kupiłem z tej serii małą książkę o kupie, temat może i jest trochę w strefie taboo, ale jakoś rozumiem, że coś takiego może trafić do dzieci, może być nawet śmieszne. ale wielka księga cipek i siusiaków? oby tak dalej skandynawowie! http://fuckyeahscandinavianboys.tumblr.com/
z drugiej strony pamiętam, że w domu była książka dla chłopców w okresie dojrzewania (wydana pewnie koło lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku), więc pomysł nie jest nowy, tylko czy sposób przekazania jest
@Dolan: Najprościej jak się da to się tłumaczy naprawdę małym dzieciom. Dzieci, które są w stanie samodzielnie czytać moim zdaniem już się nie powinny natykać w książkach na tak prostackie zwroty, można to napisać w ładniejszy sposób. Książki mają rozwijać zakres słownictwa dziecka. A nie tylko #!$%@?, kupa, siusiak, #!$%@?, kupa, dupa. :/
@book_thief: a czym Twoim zdaniem wychodzi kupa jak nie odbytem i jak miałoby to być niby inaczej sformułowane? :| takie samo sformułowanie jak żyłami płynie krew.
Z komentarzy widzę, że nastąpił podział na z grubsza 2 grupy: tych, którzy najchętniej by książkę spalili i tych, którzy by ją dali swojemu dziecku jako zło konieczne, bo "przecież edukacja seksualna być musi".
Być musi, ale do cholery, czemu musi być serwowana przez jakieś poj$$@ne środowiska, które nie mogą się oprzeć aby w książce o #!$%@? wstawić dywagację na temat tego czemu Jezus nie był kobietą?
Odnośnie obrazka w powiązanych "Skąd się biorą dzieci", zwróćcie uwagę na to co trafia przez przewód pokarmowy do płodu: "kiełbasa, keczup, frytki, czipsy, coca cola". Mogę się założyć, że "ekspert" dziecięcy w postaci Superniani poleciłby tą książkę - choć narzeka na ubogą dietę maluchów :P
@Rafkos: no to przecież pisałem, że słownictwo jedynie mi się średnio podoba. Ale sama wiedza o tym jak zbudowane są i jak działają narządy płciowe jest moim zdaniem ważna.
Problem z odpowiednim doborem słownictwa pokazuje, jak wielkim tabu jest dla nas Polaków edukacja seksualna dzieci. Niektórzy wręcz uważają, że np w przedszkolach dziecko w ogóle nie powinno uczyć się niczego oraz, ze słowo cipka to wulgaryzm. A jeśli nie wulgaryzm, to
Może ja jestem stara dupa, ale edukację seksuaną miałem w formie jednej czy dwóch lekcji biologii gdy mieliśmy 13 lat.
Osobna lekcja była dla dziewcząt, osobna dla chłopców, ograniczała się do biologii... A, czy wspomniałem że to było za komuny, a nauczycielka od bioli była zadeklarowaną socjalistką?
Więc to nie jest kwestia podziału na lewicę czy prawicę, to jest kwestia podziału między normalnością i normalnym wychowaniem,
a wychowywaniem ludzi na hedonistycznych dewiantów
Uważam, że dzieci należy edukować mądrze, a nie w sposób zachęcający do np. masturbacji. Taka książka może wpaść w ręce młodszego dziecka, niż do grupy docelowej (chociaż określenie "cipka" może sugerować że książka jest przeznaczona dla małych dzieci). Jeśli dziecko zbyt wcześnie otrzyma bodźce pobudzające seksualnie, będzie testować zdobytą wiedzę na sobie lub rówieśnikach. Nie chciałabym, aby moje dziecko w przedszkolu odkrywało punkt G z pomocą kolegi/koleżanki u którego w domu czytuje
WSZYSCY WYKOPOWICZE, KTÓRZY NIE WIDZĄ PROBLEMU W EDUKACJI SEKSUALNEJ W PRZEDSZKOLACH POWINNY SPRAWDZIĆ CZY WCIĄŻ UŻYWAJĄ MÓZGU DO SAMODZIELNEGO MYŚLENIA!
Stara taktyka, która pod przykrywką edukacji seksualnej i wyolbrzymionego problemu (edukacja seksualna) wprowadza kolejny krok do upadku naszych wartości, cywilizacji i kultury, destabilizacji społeczeństwa, zamieszania (przesadzam? A myślisz, że III Rzesza zaczynała od skrajności?!). Zadaniem każdego rodzica jest edukacja seksualna, a nie szkoły, która narzuca tok myślenia określonej grupy społecznej (czemu to
Komentarze (456)
najlepsze
z drugiej strony pamiętam, że w domu była książka dla chłopców w okresie dojrzewania (wydana pewnie koło lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku), więc pomysł nie jest nowy, tylko czy sposób przekazania jest
Być musi, ale do cholery, czemu musi być serwowana przez jakieś poj$$@ne środowiska, które nie mogą się oprzeć aby w książce o #!$%@? wstawić dywagację na temat tego czemu Jezus nie był kobietą?
Do cholery, widzę że większość
Problem z odpowiednim doborem słownictwa pokazuje, jak wielkim tabu jest dla nas Polaków edukacja seksualna dzieci. Niektórzy wręcz uważają, że np w przedszkolach dziecko w ogóle nie powinno uczyć się niczego oraz, ze słowo cipka to wulgaryzm. A jeśli nie wulgaryzm, to
Osobna lekcja była dla dziewcząt, osobna dla chłopców, ograniczała się do biologii... A, czy wspomniałem że to było za komuny, a nauczycielka od bioli była zadeklarowaną socjalistką?
Więc to nie jest kwestia podziału na lewicę czy prawicę, to jest kwestia podziału między normalnością i normalnym wychowaniem,
a wychowywaniem ludzi na hedonistycznych dewiantów
@Opornik: znalazłaś u siebie ten punkt G?
a A, U, T też?
Stara taktyka, która pod przykrywką edukacji seksualnej i wyolbrzymionego problemu (edukacja seksualna) wprowadza kolejny krok do upadku naszych wartości, cywilizacji i kultury, destabilizacji społeczeństwa, zamieszania (przesadzam? A myślisz, że III Rzesza zaczynała od skrajności?!). Zadaniem każdego rodzica jest edukacja seksualna, a nie szkoły, która narzuca tok myślenia określonej grupy społecznej (czemu to