@Arek444: Jak spadnie to się poczeka i po paru latach się odbije. Wojna musiałaby przyjść i pozdrowić mieszkańców pociskiem burzącym, żeby budynek stracił na wartości w dłuższej perspektywie czasu.
@YasQ: Polaków będzie mniej ale mieszkańców Polski - wątpię. Już obecnie około połowy mieszkań przeznaczanych jest na różne formy wynajmu. PiS szykuje nam tu kraj-montownię więc nisko wykwalifikowani pracownicy będą chętnie ściągać żeby dorobić. Narazie trudno upatrywać jakichkolwiek sensownych zmian, chyba, że puf i balon pęknie ale już nie raz pękał i wracało do normy.
Czasem tanieją czasem drożeją. Ale inflacja się dopiero zaczyna. Ci co mają duże oszczędności lokują je w nieruchomości, ci co mają mniej: w jakieś działki, ziemię. Ci co maja średnio na jeża patrzą jak gotówka na kontach topnieje. Jak ludzi nie będzie już stać na wynajem to znowu stanieją + dowalą podatek katastralny aby złupić z tych co wcześniej stać było jak kupili.
@pitstone: Gotówkę na koncie można zamienić na franki albo Euro i wcale nie będzie topniała, jednak większość emerytów tego nie zrobi bo trzymają kasę w materacach.
@1realista1: No właśnie ogólnie papier powoli traci zaufanie, krypto jest jeszcze bardziej spekulacyjne niż wcześniej chyba się skorelowało z postami Muska na twitterze i innych kryptospeców. Ale biorąc pod uwagę złotówkę to jednak każda mocniejsza waluta będzie lepsza bo wydajność pracy PL dalej słaba i konkurujemy tylko tanią siłą roboczą. Powiedziałbym złoto ale tutaj też ostatnio słabo chyba że w długim terminie. Stąd myślę że ta popularność nieruchomości ale dla tych
@kiedysniebylembordo Jak już kilka razy pisałem, te statystyki nie są miarodajne dla rynku popularnego. Gdyby były to na przykład na warszawskiej Ochocie, gdzie tuż przed "pęknięciem", 2008 małe metraże sprzedawano po 8k/metr po "pęknięciu" (na marginesie, trochę głupia nazwa dla pięcioletniego okresu) w 2012 roku ceny katalogowe wynosiłyby po 5k/metr z niedużych hakiem.
Takich cen nie było nigdy w tej dekadzie, to jedno. Drugie to to, że ci, którzy dzisiaj powołują się
Wszytko fajnie tylko ze w 2007-2012 nie było takiego dzikiego dodruku pieniadza i tym samym inflacji wystarczy sie rozejrzec drozeja nie tylko mieszkania a drozeje WSZYTKO
@loyer: było. Inflacja wg gustu(niektórzy uważają że jest zaniżona) : 2008 - 4,2%. 2009- 3,5%, 2010 - 2,6%, 2011- 4,3%, 2012 - 3,7%. By było uczciwe- od roku 2013 do 2016 GUS raportował inflacje wahającą się +- 0 %.. teraz najlepsze : średnie wynagrodzenie w 2008 to 2943 zł a w roku 2012 to 3512zł. Tak więc niedosc że mieszkania wtedy staniały to ludzie przynajmniej nominalnie w PLN zarabiali wiecej
@loyer: odniosłem się do 2008-2012. Działania jakie gawiedź rozumie przez ,,dodruk" zaczęły się w 2008 roku właśnie ( ͡°͜ʖ͡°). Skończyło się na deflacji w 2014-2015. Co było później to inna historia.
Vateusz z ekipą obiecali tanie mieszkania dla madek z bombelkami i one w końcu będą, bez tego nie wygrają wyborów.
Ich plan to rozbujać rynek do czerwoności, by napędzić inwestycjami zwrot z VAT-u i nagonić bankom klientów, by następnie okraść (zaraz po przedsiębiorcach) tych, którzy pouciekali w nieruchomości jako inwestycje celem ochrony kapitału przed inflacją.
Za chwilę ruszy nowy ład z dopłatami, bo będzie potrzebna kroplówka dla branży z której będzie upuszczana
Obecna banka moze byc tylko przerwana przez stopy procentowe, ci co kupuja teraz w kredycie straca podwojnie, na wartosci nieruchomości i na stopie procentowej czyli przeplaca podwojnie.
Wszystko w temacie: "Ceny mieszkań zależą od szeregu czynników, ale tym głównym, pełniącym rolę zasadniczego elementu fundamentów mieszkaniówki są krajowe zarobki oraz ich zmiana w czasie. W trakcie pięciolatki boomu z lat 2004-2008 średnia płaca w Polsce wzrosła o 28,5 proc., minimalna o 36,6 proc., natomiast ceny nowych mieszkań wystrzeliły o prawie 150 proc. Tym samym dynamika ich cen przekroczyła dynamikę płac aż pięciokrotnie, co musiało skutkować oderwaniem wyceny od fundamentów rynkowych,
@kiedysniebylembordo: no w mojej okolicy się to nie potwierdza. Kupowałem dokładnie w 2015 roku po 7300 za metr zaś teraz 50 metrów od mieszkania cena za metr wynosi 14200
@kiedysniebylembordo: wrzucasz znowu dane dla calego rynku. A krachu nalezy spodziewac sie w duzych miastach, ktore zaczna cierpiec na nadpodaz mieszkan. I wlasnie to, jak zostane tu zminusowany pokazuje, gdzie jest ta cala mityczna 'banka'.
Bo to wlasnie w tych 7 miastach ceny odjechaly. Dlaczego? Ano dlatego:
Komentarze (261)
najlepsze
Jak już kilka razy pisałem, te statystyki nie są miarodajne dla rynku popularnego. Gdyby były to na przykład na warszawskiej Ochocie, gdzie tuż przed "pęknięciem", 2008 małe metraże sprzedawano po 8k/metr po "pęknięciu" (na marginesie, trochę głupia nazwa dla pięcioletniego okresu) w 2012 roku ceny katalogowe wynosiłyby po 5k/metr z niedużych hakiem.
Takich cen nie było nigdy w tej dekadzie, to jedno. Drugie to to, że ci, którzy dzisiaj powołują się
Ich plan to rozbujać rynek do czerwoności, by napędzić inwestycjami zwrot z VAT-u i nagonić bankom klientów, by następnie okraść (zaraz po przedsiębiorcach) tych, którzy pouciekali w nieruchomości jako inwestycje celem ochrony kapitału przed inflacją.
Za chwilę ruszy nowy ład z dopłatami, bo będzie potrzebna kroplówka dla branży z której będzie upuszczana
Bo to wlasnie w tych 7 miastach ceny odjechaly. Dlaczego? Ano dlatego: