Kiedyś były szkoły zawodowe, które przygotowywały pracowników dla wielu obszarów gospodarki to polikwidowali. Więc teraz przerobią na zawodówki uczelnie wyższe.
@piciuuuu: na pewno coś jest na rzeczy, skoro Wyborcza ciągle o tym pisze (od dłuższego czasu przynajmniej co drugie znalezisko na temat szkolnictwa jest z tamtej redakcji). Ale abstrahując od teorii spiskowych, przyznać musisz, że polikwidowanie zawodówek i części techników oraz wypchnięcie ogromnej masy ludzi na uczelnie znakomicie zmniejszało przez lata odsetek bezrobotnych (przynajmniej na papierze).
A żeby zasłużyć na minusa dodam jeszcze, że podobnie jak Mikke nie czuję tego
Co im ma dać współpraca z firmami, skoro zazwyczaj te "fabryki bezrobotnych" kształcą ludzi w zawodach, które nie mają żadnego zastosowania w gospodarce?
Pamiętam, że Palikot miał kiedyś pomysł, aby elektrownie w Polsce wspierały finansowo kierunki związane z energetyką, "tworząc" sobie tym samym wykwalifikowanych absolwentów, którzy mogliby potem w tych elektrowniach pracować. Chyba nic z tego nie wyszło poza samym dumaniem.
Zamiast wzywać do współpracy, można by o wiele skuteczniej zliberalizować prawo dotyczące praktycznej nauki zawodu po przez obniżenie kosztów pozapłacowych?
@Intervojager_1: to oczywiście też, ale niemałym problemem jest też słabe dostosowanie programu studiów do wymagań rynkowych oraz to, że liczba studentów na danym kierunku zależy często od zatrudnionej kadry, a nie wymagań rynkowych.
no nie mówcie że to takie proste - napisać list z wezwaniem i już - ja nie wiem na co bezrobotni czekają, niech piszą listy z wezwaniem i skończą się ich męki
Komentarze (9)
najlepsze
A żeby zasłużyć na minusa dodam jeszcze, że podobnie jak Mikke nie czuję tego
Przecież wszystkie zlikwidowano
przykład Szczecin:
stocznia,