Powtórka z rozrywki, czyli o szczepionkach co to autyzmu NIE wywołują.
Jakiś czas temu na wykopie zagościł artykuł o "panice szczepionkowej", gdzie rozprawiono się z grubsza z twierdzeniami środowisk antyszczepionkowych. W odpowiedzi na ten artykuł prof. Majewska, guru tego środowiska, napisała list. Tutaj jego krótka analiza, mnóstwo źródeł i rzetelnej wiedzy.
A.....t z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 125
Komentarze (125)
najlepsze
Oczywiście w związku z tym przeprowadzono mnóstwo badań, które wyraźnie pokazały, że nie ma tutaj żadnej zależności, ale rodzice, którzy zaobserwowali pierwsze problemy np. tydzień po szczepieniu z reguły twierdzą inaczej.
BTW: Obowiązkowa szczepionka MMR jest przeciwko różyczce, śwince i odrze. Tych chorób nie można porównywać z polio czy gruźlicą. Dlatego więc obowiązek szczepienia MMR jest dyskusyjny (również dla mnie). Chętnie jednak wysłucham argumentów ZA obowiązkowym szczepieniem MMR (mowa tylko o drugiej
@Kahzad: Taaak, bo każda kobieta planuje sobie pół roku wcześniej, że zajdzie w ciążę i wykonuje komplet niezbędnych badań i szczepień. Zwłaszcza te małolaty, które nie pomyślą nawet o tym, żeby bzykać się w gumie, a co dopiero szczepić się, zdrowo odżywiać i brać kwas foliowy ;-)
Chłopcy, choć dla nich różyczka nie jest tak groźna, roznoszą chorobę, kiedy chorują.
@Kahzad: Owszem, taki właśnie jest sens szczepień, badań profilaktycznych, zdrowego trybu życia, wszelkich ubezpieczeń itp.
Poza tym, aby szczepienia w celu wyeliminowania epidemii były skuteczne, musi być zaszczepiona większość populacji.
Chłopców na różyczkę szczepi się po to, żeby chorując, nie mogli zarazić przypadkiem akurat niezaszczepionej kobiety w ciąży.
Tępaki widzą tylko minus autyzmu, a dostają nagłego ataku amnezji gdy chodzi o to przed jakimi chorobami chronią.
Komentarz usunięty przez moderatora
Postawa wobec szczepień nie jest dziedziczna. Co do przymusu szczepień, to ze względu na zjawisko odporności stada (http://en.wikipedia.org/wiki/Herd_immunity ) raczej jestem za.
To jest coś jak pasy bezpieczeństwa - uratują kilkaset osób, a jednej wyrządzą większą krzywdę, niżby doznała bez pasów.
Jest w tej dziedzinie jednym z wiekszych autorytetow w Europie, pracowala w licznych instytutach badawczych, na przyklad na Harvardzie.
http://www.ipin.edu.pl/autism/page03.html
Zarzucanie jej braku wiedzy zwiazanej z wplywem srodkow chemicznych na uklad nerwowy czlowieka jest jakas
A prof. Majewska nie jest "lekarzem z tytułem" tylko psychiatrą. A nie powiesz chyba, że psychiatra, a nawet profesor psychiatrii, ma odpowiednie kompetencje do bycia autorytetem w dziedzinie mikrobiologii, chorób zakaźnych i wakcynologii, co ta pani sobie uzurpuje.
http://niechoruje.pl/2009/szczepionki/lekarze-nie-chca-przyjac-dzieciecej-szczepionki-nawet-za-200-000-dolarow/
200 000$ dla tego kto przyjmie związki znajdujące się w szczepionkach dla dzieci (proporcjonalnie do masy ciała).
Bo nie wystarczyło pójść i podjąć wyzwania. Trzeba było spełnić różne wymagania, być lekarzem szczepiącym dzieci albo prezesem firmy farmaceutycznej (+14 wymienionych z nazwiska doradców CDC) i wysłać wymyślone na poczekaniu dokumenty (umowa nie zawiera takich wymagan), zdać test, przejść badanie psychologiczne i medyczne, kupić (sic!) kilka książek z propagandą antyszepionkowców i zdać test z ich znajomości, zgodzić się na 5 występów w telewizji z pokryciem kosztów podróży, jedzenia i w ogóle wszystkiego... a to tylko część A umowy - konieczna, żeby w ogóle otrzymać część B, w której jest nie-wiadomo-co i jak jej nie podpiszesz, to płacisz karę
1. Składniki szczepionek są wstrzykiwane w większości wypadków, a nie spożywane. Droga podania też jest ważna.
2. Są substancje, dla których nie można przeliczyć liniowo wszystkiego na masę. Tak jak masz leki, dawki na masę, ale w nawiasie podaje się, że nie więcej niż x gramów, bez względu na to ile pacjent waży. Chciałbym zobaczyć skład ilościowy tego specyfiku, porównać to ze składem szczepionek i z