To nie alkohol zabija na drogach - ekspert dekonstruuje mit pijanych kierowców
Skala interwencji i doniesień medialnych sprawia, że pijani kierowcy są wymieniani jako jedna z najczęstszych przyczyn wypadków drogowych w Polsce. Jednak tak nie jest - pisze psycholog transportu Jacek Grunt-Mejer
mnich78 z- #
- #
- #
- #
- #
- 156
Komentarze (156)
najlepsze
#!$%@? to jest tak głupie stwierdzenie, że aż się odechciewa czytać całość. No chyba normalne, że od samego alkoholu samochód się nie rozbija. Ale po pijaku
@Bikiniarz: Nie no jasne, że część pewnie tak robi, tyle że często takim ludziom wydaje się, że jadą ostrożniej. Czas reakcji wydłuża się niesamowicie, widoczność się zmniejsza itd. Mam nadzieję, że ten twój kumpel się opamięta zanim kogoś, albo siebie zabije.
PS. Jest całe mnóstwo ludzi, którzy całkowicie na trzeźwo jeżdżą dużo gorzej niż niektórzy po pijaku ;)
Jest to jakaś taka histeria napędzana przez media. Policja przyklaskuje, bo się może łatwo wykazać w stylu: zamknęliśmy miasto od 6 do 9,
I bardzo dobrze że u nas takiego gówna nie ma. Strasznie mnie coś takiego #!$%@?, takie utrudnianie na siłę.
No i jakoś tak się składa,
- tytuł artykułu nie do końca odpowiada treści
- założenie o dystansie ~10 km pokonywanym przez pijanych kierowców jest trudne do obrony.
Co ciekawe umiejętność jazdy pozostawała na tym samym poziomie. Przykładowo - kierowcom ustawiano przed autobusem słupki i musiał ocenić czy autobus się zmieści czy nie. Mimo tego, że mieli mały przestrzał, pijani radzili sobie z tym zadaniem
To jest bardzo ciekawe pytanie. Zwłaszcza w kontekście tego, że niemal wszędzie limity są wyższe. Wyższa kultura jazdy? Spokojniejsi kierowcy? Bezpieczniejsze drogi?
@babisuk: Na to pytanie mam odpowiedź będącą oczywiście tylko chłopskim rozumowaniem, ale jednak moim więc uznaję je za dobre ;) Polska jest krajem tranzytowym. W Polsce jest najwięcej firm przewozowych w całej Europie, a do tego na wschodzie mamy równie aktywnych Litwinów, Białorusinów, Ukraińców i Rosjan. Po naszych drogach, każdej
Co to za pieprzony faszysta i głupek. Pewnie, najlepiej w imię
I o ile samochód świetnie się sprawdza na długich. międzymiastowych dystansach, to uważam, że pora skończyć z uważaniem samochodów za domyślne
Mnie natomiast ciekawi w jakim stopniu te wszystkie kosztowne kampanie społeczne zmniejszają tę liczbę.
Nawet zakładając że całkowicie eliminują pijanych kierowców z polskich dróg to kiepskie pocieszenie bo pozostaje nam jeszcze 95% kierowców którzy powodują wypadki a którymi nikt się nie zajmuje i chyba nie przejmuje.
No ale wymyślanie problemów których nie ma tylko bo to żeby potem z nimi bohatersko
https://www.google.co.uk/webhp?sourceid=chrome-instant&ion=1&espv=2&ie=UTF-8#q=kierowca+mia%C5%82+promile+we+krwi&start=0
Większość wypadków po alkoholu to zawodnicy mający powyżej 2 lub 3 promili. A u nas potencjalnego mordercę robi się z osoby mającej 0,5 - które w niektórych krajach jest legalne.
Po drugie primo, powodzenia w budowaniu progów zwalniających gdzieś indziej niż na osiedlach.
Totalnie nie rozumiem tej całej wojny z kierowcami. Napijesz się i pojedziesz, to teraz