okienka, nie musi znac czasow, zasad gramatyki, ale podstawowe zwroty typu : o ktorej odjezdza pociag z n-go peronu, ile
Jako częsty klient PKP jestem przeciwnikiem udzielania informacji w kasie. Przez to trzeba stać w kolejce minimum 15 minut mimo, że przed tobą jest tylko 6 osób. W kasie powinno się tylko kupować bilety na zasadzie:
- poproszę bilet na dzisiaj do Warszawy dla studenta
- 25zł się należy
W ten sposób i obcokrajowcy by sobie poradzili bo nawet bez znajomości języków można się domyśleć
"Tiket tu Bielsko-Biała" czy "Farszajn nach Lębork".
"Naprawdę ciężko tym kobietom nauczyć się choć paru podstawowych zwrotów po angielsku?"
Człowieku, o czym Ty mówisz? Masz pretensję do bileterek, że nie chcą się nauczyć angielskiego? Z choinki się urwałeś? Czy znajomość języków obcych mają w umowie i się nie wywiązują? Nie. Czy znajomość języków obcych równoznaczna jest z analfabetyzmem i jest nie do pomyślenia? Nie.
Ja miałbym pretensję do szefostwa PKP, że nie zapewniło możliwości kupna biletów osobom niepolskojęzycznym, a
Tak na serio to ile taka pani w okienku tego angielskiego by potrzebowała? - mogłaby mieć, za przeproszeniem, kartkę z ściągą z zapisem fonetycznym:)
Ten sam problem jest gdy obcokrajowiec próbuje zamówić przez tel taxi - potem z kierowcą się dogada, a nawet miło pogawędzi, ale pani przyjmująca zgłoszenia nie może mieć głupiej ściągi z cyferek ,literkowania i paru słówek... bo to by wystarczyło do tej skomplikowanej konwersacji.
@Macunaima: Nie wiem co dadzą Ci dwa takie okienka na całą Polskę, bo chyba więcej nie ma;)
Muszę przyznać, że w Gdańsku Głównym był w informacji facet, który biegle mówił w kilku językach. Jeździłem stamtąd do pracy i do szkoły każdego dnia i miałem okazję widzieć, jak facet bez problemu dyskutuje sobie z tyrustami po angielsku, niemiecku, francusku i rosyjsku. Ciekawe czy nadal tam pracuje... Chociaż znając zwyczaje na kolei, to
@Macunaima: Z tego co pamiętam jest jedno okienko na Centralnym w holu głównym z Informacją. Chociaż tam powinna znajdować się kompetentna osoba z przynajmniej podstawowym angielskim a tak nie jest. Naprawdę, nauczenie się kilku typowych zwrotów nie powinno nastręczać trudności.
A mi to nawet pasuje. Państwo mniej przyjazne obcokrajowcom = mniej obcokrajowców w państwie. Proste. I bynajmniej nie jestem uprzedzony do ludzi zza granicy, po prostu im mniej awanturujących się romów, muzułmanów budujących meczety etc. tym lepiej. Chcecie tutaj drugą Francję, Anglię, Niemcy? Ekonomicznie na pewno, ale kulturowo nigdy.
Druga sprawa, PKP Intarcity funduje swoim pracownikom kursy angielskiego, ale niestety(?) nie są one obowiązkowe .
@Destu: Widać jak kuleje system motywacyjny. Jakby za znajomość języka mieli 100-200zł więcej to już by gumy palili biegnąc na kurs. Ale widocznie kierownictwu to wisi i powiewa.
Miesiąc temu w Krakowie kupowałam bilet za granicę, byłam po niego dwa razy, a wszystko przez moje roztargnienie. Za każdym razem stali przede mną w kolejce obcokrajowcy, którzy albo chcieli kupić bilet albo uzyskać informacje na temat danego pociągu. Pani z okienka nie dość, że bardzo dobrze ich rozumiała to moim skromnym zdaniem dobrym angielskim objaśniła co i jak. Fakt, wyglądała młodo, więc może miało też to wpływ na jej poziom angielskiego,
No proszę, mnie się kilka razy też zdarzyło na Dworcu Centralnym stać za obcokrajowcem w kolejce, i jakoś się potrafili dogadać z paniami w okienku...
