Działalność „radarowych” straży gminnych – studium jednego przypadku
Oto w jaki sposób można stracić masę czasu bijąc się ze SM, strażą która przekracza swoje uprawnienia i nadinterpretuje, co za tym idzie łamie prawo. Ciekawa jest też rola komendanta, który jednocześnie nakłada mandaty i kary porządkowe, jak i rozpatruje odwołania od nich.
MichuB z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 22
Komentarze (22)
najlepsze
@indyjskiekonopie: dokładnie, sam czas spędzony na wymianę korespondencji z SM byłby na tyle duży, że łatwiej i taniej byłoby zapłacić te 300zł mandatu i zapomnieć o sprawie, tyle że są jednak ludzie, którzy nie lubią być dymani bez mydła, traktowani jak skarbonki dla gmin i walczą o swoje
Jeżeli płacimy to oznacza, że pozwalamy na korupcje, przekręty
Pogoda jest jaka jest, ciemno, mokro i widoczność marna więc na pasach trzeba uważać a ja złapałem się kilka razy na tym że siłą rzeczy rozglądam się na boki w poszukiwaniu fotoradarów. Szybko nie jeżdżę, jednak przy ograniczeniach do 30km nie można być pewnym że nie pstryknie....
@Artic: To może jednak jedź wolniej, nawet te 30 km/h , zwłaszcza skoro takie ograniczenie w danym miejscu jest?
Wcześniej SM miała tylko dane spółki z o.o. , a na spółkę mandatu nałożyć się nie da. Znajoma firma ignoruje wszystkie takie wezwania, i na razie nic z tego nie wynikło.
Kolejnym błędem było nie stawienie się jako świadek, skoro już został wezwany. Było stawić się, a następnie odebrać koszt dojazdu + utraconego zarobku.
Reprezentacja spółki to jedno, a odpowiedzialność za wykroczenia to co innego.
Tak wygląda w Polsce praworządność.