Bransoletki, które mogą uratować komuś życie.
Bransoletka może pomóc w sytuacji utraty przytomności lub zagrożenia życia.
Na opasce widoczna jest informacja: nazwa choroby lub dysfunkcji i numery telefonów do służb ratowniczych.
Osoba udzielająca choremu pierwszej pomocy, dzięki tej informacji prawidłowo określi stan chorego podczas telefonicznego zgłoszenia.Otrzyma wówczas wskazówki jak prawidłowo pomagać choremu do przyjazdu karetki.
Chciałam poruszyć temat bransoletek dzięki którym możemy prawdopodobnie uratować komuś życie. Nie wiem czy spotkaliście się z takimi bransoletkami dlatego o tym napiszę ;)
Większość naszego społeczeństwa z góry zakłada, że osoba leżąca na chodniku to pijak, który za dużo wypił i teraz śpi, a co jeśli to osoba, która ma cukrzycę i zapadła w śpiączkę? Wiem, że niektórzy mogą mieć pewną blokadę przed tym by podejść, pomóc, bo po prostu się boją. To zrozumiałe, ale czasem warto podejść i sprawdzić czy np. ktoś nie ma na nadgarstku bransoletki. Zwykła gumowa bransoletka z napisem
„Jestem cukrzykiem” ewentualnie _ „Mam cukrzycę”_. Dzięki takiemu krokowi, nawet nie wiedząc jak postępować z osobą nieprzytomną
JUŻ możemy zadzwonić na pogotowie i poinformować o tym dyspozytora. Można by powiedzieć, że to tak niewiele, a zarazem aż tyle. W końcu takim zainteresowaniem być może uratowaliśmy właśnie komuś życie?
A co jeśli ujrzeliście starszą osobę błąkającą się po ulicy? Niektórzy pójdą dalej, swoją drogą, inni zatrzymają się i zapytają. Dzięki temu możemy również zauważyć bransoletkę czy też zawieszkę na szyi z napisem
„Mam Alzheimera” wraz z numerem telefonu na odwrocie. Warto wtedy zadzwonić i poinformować osobę, która odebrała telefon co się wydarzyło. Dzięki temu
„ruchowi” Wy macie +1. dobry uczynek na koncie, a rodzina starszej osoby będzie Wam wdzięczna do końca życia. Uśmiech wdzięczności wynagrodzi Wam cały zły dzień, jeżeli taki Was spotkał.
Wspomnę również o ataku epilepsji... Poszkodowany najczęściej widziany jest w pozycji leżącej, w konwulsjach, gdzie ruchy są mimowolne. Dla obserwujących, którzy pierwszy raz się z tym spotykają jest to przerażający widok. Ale tutaj Wasza reakcja również może pomóc. Już wiele daje zrobienie tzw. koszyczka (splecione dłonie podłożone pod głowę poszkodowanego). Jeżeli nie jesteś sam, warto powiedzieć drugiej osobie by zadzwoniła na pogotowie.
Dobrym rozwiązaniem dla chorych byłoby, gdyby lekarze/przychodnie/szpitale rozdawały nieodpłatnie takie bransoletki. Dzięki temu zwiększyłoby to szanse na skuteczniejszą pomoc już od pierwszych sekund przy udzielaniu tej pomocy. W niektórych przypadkach
MINUTY mogą zadecydować o czyimś życiu.
Bodźcem powodującym, że zareagujemy na czyjąś krzywdę i fakt, że drugi człowiek potrzebuje pomocy powinna być ta krótka definicja przepisu o tzw.
"dobrym Samarytaninie", która brzmi następująco:
Zgodnie z art. 162 § 1 k.k., kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Słowem zakończenia, w każdym z nas jest odrobina altruizmu, przykryta warstwą egoizmu, ale gdy przychodzi odpowiednia chwila ukazuje się nasze człowieczeństwo. Warto pomagać, warto być dobrym, bo to co dajemy od siebie zawsze do nas wróci, prędzej czy później.
Tekst stworzony z pomocą @
Krzysiek1203_88 za ewentualne błędy przepraszamy!
Komentarze (13)
najlepsze
jak się okazało umiejscowienie grupy krwi na czymś takim nic nie daje - nie jest honorowane jeśli nie ma numeru badania etc...
@Vitru: Chodzi o propagowanie tego. Jest wielu ludzi nieświadomych tego, że w ogóle takie coś istnieje. Dodatkowo wspomniałam, że fajnie by było gdyby m.in w przychodniach rozdawali takie bransoletki chorym. To bardzo ułatwiłoby innym życie.
Wszystko tak ładnie opisujesz, że podejdą, pomogą... Rzeczywistość jest całkiem inna, mały procent ludzi pomaga drugiemu człowiekowi, bo po pierwsze: BOJĄ SIĘ, po