A z cool story mam historię z lotniska w Bergamo. Koleś przede mną na bramkach miał w podręcznym browary. Strażnik mówi po włosku, że nie wolno wnosić napojów na pokład. Potem to samo po angielsku, francusku, niemiecku i chyba hiszpańsku. Koleś nic nie kuma, robi tylko duże
To jest od dupy strony podejście do pracy! Prawie w każdym zawodzie ludzie mają jakieś ambicje, żeby podnosić swoje kwalifikacje. A w takich spróchniałych molochach jak PKP wszystkim to powiewa. Bo mają związki i wiedzą że nikt ich nie ruszy. W Szwajcarii żeby zostać kanarem w pociągu trzeba znać przynajmniej 4 języki (niemiecki, francuski, włoski i angielski). U nas natomiast znają to co najwyżej pare słów po rosyjsku, tyle co się nauczyli
Kiedyś na dworcu w Kato wspomagałem językowo dwóch Belgów. Noc ze zmianą czasu , z soboty na niedzielę - hardkor nawet dla znającego język polski, panowie nie wiedzieli praktycznie gdzie są. Nie wiedzieli też ,że nie wychyla się z fajkami przy ludziach wracających z imprezy (ale to inna historia już). Pkp to jakaś farsa jest.
Bardzo odkrywcza wiadomość. Jak wszyscy widzą, panie w okienkach już są trochę nadgryzione zębem czasu więc nikogo nie powinno dziwić, że nie mówią po ang. i już się raczej nie nauczą. W innych krajach też zapewne nie jest lepiej i nie powinniśmy z tego powodu leżeć krzyżem ze wstydu. Kasjerek się nie wymieni ale moim zdaniem w zamian powinno być dużo info. w innych językach w formie pisemnej (na Centralnym już takie
Po prostu nie wyobrażam sobie kupna biletu w kasie przez osobę nie znającą polskiego. Masę ludzi teraz ma problemy z kupnem biletu, porobiło się masę spółek, koleje Wielkopolskie, Koleje mazowieckie, Przewozy regionalne, InterRegio, TLK, IC, i tym podobne, i na każdy musisz mieć odpowiedni bilet. Do teraz widzę ludzi przy kasach pkp, którzy myślą że są tylko pośpieszne i osobowe. Ostatni spotkałem starszą kobietę w pociągu, która kupiła bilet na osobówke -
Jak ja jestem w UK, to na stacji muszę gadać po angielsku. Gdybym nie znał, to problem. To niech się angole uczą przynajmniej podstawowych słów w języku kraju do którego się udają. A jak nie, to niech sobie tłumacza opłacą. Proste.
Jakoś jak lezę do banku w UK coś załatwić i chcę mieć pewność, że zrozumiem wszystko z umowy, to załatwiam sobie tłumacza, a nie liczę na to, że w banku pogadam
Ostatnio pan w informacji turystycznej w Tegel - dzielnicy Berlina, w której mieści się największe lotnisko, nie umiał po angielsku ani słowa, co mnie trochę zdziwiło bo tego spodziewałbym się jeśli w którejś stolicy to tylko w Warszawie ;)
Komentarze (98)
najlepsze
Angielski to język międzynarodowy i jak się siedzi na kasie na dworcu głównym to zapamiętać kilkanaście zwrotów nie jest tak trudno. Zresztą jest 10 kas to można zrobić jedną międzynarodową i posadzić kogoś kto umie w 2-3 językach przynajmniej no i zainstalować jakiś system tłumaczenia na komputerze, albo przygotować wyświetlacz pokazujący informację w 10 językach.
Koszt jak na realia PKP znikomy, a korzyści bardzo
Co do euro jeszcze. Oglądałem program na temat stopnia przygotowania na euro i na Ukrainie każdy policjant który będzie zabezpieczał imprezę ma obowiązek znajomości języka polskiego i angielskiego. No i zakuwają ostro. W Polsce na razie ni widu ni słychu żeby coś takiego wprowadzano
Jest wprowadzane.
Projekt "Podniesienie kompetencji językowych drogą do wzmocnienia
bezpieczeństwa na EURO 2012", realizowany w ramach Programu
Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013 - Priorytet V Dobre rządzenie,
Działanie 5.2 Wzmocnienie potencjału administracji samorządowej,
Poddziałanie 5.2.3 Podnoszenie kompetencji kadr służb publicznych
Gdybyś się orientował w temacie to byś takich zdur nie pisał, siostra pracuje w prywatnej szkole nauki języka angielskiego, codziennie rano o 6, ma lekcje z mundurowymi ;) i uczą się)
Dworzec Centralny w Warszawie w kasach MIĘDZYNARODOWYCH.
