Po wpisie na Mikro, uderzam w znalezisko.
1.Jak wygląda diagnozowanie Autyzmu u dorosłych?
Przebieg spotkań.
2.Skąd pomysł, żeby takie badania zrobić?
1. Wpierw telefon do instytucji, zapis na badania. Czas oczekiwania na miejsce około 6-12 miesięcy.
Po kilku dniach jednak dzwoni Pani, że przeprowadzi ze mną rozmowę, po której zdecyduje, czy wyśle mi dokumenty do wypełnienia.
Rozmowa trwa około 15 minut... Główne punkty to:
* skąd taki pomysł?
*czy robiłam jakieś testy
Rozmowa z wynikiem wskazującym do wysłania papierów ( opowiedziałam kilka sytuacji z pracy, dosyć często nie wiem też w którym momencie mam mówić podczas rozmowy telefonicznej... bardzo typowe dla autystów)
Papiery to głównie rozbudowany test około 200 pytań, w stylu tych do znalezienia w internecie. Ankieta dla rodzica i partnera z podobnymi pytaniami.
Po kilku tygodniach dostałam następny telefon, już z zaproszeniem na rozmowę, gdzie Pani psycholog zaznaczyła, że to może być nasze jedyne spotkanie, po nim oszacuje czy należy iść dalej w ten temat ( dużo osób próbuje na siłę zdobyć takie oświadczenie o pozytywnej diagnozie z powodów różnych)
Opisz pierwszego spotkania:
Zostałam zaproszona do gabinetu i poinformowana o przebiegu spotkania.
Wpierw będzie kilka zadań, potem omówienie wysłanych ankiet.
Zadanie 1.
Była to książka z ilustracjami.
Przedstawiały one dziwną historię z żółwiem, który został zaniepokojony jakimś dźwiękiem. Następnie okazało się, że to latające ropuchy, które kolejno podróżowały przez miasto, do jakiegoś domu??.
Miałam opisać historię własnymi słowami. Było to ciężkie zadanie, bo takich kombinacji językowych po niemiecku nie używałam i nawet nie wiedziałam w sumie jak jest żółw. Zapytałam się więc jak się te zwierze nazywa... i na odp. "Schildkröte" wybuchłam śmiechem na pół gabinetu. (Shield to skorupa, bądź tarcza, kröte to ropucha.)
W mojej głowie od razu ukazała się żaba rodem z gier RPG w lśniącej zbroi z tarczą. Na próżno było tłumaczenie mojego przypływu entuzjazmu, pani psycholog nie odebrała tego w taki sam sposób. Zanotowała sobie natomiast to wydarzenie na kartce.
Zadanie poszło mi chyba słabo, podobno nie zwracałam uwagi na wiele rzeczy, nie interesował mnie drugi plan wydarzeń i niechętnie je wykonałam.
Zadanie 2.
dostałam komplet białych puzzli. (kompletnie białych) i miałam je ułożyć.
Bez problemu w chwilę je ułożyłam, pani zapisywała swoje spostrzeżenia w zeszycie.
Zadanie 3?
Na stole leżały różne czasopisma i jakieś zabawki chyba, pani powiedziała, że mogę się tym zająć, a ona pozapisuje coś na temat badań. Potrwa to około 10 minut.
Tak też odebrałam jej słowa, skoro MOGĘ, to nie muszę, więc skupiłam się na robotnikach na dachu za oknem.
Minęło 10 minut może, odwracam na panią wzrok, a ona we mnie wpatrzona.
Wtedy zrozumiałam, że to był kolejny "test".
Ostatnim etapem była rozmowa na temat testów które przesyłałam pocztą.
Wiele z pytań było moim zdaniem nieprecyzyjne, co umieściłam w notatce przy odpowiedziach.
Po odbytych rozmowach Pani poinformowała mnie o 5, czy 6 kolejnych spotkaniach.
Na razie to tyle, bardzo dużo pisania wychodzi, a mam sesję. Jeżeli ktoś się tym będzie nadal interesował to pociągnę wątek kompletnie dalej.
2. Co mnie skłoniło do zbadania tej możliwości:
Nie dogaduję się z większą ilością osób, nie interesuję się błahymi sprawami, nie obchodzi mnie cudze zdanie.
Zawsze jestem zbyt bezpośrednia i nie czuję przywiązania do ludzi i grup społecznych.
Od zawsze maniakalnie gromadziłam wiedzę na wiele tematów, muszę mieć rację w sporach i zawsze być pewnym swojego stanowiska.
Ludzie odbierają moją postawę jako atakującą, nie rozumiem gestów i mimik twarzy, nie wiem co robić w sytuacjach, gdy ktoś okazuje jakieś emocje...
W zasadzie znam 3 emocje. Rozczarowanie, złość i Podniecenie.
Łatwo przychodzi mi nauka, mam nadprzeciętną pamięć(z kompletnego zera w Niemieckim do b2 w 4 miesiące, 3 lata nauki matematyki w 6 dni itd.) , ale np. nie zapamiętuję twarzy ludzi. (mieszkam z 8 rodzinami w domu i 3 sąsiadek od 3 lat nadal nie poznaję na ulicy xD)
Zawsze jestem jakaś inna, myślałam, że to już naprawdę coś z moją głową, że nie rozumiem czego ludzie ode mnie oczekują i że nie umiem zachować się odpowiednio w wielu sytuacjach. (Np. zgasiłam szefową przed wszystkimi pracownikami, bo jeden z wątków jej opowieści nie pokrywał się z wydarzeniem historycznym, co było jednym z prowodyrów do późniejszego wypowiedzenia umowy ( czuła się ośmieszona) xD)
Jestem w stanie utrzymywać kontakt tylko z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, small talk to dla mnie piekło, a i nienawidzę jak ktoś mnie dotyka.
