Nie ma kasownika, nie ma kary: sądowy finał sporu
Koleje Mazowieckie przegrały wczoraj w sądzie z pasażerem, który kupił bilet, chciał go skasować, ale nie miał gdzie. Kontrolerzy wlepili mu 170 zł i 20 gr kary, bo powinien wsiąść pierwszymi drzwiami i szukać kierownika pociągu
s.....n z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 45
Komentarze (45)
najlepsze
Łaskawość Kolei Mazowieckich nie zna granic...
Tyle, że w normalnej sytuacji przewoźnik poszedłby im na rękę - bo nic nie traci. Ale nie - KM oczywiście musiało pokazać jakie jest cwane, kanar zwęszył okazję i od razu dowalił karę.
Ja też uważam, że to było bezczelne, chamskie, a procedury są po prostu upierdliwe i bezsensowne - nie mniej skoro już takie są, to trochę bez sensu karać KM za to, że je stosuje? W tym momencie tracą przecież sens wszelkiego rodzaju regulaminu - bo jaką one mają moc, skoro w każdej chwili można je olać, a sąd przyzna nam
Pisać do MPK? Chyba nie za bardzo wiesz, o czym sam piszesz. Pojazdy MPK czy też Mobilisu są wyposażone tak, jak wynika z umowy podpisanej z organizatorem komunikacji miejskiej, czyli krakowskim ZIKiTem. Ile razy wysyłałeś do nich pisma? Jakbyś kiedykolwiek próbował coś u nich załatwić bądź
Chwała mu za to.
I jeśli Koleje Mazowieckie się nie zmienią, to kolejne tysiące płacić będą. :(
To tak jakby oświadczenie złodzieja, że nic nie ukradł było jakimś dowodem...
No k!@%a, przecież mieli bilety! Od 166 lat to my się przyzwyczailiśmy, że to konduktor do nas przychodzi sprawdzić te bilety.
Człowiek z chorą nogą (miał jedną kulę) i walizką wsiada do zatłoczonego pociągu. Miejsc siedzących brak. Trzeba stać. Zauważył go konduktor i mowi; "Niech pan idzie na początek składu tam jest przedział pierwszej klasy będzie pan mógł usiąść." Facet na to; "Ale ja nie mam biletu na pierwszą klasę..." Konduktor; "Nie szkodzi ale ma pan chorą nogę." Zaniósł mu jeszcze walizkę.
Nie. To nie było w
Ja miałem kiedyś taką sytuację:
Śpieszyłem się aby zdążyć do pociągu. Skład typu En57 (brak możliwości przejścia pomiędzy sprzęgniętymi jednostkami). Wsiadłem do drzwi, które są najbliżej - czyli ostatnich na końcu składu. Nie mogłem dostać się do czoła pociągu, ponieważ nie miałem takiej fizycznej możliwości! Postanowiłem więc grzecznie poczekać i kupić bilet jak pojawi się kontrola. Oczywiście pojawili się i wystawili mandat. Pokazywał mi ten dureń-swołocz z ztm (to nie kolejarz), że naklejka z napisem by zgłosić się do kierownika pociągu istnieje. Jak grochem o ścianę było mu tłumaczyć, że przez ściany nie przenikam.
Napisałem
Miałem identyczną sytuacje. Nie przyjąłem mandatu 160zł. Wysiadłem na swojej stacji i olałem. W styczniu miną 3 lata i do tej pory nie dostałem żadnego zawiadomienia czy nie ściągneli mi nic z podatku
Proste? Proste!
Wyobraź sobie, że jesteś w sklepie, bierzesz towar z półki i idziesz do kasy, żeby za niego zapłacić. Ale najbliższa kasa jest akurat zamknięta, więc idziesz do następnej, a tu nagle wyskakuje ochroniarz i Ci mówi: "Pan chce ukraść ten towar, proszę ze mną". Wtedy też byłbyś złodziejem?