Ze szpitala psychiatrycznego wyszłam kiedyś jako strzęp człowieka
Łatwiej jest człowieka spacyfikować, obwiązując pasami, niż wyznaczyć trzy osoby z personelu, żeby przytrzymały pacjenta i posiedziały przy nim, dopóki się nie uspokoi. To normalna praktyka w szpitalach na Zachodzie, a u nas – rzecz nie do pomyślenia – opowiada nam Katarzyna Parzuchowska...
Trias z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 123
- Odpowiedz
Komentarze (123)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
No nie chcę nic mówić, ale własnie po to nie ma tam czajników w pokojach. Zresztą wszędzie pierwsze co to ludziom zabierają wszystkie rzeczy niebezpieczne - sznurówki, paski od spodni, sznurki z bluz etc.
A tak swoją drogą, byłem w opisywanym przez tą panią IPiNie. Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. I jak się trafi na oddział ogólny F1 i F2, to jest dokładnie tak jak opisywała pobyt w psychiatryku - brak zajęć, nuda, jaranie fajek - też zacząłem tam palić. Ludzie snują się z nudy, ale są też osoby które mają po prostu takie natręctwa. Jedni potrafią tak z 50 razy przejść tam i z powrotem. Przekrój ludzi na takim oddziale jest ogromny, są ludzie z psychozami, nerwicami, schizofreniami, każdy zachowuje sie inaczej. Jedni opowiadają różne urojone rzeczy, inni wchodzą na stół, inni po prostu siedzą, a z innymi po prostu da się porozmawiać. Ja trafiłem tam z pierwszego rzutu, siedziałem tydzień ale prawie od razu mi powiedzieli, że ja na ten oddział się nie nadaję. Po tygodniu (jak zwolniło się miejsce) trafiłem na F6 - depresje, nerwice i leczenie bezsenności. I to faktycznie jest zupełnie inna bajka, więcej zajęc, wolne wyjścia (standardowe wyjścia do Biedronki czy do Wilanowa). Dwa tygodnie katowaliśmy Osadników, bo mieli akurat na stanie, potem Dixit itd. Siedziałem tam na depresję. Co gorsza, jak się trafi tam w zimę, to zbytnio nie ma opcij by wychodzić poza budynek. Nawet jak ma się wolne wyjścia. Jak się zrobiło ciepło, to pierwsze co ogarnąłem - o jaaaa, tam na zewnątrz jest inny świat ;p Sam kompleks IPiN jest całkiem spory i jak ma się szczęście z tymi wolnymi wyjściami, to można siedzieć na ławkach, na trawie itd.
Takich akcji to i w Jacobs Ladder nie uświadczyłem.
@danil1798: dokładnie, z tego co w jednym widziałam to tam to dopiero szło zwariować ze współlokatorami no i to szprycowanie do nieprzytomności, nie żeby leczyć a chyba tylko otępić żeby spokój był. W zasadzie to strach tam tam trafić i zawsze mam to przed oczami jak słyszę o psychiatryku, dla starszej osoby zesłanie tam to w zasadzie wyrok śmierci.
@Waltz: ekologia ( ͡º ͜ʖ͡º)
@legionista1979: głównie chodzi o to że inne środowisko, więc człowiek może się odciąć od schematów z codziennego życia powodujących różne problemy.
nie tylko psychiatrycznych
Mojemu wujkowi już leków nie chcieli podawać, bo już był umierający.
Dla mnie to nie są ludzkie warunki.
Nie wspomnę jak obchodzili się z ciałami w szpitalu, w którym pracowałam.