Tylko moja żona ma prawo mnie złapać za rękę, w innym wypadku robi się baaaardzo niezręcznie, bo od razu się wyrywam.
No i wiele, wiele innych...
Komentarze (273)
najlepsze
Nauczyłam się nie dyskutować w pracy i nie wchodzić w rozmowę z ludźmi, którzy gadają głupoty, aby im nie zrobić przykrości przy sprowadzaniu na ziemie. (Ludzie p------ą takie głupoty, że uszy odpadają)
W pracy jestem cicha, nie rozmawiam
* nie pij coli zero, od tego dostaje się raka
* od jednej łyżki dziennie tego toniku za 1234 złotych się chudnie bo poprawia metabolizm
* Robiłam kanałowe bez znieczulenia!
itd. itd.
Dużo na raz w głowie ciężko mi przelać na papier i wychodzą różne brednie językowe :)
W zasadzie to chciałem
Chociaż już przestałem tak mocno angażowac się w spory i nie zalezy mi aż tak, żeby "moje było na wierzchu" - i tak wiem, że mam rację, niezależnie od tego, co ktos mówi :). Kiedyś potrafiłem dyskutowac do upadłego. To też jeden z efektów praktyki medytacji, po prostu odpuściłem :)
Dodam jeszcze - co charakterystyczne dla autystyków - nie umiem sie zachowywać w sytuacjach społecznych, których nie znam i z którymi nie mam doświadczenia. Jeżeli już raz się nauczę, co "sie robi" w danej sytuacji, to potrafię w analogicznych sytuacjach funkcjonować. Ale w sytuacji nieznanej kompletnie nie umiem, tzn. "zatrzymuję się" i nie robię nic, ponieważ brakuje mi "procedury", jak należy w takiej sytuacji postąpić. Z tego też powodu miałem ogromne trudności w nawiązywaniu jakichkolwiek relacji z kobietami, ponieważ na to żadnej "procedury" nie miałem i nie wiedziałem, co i jak mówić, jak sie zachowywać itp. Po prostu totalnie nie wiedziałem, pustka w głowie, zero umiejętności społecznych. Mimo, że intuicja wiele rzeczy mi podpowiadała, to nie wiedziałem, czy takie zachowanie jest "właściwe", czy tak "się robi". W związku z tym nie robiłem nic. Straszna męka.
To jest właśnie powód trudności z praktyka konganową, o których pisałem, bo praktyka konganowa na tym polega, że ciagle stajesz wobec nowych sytuacji, w których jesteś pierwszy raz. Trening konganowy mi ogromnie pomógł w radzeniu sobie w takich sytuacjach, ale ciągle jeszcze idzie mi on jak po grudzie...
Generalnie z tą intuicją to do dzisiaj jest tak, że potrafie bardzo dobrze zrozumieć zachowania wielu ludzi, mnóstwo sytuacji itd., po prostu wręcz "widzę", co nimi kieruje, ale gdybym miał w tej sytuacji jakoś zareagować, cos temu człowiekowi powiedzieć, jakoś zadziałać itp., to nie wiem co miałbym zrobić. Jestem obserwatorem, a nie aktorem :).
Kolejna rzecz, to maniakalne przywiązanie do określonego układu przedmiotów np. w domu, na biurku, w szafce itp. Przedmioty te pełniły dla mnie funkcję "pamięci zewnętrznej" i np. to, że jakies czasopismo leży 5 centymetrów w lewo, a nastepne 2 centymetry w prawo, miało dla mnie kolosalne znaczenie, bo od razu mi sie kojarzyło np. z czymś, co miałem zrobić. Jeżeli ktoś mi te przedmioty przesunął, np. przy sprzątaniu, to ja traciłem te informację, która była z nimi związana, co wywoływało straszne uczucie "pustki w głowie" - nie tylko czegos nie pamietam, ale nie wiem, jak duzo nie pamiętam, ile "zgubiłem". Robiłem z tego powodu awantury i miałem pretensje, że przecież prosiłem, aby niczego nie ruszać. Trudno mi było zrozumieć, że dla kogos innego poruszenie jakiejś rzeczy o 1 centymetr jest nawet niezauważalne, i wcale nie uważa, że cokolwiek poruszył - "przecież położyłem tak samo jak było". No właśnie dla mnie wcale nie
A może jak kiedyś kolejny raz wypadnie mi dawać mowę Dharmy, to powiem właśnie o tym :)
Na razie praktyka działa i "sama się sobą zajmuje" :) i - na tyle, na ile znam moich nauczycieli
Tytul oryginalny: Christine Preißmann: Asperger. Leben in zwei Welten
Aha, Asperger i autyzm wysokofunkcjonujący to niemal to samo tylko że autyzm wysokofunkcjonujący jest nieco głębiej w spektrum. A niedługo w ICD-11 mają zrzucić wszystko do jednej kategorii zaburzeń spektrum autyzmu.
Gdzie robiłaś to badanie? Bo jeśli w Niemczech jak wnioskuję to miło by było jakbyś o tym wspomniała bo to bardzo dużo zmienia z praktycznego punktu widzenia.
Komentarz usunięty przez moderatora