Nie mamy za co pomagać - Aga Jaroszuk-Jaroszewska
Nie wiem już jak prosić i błagać. Mamy ponad 40 podopiecznych, w tym sporą grupę maluchów. Kilka kotów w trakcie kosztownego leczenia. Codziennie dostajemy prośby o pomoc dla zwierząt, które wymagają natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Proszę, pomóż nam je uratować!
Kitkuuu-ratujemy z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 176
- Odpowiedz
Komentarze (176)
najlepsze
I mówię tu o tej konkretnej fundacji. Są fundację, które podchodzą do tego z głową, a nie z gołą dupa na mróz, ale jak mówiłem, wydawaj na co chcesz.
Ode mnie masz wykop, bo sam jestem wolontariuszem w podobnej fundacji w mieście obok Ciebie, więc wiem jak wygląda to od "kuchni".
@Forgzo: Zgadzam się, sam mam kota z fundacji, który był bezpański a teraz jest pieszczochem rodziny. Tylko trzeba postawić sprawę jasno, czy opłaca się inwestować tysiące złotych w kota (czy inne zwierzę) nie mając pewności, że znajdzie on dom? Bo takie zwierzęta nadal potrzebują opieki i stałego dozoru weterynaryjnego i to właściciele powinni o niego zadbać. Ilu ludzi - zwłaszcza
Nie raz nawet w nocy ktoś dzwoni, że potrącono kota. Zgarnia się takiego, jedzie do weterynarza. Jeśli kot ma szanse na przeżycie - leczymy. Jak za mocno oberwał - niestety do uśpienia. Badania, leki, prześwietlenie/usg i powoli dobijamy do tysiaka. Sporo zgłoszeń to także małe kociaki - zdrowe, ale porzucone przez matkę (którą np ktoś zabrał lub którą
@chomik3: podaj jedną. Chociaż jedną. Podaj.