Przed wojną, prawo głosu w wyborach do Senatu miało tylko 100 000 osób!
Egalitarna demokracja, czyli wyborczy socjalizm nie był zawsze częścią ustroju naszego państwa! W 1935 roku, Senatorów mogło wybierać tylko 100 000 obywateli zakwalifikowanych cenzusem wykształcenia, zaufania publicznego , zasługi osobistej i wieku. Być może warto skorzystać z tego pomysłu w III RP?
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 149
Komentarze (149)
najlepsze
Więc nie "Senatorów mogło wybierać tylko 100 000 obywateli" tylko "64 spośród 100 000 obywateli mogło być wybranych na senatora".
Źle spojrzałem... ups.
POPRAWKA: uprawnionych do głosowania w wyborach było 267 000 osób, nie 100 000.
No ale to i tak mało, w porównaniu do 34 mln mieszkańców.
Może jakiś morderator by zmienił?
margines nie może mieć wpływu na życie całego społeczeństwa, a tymczasem w urnie mój głos jest tak samo ważny jak takiego typa (ciemnej gwiazdy to on nie widział, ona jego też nie) szemranej konduity i nieciekawej proweniencji.
@forest_badger: Obawiam się że gdyby zrobić krajowe referendum w sprawie picia pod chmurką to niestety mogłoby to nie wyjść po twojej myśli. Wiele osób starszych nie jest wielbicielami takiej rozrywki.
Komentarz usunięty przez moderatora
Tam opowiadasz, tacy inteligentni ludzie!?
Nigdy w życiu, oni by się pochylali nad każdym, nawet nad tymi maluczkimi.
A to on łamie umowę, więc powiedzmy sobie wprost - jest przestępcą i
Fiat i inne firmy przenoszą się, ponieważ Polska prześladuje polskie firmy i wspiera zachodnie korporacje! Polski mały biznes jest uciskany i prześladowany, kiedy dla dużych firm jest zawsze czerwony dywan. Gdyby więcej firm mogło przetrwać, na rynku znalazłoby się więcej pracodawców, którzy rozumieją położenie zwykłego człowieka , a nie są tylko korporacjami tnącymi koszty.
Pseudoliberałowie z KLD/PO i reszty od 20 lat nie są zrozumieć, że podstawą gospodarki nie są
Mówił on: "Wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne."
Ciekawe więc jest to, że za wysiłek i zasługę obywatela na rzecz dobra powszechnego uznano nie tylko odznaczenie (zasługi) czy działalność samorządową, ale również wykształcenie.
Po pierwsze nalezy wprowadzic mechanizmy odwolawcze. Po drugie sankcje za skandaliczne decyzje, z przepadkiem mienia wlacznie, po trzecie dobierac ludzi do problemu i dac autonomie w obrebie malej spolecznosci. A prawo glosu wowczas powinni miec wszyscy Ci, ktorzy owa spolecznosc zamieszkuja.
Bo poki co to jedynie mozemy sobie wybrac bande, ktora bedzie nas okradać przez kolejne cztery
@dzikireks: W jakimś sensie tak jest, samorządy mają sporą "autonomię" w wielu sprawach i można odwołać np. prezydenta miasta czy radę, no ale chyba logiczne, że pewne obowiązki musi mieć też władza centralna, bo samorządy nie podołałyby inwestycjom na wielką skalę, jak np. autostrady.
@dzikireks: Po pierwsze w jaki sposób miałoby się to odbywać, po drugie kto oceniałby jaka decyzja jest skandaliczna, a jaka nie?
U nas by to i tak nie pomogło, układy sięgają tak bardzo daleko,
Jeśli organizacja ma 2000 członków, to dzielimy ją na dwie i mamy 2 głosy zamiast 1.
Potwierdzenie prawa do (na przykład) 3 głosów wyrabiasz sobie na podstawie odpowiednich zaświadczeń przed wyborami, przychodzisz z tym dokumentem do komisji wyborczej, wydają ci 3 karty, wrzucasz je do skrzynki - i tyle. Nikt nie patrzy, kogo na tych kartach zakreśliłeś.
Wyborca zostawia w komisji to swoje urzędowe zaświadczenie (z trójwymiarowym hologramem, czipem, bla bla) np. na 5 kart, a komisja rozlicza się później z liczby tych zaświadczeń (sversus liczby wydanych kart.
Byłoby, patrz wyżej