Nienajgorsze, choć wolę oryginał. Scena z hokeistami obrzydliwa, ale może nawiązuje do czegoś czego nie rozumiem, bo nie siedzę w młodzieżowej popkulturze?
Oryginał był łagodniejszy, było więcej lasek (przez co przyjemniej się to oglądało), a kaznodzieja był ukazany jako bardziej bogobojny (na pokaz). Tu znacznie większy nacisk jest położony na to, co robi poza oficjalnymi występami.
Komentarze (2)
najlepsze
Oryginał był łagodniejszy, było więcej lasek (przez co przyjemniej się to oglądało), a kaznodzieja był ukazany jako bardziej bogobojny (na pokaz). Tu znacznie większy nacisk jest położony na to, co robi poza oficjalnymi występami.
Ogólnie w porządku, ale Phil Collins wygrywa.