A dlaczego nie chcą podnosić kwalifikacji? Prosty przykład - moja mamuśka: Przepracowała prawie 20lat w szkole w tym czasie z nauczyciela konkraktowego stała się nauczycielem dyplomowanym. Jakie są teraz tego skutki? Straciła pracę od tego roku szkolnego i przez to, że ma wysokie kwalifikacje nie może znaleźć pracy, bo dyrektorzy wolą zatrudniać nauczycieli stażystów, bo są tańsi dla nich.
W środowisku nauczycielskim awans zawodowy wbrew pozorom nie jest czymś do czego nauczyciele
@perlikont: Tak, a potem płacz, że nie ma pracy dla nauczycieli po studiach. I, że gdzie oni maja zdobywać to cenne doświadczenie i pogłębiać swoje umiejętności pedagogiczne, skoro nikt ich nie chce zatrudnić?!
Z czego dokształcać się ma polonista? Po drodze jak skończył szkołę wymyślono nowe litery czy części mowy? Matematyk zapewne nie zna nowych cyfr wprowadzonych dwa lata temu oraz nowych działań. W biologii odkryto dodatkową kończynę u człowieka, a z geografii zatopiono dwa kontynenty.
W artykule opisane jest, że nauczyciele nie biorą udziału w większości PŁATNYCH kursach organizowanych przez różne dziwne organizacje. Nie znaczy to, że taki nauczyciel po godzinach nie zgłębia literatury
Po drodze jak skończył szkołę wymyślono nowe litery czy części mowy?
@stefan_pompka: Nie, ale powstały tysiące nowych wierszy i książek, które wchodzą do ciągle zmieniającego się programu, zmienia się kultura, pojawiają się nowe prądy - polonista musi to wszystko poznać, a gramatyka to jest w polskim systemie edukacji bardzo mało istotna (w liceum nie ma jej praktycznie wcale).
O geografii czy biologii to już chyba sobie żartujesz, sprawdź sobie program
Powód jest prosty - 10% nauczycieli to ludzie, którzy robią to z powołania, poczucia misji, chęci dzielenia się wiedzą i pasją. Pozostałe 90% to najgorsi studenci, bez szans na pracę w wyuczonym zawodzie, którzy "na wszelki wypadek" zrobili sobie specjalizację pedagogiczną.
@enzojabol: Oczywiście. Bo ze względu na np wysokość zarobków, brak możliwości awansu i realnego rozwoju działa tu w większości selekcja negatywna. generalnie albo jesteś pasjonatem edukacji i ta praca jest twoim marzeniem, albo nie udało ci się w zawodzie i przyszedłeś uczyć. Czy sensowny informatyk pójdzie pracować do szkoły za 1800 na start, gdy w firmie może zarobić od 5000 w górę? Podobnie anglista czy nauczyciele przedmiotów zawodowych.
A co z tymi, których nie stać na opłacenie chociażby części czesnego na studiach? jeden kierunek skończyłam, marzy mi się drugi, ale nie daję rady z kasą. Dokształcam się w ramach WDN i na szkoleniach metodycznych, które najczęściej są bezpłatne. jeśli rząd opłaci mi studia: nie ma sprawy. Czas znajdę.
Zawód nauczyciela jest bardzo frustrujący a brak chęci dokształcania wynika z kilku elementów:
1. Brak realnej możliwości awansu. Jest sztuczny podział na stażystę, kontraktowego mianowanego i dyplomowanego, ale nie jest to awans realny. Wiąże się on jedynie z kilkuset złotową podwyżką i koniec. Nauczyciel i tak robi to co musi, a "robiący awans" jedynie zapisuje sobie dodatkowo wszystkie swoje działania aby zrobić sprawozdanie. Egzamin na kontraktowego jest obligatoryjny, zdaje sie go przed dyrektorem szkoły. Dyrektor i tak wie co robił jego stażysta, ale trzeba napisać sprawozdanie, wnioski itp. To czysta formalność. Egzamin na mianowanego zdaje sie przed komisją złożoną z dyrektora szkoły, dwóch specjalistów (nauczycieli z innych szkół) i kogoś z kuratorium urzędu. Jeżeli dyrektor na wstępie powie, że chce takiego nauczyciela "mianować" to nauczyciel będzie mianowany. Przecież nikomu nie zależy uwalać człowieka, którego widzi pierwszy raz w życiu i pewnie nigdy nie zobaczy więcej.
