A mi przypomina sytuację z lekcji wychowawczych... wychowawczyni opieprza całą klasę, mówi jakie poniesiemy ostre konsekwencje, a potem pytanie: zgadzacie się? Wszyscy cicho jak myszki, a potem jak przyjdzie przerwa to jeden przekrzykuje drugiego, że ledwo powstrzymał się od zwyzywania nauczycielki, albo czego to on by nie powiedział jakby jeszcze dorzuciła nam coś więcej...
Przypomina mi się sytuacja kiedy szłam kiedyś nocą po pustej ulicy i nagle doczepił się jakiś mały pies: szedł za mną, skakał wokół mnie, szczekał głośno i warczał (wyraźnie miał złe zamiary). W pewnym momencie odwracam się szybko do psa i ten stanął jak wryty. To ja na niego! Zaczęłam biec w jego kierunku! Uciekał jak niepyszny. Dla psów to chyba taka radość z życia zaczepiać innych:)
Komentarze (71)
najlepsze
sam zaczepia a potem pan musi go bronić ;)