Od 29 lat walczą z nielegalnymi kablami nad swoim domem!
Robotników rozwieszających kable chronili strażnicy z długą bronią i milicjanci. Sąsiada, który protestował, zamknięto. Dziś tylko pan Jerzy i jego żona walczą z nielegalną linią energetyczną nad ich domem. Już od 29 lat.
n.....2 z- #
- #
- #
- #
- 71
- Odpowiedz
Komentarze (71)
najlepsze
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Linia jest ogromna, rozpięta między dużymi stalowymi słupami. Płynie w niej prąd 110 KV. Takich sieci już prawie nie widuje się w mieście. Może sporadycznie ciągną się gdzieś na peryferiach Białołęki czy Wilanowa.
Gdy słupy już stały, wystarczyło rozciągnąć kable. Ale wtedy zbiegli się okoliczni mieszkańcy. - Prosiliśmy o jakiś dokument, pozwolenie, ale nic nie mieli.
Co za pieprzenie
Zdarza mi się czasem jeździć pod linią 110kV na rowerze (po drodze rowerowej która akurat tak biegnie). Upływy są na tym takie, że rama roweru kopie prądem w nogi.
A długotrwałe przebywanie w polu elektrycznym nie jest zdrowe, za dawnych czasów gdy do komputerów stosowało się monitory CRT (wytwarzające znacznie słabsze pole elektrostatyczne) trzeba było całej masy zaświadczeń od lekarzy, że dana osoba nie
Jeszcze żeby było ciekawiej "prąd 110 KV", ta a ciężar liczymy w litrach( ͡º ͜ʖ͡º)
( ͡° ͜ʖ ͡°)
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Po naszemu: "nie ma badań potwierdzających jakąkolwiek szkodliwość". :D Pomijając przymusowe kładzenie linii nad domem, to chyba ten typ ludzi, którzy protestują przed ośrodkami pomocy dla osób z HIV lub elektrowniami atomowymi, "bo nas to powyzabija wszystkich".
A mojej ciotce zatrzymał się w parku.