Bohaterowie:
* Kasjerki 1, 2;
* turystka i jej mąż (oboje z Ameryki),
* jakiś facet za nimi.
Podchodzi turystka do kasy.
- Hello, when does the next train to Moscow leave?
Kasjerka 1:
- Słucham?
- When does the next train to Moscow leave?
- Proszę głośniej bo nie rozumiem.
- Excuse me?
- A, pani Angielka...
To akurat prawda. W trakcie całego pobytu (trzy tygodnie), będąc samotnie - czyli rozmawiając praktycznie wszędzie i z każdym, zarówno z sąsiadką na polu namiotowym, sprzedawcą biletów czy grajkiem na ulicy, który akurat grał moją ulubiona piosenkę - tylko RAZ (słownie: jeden raz!) spotkałem osobę, która nie potrafiła przekazać mi tego co chciała (a w szwedzkim jak i norweskim umiem tylko dzień dobry i dziekuję) w języku Shakespeare'a. Był to
Czasem mnie kusi aby podejść do okienka, nad którym wisi wilki biało-niebieski napis "Reservation" i zagadać po angielsku.
Myślisz, że ludzie znający co najmniej dwa języki to jakaś norma w Europie? Byłem w kilku krajach i beton językowy ludzi 40+ to nie jest tylko nasza domena.Prawie 70% brytyjczykow zna tylko angielski W Irlandii chyba jeszcze gorzej, Hiszpania, Portugalia? - Tez glownie ojczysty. Poczytaj sobie (wygoogluj) jakies raporty na ten temat- Polska nie odstaje od sredniej europejskiej . Potem zacznij typowe polskie biadolenie.
- poproszę bilet na dzisiaj do Warszawy dla studenta
- 25zł się należy
W ten sposób i obcokrajowcy by sobie poradzili bo nawet bez znajomości języków można się domyśleć
"Tiket tu Bielsko-Biała" czy "Farszajn nach Lębork".
Człowieku, o czym Ty mówisz? Masz pretensję do bileterek, że nie chcą się nauczyć angielskiego? Z choinki się urwałeś? Czy znajomość języków obcych mają w umowie i się nie wywiązują? Nie. Czy znajomość języków obcych równoznaczna jest z analfabetyzmem i jest nie do pomyślenia? Nie.
Ja miałbym pretensję do szefostwa PKP, że nie zapewniło możliwości kupna biletów osobom niepolskojęzycznym, a
Ten sam problem jest gdy obcokrajowiec próbuje zamówić przez tel taxi - potem z kierowcą się dogada, a nawet miło pogawędzi, ale pani przyjmująca zgłoszenia nie może mieć głupiej ściągi z cyferek ,literkowania i paru słówek... bo to by wystarczyło do tej skomplikowanej konwersacji.
Mi w firmie kazali(
Muszę przyznać, że w Gdańsku Głównym był w informacji facet, który biegle mówił w kilku językach. Jeździłem stamtąd do pracy i do szkoły każdego dnia i miałem okazję widzieć, jak facet bez problemu dyskutuje sobie z tyrustami po angielsku, niemiecku, francusku i rosyjsku. Ciekawe czy nadal tam pracuje... Chociaż znając zwyczaje na kolei, to
Myśli taki, że jak zna angielki to jest super i wszędzie się dogada.
Druga sprawa, PKP Intarcity funduje swoim pracownikom kursy angielskiego, ale niestety(?) nie są one obowiązkowe .
A z cool story mam historię z lotniska w Bergamo. Koleś przede mną na bramkach miał w podręcznym browary. Strażnik mówi po włosku, że nie wolno wnosić napojów na pokład. Potem to samo po angielsku, francusku, niemiecku i chyba hiszpańsku. Koleś nic nie kuma, robi tylko duże
Komentarz usunięty przez moderatora
Jakoś jak lezę do banku w UK coś załatwić i chcę mieć pewność, że zrozumiem wszystko z umowy, to załatwiam sobie tłumacza, a nie liczę na to, że w banku pogadam