Czwarta fala miała być w połowie sierpnia, ale za jej organizację odpowiadał Jacek Sasin, więc wyszło, jak wyszło. Ten pierwszy raz nasi najlepsi rządowi eksperci się pomylili, ich przewidywania się nie sprawdziły. Do tej pory wirus działał jak w zegarku, fala za falą, wszystko na czas. No ale ile można czekać? Już profesora Horbana ręka świerzbi, żeby wprowadzić przymus szczepień, już mu się nóż w kieszeni otwiera na myśl o tym, że nie każdy się z nim zgadza, już Niedzielski uspokaja, że to nie będzie przymus, a zaledwie obowiązek, już zaplanowano jesienne obostrzenia, a tu nic. Plan obostrzeń był oczywiście genialny: jeśli liczba testów pozytywnych przekroczy 2,5 na 100 000 mieszkańców dziennie, to zamykane miały być województwa, w których zaszczepiło się najmniej osób. Czyli Niedzielski chciał zamykać restauracje i siłownie na Podkarpaciu, jeżeli w Poznaniu zachoruje 13 osób.
Operację przełożono na połowę września. Zmieniła się też koncepcja obostrzeń. Powiaty zostaną podzielone na trzy strefy: zieloną, żółtą i czerwoną, w zależności od liczby testów pozytywnych. Tak więc obywatelu: nie testuj się bez poważnego powodu, bo zamkniesz sąsiadce jej zakład fryzjerski. Poziom obostrzeń będzie obniżany o jeden, jeżeli dany powiat jest mocno wyszczepiony. Oznacza to, że najbardziej przerąbane będą mieli ludzie z powiatów, gdzie sporo ludzi się testuje, a mało szczepi. Będą oni musieli jechać na obiad lub do fryzjera 10 kilometrów do sąsiedniego powiatu. Do tego w pakiecie dostaną najazd polityków PiS, Morawieckiego i Niedzielskiego, którzy będą ciemny lud nawracać na sanitaryzm. To na pewno powstrzyma wirusa. Ten podział na powiaty nie powinien mieć sensu nawet dla kogoś, kto wierzy w skuteczność lockdownu. Ja nie wiem, w jak chorej głowie, mógł się pojawić taki pomysł.
Ten obłęd trwa prawie na całym świecie. Poszczególne rządy po raz kolejny będą na wszystkie sposoby powstrzymywać jesienny sezon chorobowy. Z uporem godnym lepszej sprawy, będą z poważnymi minami urządzać gusła i hołdować zabobonom. Jaki te zabobony mają wpływ na wirusa, to widać po przykładzie Szwecji i Izraela.
Izrael, obok Australii, nagorliwiej tresuje swoje społeczeństwo: cały się zaszczepił, zamaseczkował, zapaszportował. I co? I Gucio. Kolejna fala przechodzi przez Izrael jak Mojżesz przez Morze Czerwone. Ale wierzmy nauce, te obostrzenia kiedyś w końcu zadziałają. Jak pozamykamy powiaty zamiast województw, to może się uda. Nie wiemy jeszcze wszystkiego o tym wirusie, naukowcy go wciąż badają, może on rzeczywiście inaczej reaguje na zamykanie powiatów? Warto to sprawdzić. Jak się nie uda, to wiosną pozamykamy poszczególne gminy albo osiedla. Coś w końcu musi przecież zadziałać.
Od miesięcy powtarzam, że żyjemy w cyrku. Niestety nie jesteśmy w nim widzami, ale zwierzętami, którym treserzy nakazują wykonywanie różnych sztuczek. Przoduje w tym Australia, która zamyka się po raz kolejny z powodu pojedynczych przypadków zachorowań. Strzela się tam do psów, żeby zmniejszyć ryzyko roznoszenia się tej choroby, znakuje się drzwi osób na kwarantannie i wysyła listy gończe za chorymi. Nowa Zelandia się zamknęła po wykryciu jednego przypadku. To jest szaleństwo, to jest epidemia głupoty albo realizacja jakichś zbrodniczych planów budowy utopijnego nowego świata.
Ktoś powie, że nie chodzi o liczbę chorych, a o liczbę zgonów. Super! Zgonów wszędzie teraz jest mało. To czemu ten cyrk dalej trwa? Czemu nie kończymy z obostrzeniami? Co się musi wydarzyć, żeby dali nam spokój?
Premier Nowej Południowej Walii już zapowiedziała, że obostrzenia nie znikną, nawet jak nie będzie zachorowań i prawie wszyscy się zaszczepią. Coraz częściej słyszymy, że nie ma powrotu do świata sprzed tej umysłowej choroby ćwierćinteligentów. Nasi lokalni naganiacze, jak minister Niedzielski też już to zapowiadali. Czy ktoś pytał się ludzi o zdanie w tej sprawie? Czy mieliśmy referendum, gdzie obywatele pytani byli o to, czy chcą być pozbawieni podstawowych praw, nosić szmaty na głowie i prosić urzędnika o zgodę na wyjście na piwo? Nawet uczciwej debaty na ten temat nie było, bo jedna strona jest sukcesywnie pozbawiana głosu w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Będziemy tak długo zwierzętami w tym cyrku, jak długo będziemy na to pozwalać.
Tu nie przyjedzie żadna kawaleria, nie pojawi się filmowy superbohater, który rozwiąże za nas ten problem. Jesteśmy zdani na siebie. Jeżeli będziemy dalej pochylać głowy przed tymi durnymi zakazami nakładanymi przez tych małych ludzi, to możemy zapomnieć o świecie, w którym można z wyprzedzeniem planować wakacje, chodzić do restauracji zimą czy posyłać dzieci do szkoły. Ten rząd działa nielegalnie, sądy wielokrotnie to już wykazywały. Te obostrzenia istnieją tylko w waszych głowach. Przed nami kolejna jesienna tura pokazów cyrkowych. Nie dajmy się tym razem, bojkotujmy tych pajaców i ich nielegalne świstki papieru. Dalej nie będę się stosował do prób niekonstytucyjnego ograniczania moich praw na mocy prezentacji w PowerPoincie. I proszę was o to samo. Stosujecie obywatelskie nieposłuszeństwo. To naprawdę wiele nie kosztuje, a może pomóc przywrócić dawny świat i dawne życie.
źródło
Komentarze (138)
najlepsze
Ale wieprz
Czasami w Biedronce można było spotkać jakichś wyznawców zbrodniczego koronawirusa, ale poza tym nigdzie.
https://ourworldindata.org/covid-cases
Komentarz usunięty przez moderatora
W sezonie grypowym 2017/2018 było ~11 579 infekcji grypy na 100k ;) 4,4 miliona zakażonych. 2,5 na 100k to jakaś kpina.