Tak więc jest to awans pozorny, nie wiąże się on ze zwiększaniem kompetencji ponad standard, dodatkowymi uprawnieniami (dyplomowany nie nadzoruje w pracy mianowanych czy kontraktowych). Jedyny możliwy awans to nauczyciel - dyrektor.
jakby sprywatyzować szkolnictwo, to by się problem rozwiązał. ja wiem że zawód nauczyciela jest coraz cięższy, dzieci coraz trudniejsze do ogarnięcia i nie uznają żadnych autorytetów, ale kogo to interesuje? przestańmy dotować szkoły z budżetu to wszystko zweryfikuje rynek. zobaczymy ilu naprawdę mamy wartościowych nauczycieli, zobaczymy ile powinni zarabiać i zobaczymy ilu jest takich którzy mogą prowadzić zajęcia co najwyżej charytatywnie bo nikt im nawet nie zapłaci. powstałyby szkoły specjalistyczne, dla młodzieży
jakby sprywatyzować szkolnictwo, to by się problem rozwiązał.
@Kargaroth: jakby zrzucić b---ę atomową też by się rozwiązał. Problemy nie rozwiązują się same, tylko są rozwiązywane (i tworzone) przez ludzi. Żadna -acja ani -izm nie ma mocy sprawczej rozwiązywania czegokolwiek. To jest myślenie magiczne.
@boguchstein: a co w takim razie z przeciętnie inteligentnymi - dostatecznie żeby widzieć, że głupsi od nich mają szansę zostać nawet przydentem tylko dlatego, że urodzili się w "lepszej" rodzinie, ale nie dość genialnymi, żeby załapać się na dobroczynne stypendium? Bardzo fajnie, że zwróciłeś uwagę na "bzdurne" kierunki, bo to się bardzo dobrze odnosi do sytuacji w nauce. W coraz bardziej komercjonalizującym się systemie coraz trudniej zdobyć fundusze na badania,
Komentarze (134)
najlepsze
W środowisku nauczycielskim awans zawodowy wbrew pozorom nie jest czymś do czego nauczyciele
G---o i plaga polskiego rynku pracy, nie płaci się normalnym pracownikom dlatego, że są idioci, którzy zrobią to za darmo.
W artykule opisane jest, że nauczyciele nie biorą udziału w większości PŁATNYCH kursach organizowanych przez różne dziwne organizacje. Nie znaczy to, że taki nauczyciel po godzinach nie zgłębia literatury
@stefan_pompka: Nie, ale powstały tysiące nowych wierszy i książek, które wchodzą do ciągle zmieniającego się programu, zmienia się kultura, pojawiają się nowe prądy - polonista musi to wszystko poznać, a gramatyka to jest w polskim systemie edukacji bardzo mało istotna (w liceum nie ma jej praktycznie wcale).
O geografii czy biologii to już chyba sobie żartujesz, sprawdź sobie program
Skąd
Czy wiedząc, że jedna trzecia społeczności wykopu to debile, może stwierdzić, że wykopowicze są debilami?
1. Brak realnej możliwości awansu. Jest sztuczny podział na stażystę, kontraktowego mianowanego i dyplomowanego, ale nie jest to awans realny. Wiąże się on jedynie z kilkuset złotową podwyżką i koniec. Nauczyciel i tak robi to co musi, a "robiący awans" jedynie zapisuje sobie dodatkowo wszystkie swoje działania aby zrobić sprawozdanie. Egzamin na kontraktowego jest obligatoryjny, zdaje sie go przed dyrektorem szkoły. Dyrektor i tak wie co robił jego stażysta, ale trzeba napisać sprawozdanie, wnioski itp. To czysta formalność. Egzamin na mianowanego zdaje sie przed komisją złożoną z dyrektora szkoły, dwóch specjalistów (nauczycieli z innych szkół) i kogoś z kuratorium urzędu. Jeżeli dyrektor na wstępie powie, że chce takiego nauczyciela "mianować" to nauczyciel będzie mianowany. Przecież nikomu nie zależy uwalać człowieka, którego widzi pierwszy raz w życiu i pewnie nigdy nie zobaczy więcej.
Tak więc jest to awans pozorny, nie wiąże się on ze zwiększaniem kompetencji ponad standard, dodatkowymi uprawnieniami (dyplomowany nie nadzoruje w pracy mianowanych czy kontraktowych). Jedyny możliwy awans to nauczyciel - dyrektor.
2.
@Kargaroth: jakby zrzucić b---ę atomową też by się rozwiązał. Problemy nie rozwiązują się same, tylko są rozwiązywane (i tworzone) przez ludzi. Żadna -acja ani -izm nie ma mocy sprawczej rozwiązywania czegokolwiek. To jest myślenie magiczne.