"a język (czy ktoś się zgodzi czy nie) to element kultury, jej nośnik. Okaleczenie pisowni, to niszczenie naszej kultury, historii i tradycji."
Czy ktoś mi to wytłumaczy? Autor tego durnego zdania chyba woli pozostać niezrozumiany. To, że kiedyś mówiono w pewien sposób oznacza, że mamy mówić tak dalej i jarać się, że robimy to podobnie jak ktoś, kto żył 200 lat temu? A wogóle co to za 'tradycja' co ją trzeba utrzymywać?
Język polski być trudna język... ale niedawno na wykopie był zamieszczony program z jakimś Japończykiem, który pisał ze słuchu fragment "Pana Tadeusza". Narobił co prawda tam sporo błędów, ale wynikały one głównie z tego, że części słów (w dodatku takich, które wyszły praktycznie z użycia) zupełnie nie znał i pisał je po raz pierwszy w życiu, ale generalnie strasznie nie było. Odmienność kulturowa, fakt że uczył się języka już jako człowiek dorosły
Czas pokaże co z tego wyjdzie. Może za 20 czy 30 lat nie będzie już takiego języka, jaki znamy. I ciekawe co wtedy powiedzą zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy ;)
Dobra ortografia jest częścią naszej historii ale kiedy teraz w wielu serwisach, grach ludzie walą byki jak "kturzy", "trujonca sczala" to czy to nie zmienia historii jest to swoista zmiana historii, na gorsze, bo na gorsze ale kiedy postanowią zmienić ortografie kiedy 70% populacji będzie tak pisało, a może 51% pewnie zaczekają do 90%.
Też kiedyś była piecza > bez pieczy > niebezpiecznie język się zmienia bardzo zwariowanie.
Swoją drogą: zmuszanie ludzi (szczególnie dzieci) do przyswajania wiedzy z zimnych, nieludzkich znaczków to jakiś faszyzm czystej wody. To nieludzkie i nienaturalne, żądam aby każdemu tekstowi publicznemu towarzyszył obrazek, i najlepiej głośniczek mówiący jego treść. Inaczej pozwę państwo przed trybunał praw człowieka za dyskruminację. Ruch Illiterate Pride nie takie rzeczy w stanach wymógł na władzach.
Tak jak już wspomniane zostało wielokrotnie język się zmienia. Postuluję za zmianami, ale tymi naprawdę niezbędnymi, które nie wypaczą języka.
Argumentuje się, że przeciwnicy wprowadzenia jednego "ż" to lenie, którym nie chce się uczyć nowych podstaw. Tylko, że dla mnie "pożeczka" wygląda strasznie. Jestem wzrokowcem i choćbym wiedział, że jest jedno "ż" będę pisał "poreczka", bo tak dla mnie wygląda prawidłowo.
Mimo, że studiuję sam polonistykę części zagadnień nie mogę pojąć, ale
Ja proponuję żeby otwierać drzwi raz lewą a raz prawą ręką. Oczywiście na pewnych zasadach i oczywiście dorzućmy trochę wyjątków. W końcu otwieranie drzwi jedną ręką to jest lenistwo i pójście na łatwiznę...
Co do "może" to dla niektórych mógł by być pewien problem, chociaż niektórzy nie będą widzieć problemu i powiedzą "prawdopodobnie" albo chociażby "istnieje możliwość(po usunięciu "ż": istnieje morzliwość) nikt już nie pomyśli wtedy o tym wielkim zbiorniku wodnym.
Komentarze (281)
najlepsze
Czy ktoś mi to wytłumaczy? Autor tego durnego zdania chyba woli pozostać niezrozumiany. To, że kiedyś mówiono w pewien sposób oznacza, że mamy mówić tak dalej i jarać się, że robimy to podobnie jak ktoś, kto żył 200 lat temu? A wogóle co to za 'tradycja' co ją trzeba utrzymywać?
Tak.
Też kiedyś była piecza > bez pieczy > niebezpiecznie język się zmienia bardzo zwariowanie.
Jestem za tymi zmianami
Argumentuje się, że przeciwnicy wprowadzenia jednego "ż" to lenie, którym nie chce się uczyć nowych podstaw. Tylko, że dla mnie "pożeczka" wygląda strasznie. Jestem wzrokowcem i choćbym wiedział, że jest jedno "ż" będę pisał "poreczka", bo tak dla mnie wygląda prawidłowo.
Mimo, że studiuję sam polonistykę części zagadnień nie mogę pojąć, ale
Jak chodziłem do szkoły to o takich mądrych mówiliśmy "mondrzy".
Jak komuś nie pasuje to niech używa pisma klinowego...
Co do "może" to dla niektórych mógł by być pewien problem, chociaż niektórzy nie będą widzieć problemu i powiedzą "prawdopodobnie" albo chociażby "istnieje możliwość(po usunięciu "ż": istnieje morzliwość) nikt już nie pomyśli wtedy o tym wielkim zbiorniku wodnym.