Wpis z mikrobloga


Jeśli ktoś jest bardzo uczulony na filmy w których dokonuje się gwałtu na logice, to odradzam pójście na Furię. Generalnie film do najgorszych nie należy, ale poza jedną sceną z tygrysem, cały film skupia się wyłącznie na tytułowej Furii, tak więc niektórzy fani czołgów mogą być lekko zawiedzeni. Film oceniam pozytywnie, ale finałowa walka momentami zachęca do wyjścia z sali.

-kilkuset żołnierzy uzbrojonych po zęby w panzerfausty nie potrafią zniszczyć jednego czołgu

-masz panzerfaust? rzuć go na bok i strzelaj z karabinu maszynowego

-główny bohater dostaje 3 kulki, z czego dwie z karabinu wyborowego, a i tak jest w stanie odbyć tradycyjną przedśmiertną rozmowę z drugim pierwszoplanowym herosem

-granat wybuchający po 10 sekundach, tak żeby bohater mógł uciec przez dolny właz

-w środku walki urządzanie zbiórki, ustawianie żołnierzy na baczność w szeregu pod ostrzałem xD

-rykoszety i pudła zdarzały się tak często, że myślałem, że film jest wzorowany na WOT a nie na prawdziwej wojnie xD (odległość ostrzału<0,8-1km)

Film ma też parę dużych zalet:

-równe traktowanie obu armii, nie ma tradycyjnego podziału na złych Niemców i dobrych Amerykanów

-młody Niemiec ratuje na końcu głównego bohatera (patrz punkty wyżej)

-pokazanie prawdziwej wojny, a nie słodkich hasełek o walce za wolność

-w miarę realne pokazanie walki z tygrysem

#film #furia #czolgi #kino #recenzja
  • 3
@Legion94: chyba nawet w polskiej historii IIWŚ są przypadki, gdzie pojedynczy czołg (kiedy jeszcze je mieliśmy) dawał odpór całej dywizji pancernej przez dłuższy czas

Oczywiście pewnie nie wyglądało to tak efektownie jak w filmie, ale niektóre gimbusywojny zapominają, że to nie jest film historyczny tylko rozrywkowy.

A rykoszety to była codzienność, zwłaszcza przy stosowaniu amunicji ppanc.