Wpis z mikrobloga

Macie kolejny #fireonthegraveyard na weekend jakby się komuś nudziło :)

Rozdział 7

„Ekspedycja”

- Mamy z wami ciągły kontakt radiowy. Wszystko, co powiecie zostanie nagrane, więc na bieżąco mówcie, co widzicie i robicie. To ma być dziennik. Pamiętnik z waszej wyprawy. Zrozumiano?! – powiedział Wymieta do radia.

- Tak, panie generale! – odpowiedzieli chórem. – Właśnie zostaliśmy wprowadzeni w głąb cmentarza, a żołnierze wykonują odwrót. Tutaj jest strasznie zimno i ciemno. Wszędzie unosi się szara mgła. Włączamy latarki przymocowane do naszych karabi… o cholera!

- Co się stało? Halo! Słyszycie mnie!? – krzyczał generał Wymieta do mikrofonu stojącego na stole w sztabie głównym. Był czerwony z emocji. Miał słuchawki na uszach i zgarbiony nadsłuchiwał wieści, które się nie pojawiały. Cisza przedłużała się coraz bardziej. Już miał ściągnąć słuchawki z uszu, gdy usłyszał szum. Słyszał też słowa, lecz nie mógł ich zrozumieć w narastającym szumie. W końcu słowa ucichły i pozostało tylko irytujące, przerywane szszszszszs szsz szsz…

- Zróbcie coś z tym do cholery! – warknął Telesfor Wymieta do techników, którzy czuwali nad sprawnością sprzętu.

- Robimy wszystko, co w naszej mocy, lecz nie możemy podjąć kontaktu, ponieważ coś nam to uniemożliwia. I nie jest to wina sprzętu. – tłumaczyli się technicy. Generał miał już poczęstować ich salwą przekleństw, gdy z słuchawek popłynął czyjś drżący głos.

- Halo! Sztab, słyszycie mnie? Halo sztab!

- Tu sztab. Słyszę cię głośno i wyraźnie. Mieliśmy chwilowy problem z łącznością, lecz już wszystko w porządku. Co was wystraszyło? Czy komuś coś się stało?

- Nie. Włączyliśmy latarki i spostrzegliśmy groby.

- I co w tym strasznego? W końcu to cmentarz.

- Te groby były rozkopane… Podeszliśmy do jednego z nich. Był pusty. Gdy straciliśmy łączność sprawdziliśmy jeszcze parę z nich. Wszystkie były rozkopane i puste. Meldowaliśmy ciągle o wszystkim, lecz nie wiem, czy cokolwiek z tego było słyszalne.

- Rozkopane groby mówisz. Kto mógł mieć interes w wykopaniu tylu trupów i co by z nimi zrobił?

- Nikt nie kopał – powiedział niepewnym głosem

- Jak to nie kopał? – zapytał dowódca nie wiedząc, o co chodzi.

- Wygląda na to ci, którzy nas wezwali mieli rację. Tu się naprawdę coś dzieje. Groby są rozkopane od wewnątrz. Zapadła chwila ciszy. Po chwili generał wydał polecenie.

- Gdybyście zauważyli coś niepokojącego, bez ostrzeżenia użyjcie broni. Pamiętajcie. Nikt nie ma prawa przebywać na terenie zamkniętym. Poza wami. Więc żadnego człowieka tam być nie może. Kontynuujcie.

- Kontynuujemy. Idziemy w stronę kaplicy. Mijamy właśnie… Co to było? Widzieliście to? – rzekł któryś z członków ekspedycji i odpowiedziało mu parę stłumionych głosów.

- Tu sztab. Co widzieliście?

- Nie wiemy. Coś ruszyło się w ciemności. Podchodzimy do miejsca, w którym zauważyliśmy ruch.

- Paweł, osłaniaj tyły – powiedział dowódca ekspedycji, do swego podkomendnego.

- Zrozumiałem - odparł Paweł. Generał miał łączność każdym członkiem ekspedycji, więc słyszał ich rozmowy.

- Marek z Łukaszem, rozglądajcie się na boki. Ja natomiast pójdę przodem. – żołnierze opowiedzieli mu mruknięciem. – jestem w miejscu, w którym widzieliśmy to coś. Rozglądam się, lecz nic nie widzę… Zaraz. Widzę jakiś ruch. Coś zmierza w naszą stronę. Wygląda na człowieka, lecz jest za daleko, żeby to dokładnie sprawdzić. Tak. To człowiek! Chwilę! Z mroku wyłania się więcej ludzi! Zbliżają się. Szszszszszszsz szsz szszsz. Co oni tu robią!?

Szszszszszszszsz.

Generał spojrzał na techników takim wzrokiem, że mimowolnie przeszedł ich zimny dreszcz.

- Zróbcie coś do jasnej…

- Sztab! Widzimy ich! To nie są ludzie! Uciekamy!

- Co tam się dzieje?! – pytał Wymieta, lecz odpowiadało mu tylko sapanie uciekających ludzi. Usłyszał tylko „są wszędzie” zanim kontakt został zerwany.

- Tym razem to już koniec. Ich odbiorniki zostały uszkodzone. – powiedział jeden z techników, po czym wyszedł z namiotu. Generał ściągnął słuchawki i powolnym krokiem wyszedł przed namiot. Spostrzegł technika, który stojąc niedaleko namiotu wycierał oczy chusteczką.

- Tam był jego brat. – rzekł drugi z techników, który wyszedł z namiotu. Dowódca miał wrócić do namiotu, gdy z cmentarza dobiegł krzyk. Krzyk strachu i bólu. Najbardziej przerażający krzyk, jaki może wydać człowiek.